Radomianin nie odpowie ze próbę zabójstwa na dworcu w Kielcach. Dlaczego?

Zobacz także: Zabił kobietę na pasach w Zgierzu. Policja szuka kierowcy

(Dostawca: x-news)

O sprawie "Echo Dnia" pisało we wrześniu 2016 roku. Na jednym z peronów dworca kolejowego w Kielcach na odjazd czekał wówczas pociąg relacji Kielce - Skarżysko. W tak zwanym przedziale służbowym, czyli części na jednym z końców składu (sąsiadującej z pomieszczeniem maszynisty), siedział 58-latek. Nagle do przedziału wszedł młody mężczyzna i - jak ustaliła policja - zaatakował pasażera, którego najprawdopodobniej widział po raz pierwszy w życiu. 58-latek został zraniony nożem w klatkę piersiową i rękę. Trafił do szpitala, zaś funkcjonariusze zatrzymali podejrzanego, który najprawdopodobniej wrócił na stację, by obserwować tok wydarzeń. Okazało się, że to 25-letni mieszkaniec Radomia. Mężczyzna był trzeźwy. Nie potrafił logicznie wyjaśnić, co zaszło na dworcu. - Wygląda na to, że mężczyzna zaatakował swoją ofiarę bez jakiegokolwiek powodu - mówili policjanci.

Radomianin usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa 58-latka. Decyzją kieleckiego sądu został aresztowany na trzy miesiące. Za przestępstwo, o jakie jest podejrzany, polski Kodeks karny przewiduje karę od ośmiu lat pozbawienia wolności nawet do dożywocia.

Podejrzanego skierowano na badania psychiatryczne, niedawno do prokuratora dotarła opinia biegłych. - Wynika z niej, że u mężczyzny zniesiona jest poczytalność, nie może więc odpowiadać za swoje postępowanie przed sądem - tłumaczył Daniel Prokopowicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach i dodawał: - Na początku tego tygodnia do Sądu Okręgowego w Kielcach prokuratury prowadzący sprawę skierował wniosek o umorzenie postępowania i jednocześnie o zastosowanie wobec mężczyzny środków zapobiegawczych w postaci umieszczenie go w odpowiednim zakładzie psychiatrycznym. W opinii biegłych bowiem konieczna jest izolacja mężczyzny od społeczeństwa - uzupełniał Daniel Prokopowicz.