Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rastko Stojković: Marzę o remisie w Kielcach

Paweł Kotwica
SEHA League
- Kibice w Kielcach wiedzą, że jestem profesjonalistą i walczakiem. Tak samo, jak kiedyś dla Kielc, tak teraz walczę dla Mieszkowa - mówi Rastko Stojković, serbski obrotowy, który trafił do Kielc w 2009 roku z niemieckiego HSG Nordhorn i grał u nas przez cztery lata. Od 2014 jest zawodnikiem sobotniego rywala kielczan, białoruskiego Mieszkowa Brześć. Początek meczu Ligi Mistrzów w Hali Legionów o godzinie 16.

Paweł Kotwica: Cieszysz się na przyjazd do Kielc? Rastko Stojković: Dziwne pytanie! Oczywiście, że tak! Jestem zachwycony, że znów zobaczę kieleckich kibiców i Halę Legionów. Spędziłem tam wiele przyjemnych chwil.

Kiedy zagrałeś u nas ostatnio, kibice przywitali cię transparentem z twoją podobizną i napisem „Witaj w domu”. Czego spodziewasz się teraz? Jestem dumny, że o mnie pamiętają. Nie mam żadnych oczekiwań. Chcę, żeby przed meczem i po meczu było fajnie.

Zostawmy sentymenty. Przyjeżdżacie do Kielc z konkretnym celem? My już swój cel osiągnęliśmy, zapewniliśmy sobie co najmniej piąte miejsce w grupie. Do meczu w Kielcach przygotowujemy się normalnym tokiem i już trochę myślimy o meczach 1/8.

Myślisz, że szansa na czwarte miejsce w grupie jest realna? Musielibyście wygrać w Kielcach sześcioma bramkami (u siebie Mieszkow przegrał z Vive Tauronem 24:29). Oczywiście, wyjdziemy na boisko i będziemy walczyć o wygraną, jak zawsze. Ale realnie oceniając, nie mamy jeszcze zespołu, który mógłby wygrać tak wysoko w hali tak mocnej drużyny. Jednak to Vive będzie zdecydowanym faworytem. To nie Kristianstad, mimo że Szwedzi ostatnio pokonali wasz zespół. Może gdyby mecz był w Brześciu, to mógłbym marzyć o odpowiednio wysokiej wygranej. A tak, to będę niezwykle szczęśliwy, jeśli z Kielc wywieziemy remis.

Myślisz, że jeśli wygracie w Kielcach, kieleccy kibice ci wybaczą? Kibice w Kielcach wiedzą, że jestem profesjonalistą i walczakiem. Tak samo jak kiedyś dla Kielc, tak teraz walczę dla Mieszkowa. Jeśli jednak zdarzy się, że wygramy, to chyba mnie nie wygwizdają… (śmiech).

Jeśli pozostaniecie na piątym miejscu, do Brześcia na mecz 1/8 nie przyjedzie byle kto, Flensburg, może Veszprem. Myślę, że jednak Flensburg. To drużyna, która w poprzednim sezonie była bliska wyeliminowania Kielc w ćwierćfinale. Bardzo ważny będzie pierwszy mecz w Brześciu. Jeśli zagramy dobre spotkanie i wygramy kilkoma bramkami, w rewanżu sprawa będzie otwarta.

Oglądałeś na żywo ostatni Final Four? Jakie były twoje emocje? Ja do tej pory nie wierzę w to, co się wtedy stało! Ostatnie 12 minut meczu Vive z Veszprem to był jakiś cud!

Ale bardziej cieszyłeś się z wygrania Ligi Mistrzów przez Vive Tauron, czy jednak miałeś jakiś mały żal, że cię już nie ma w tej drużynie? Byłem bardzo szczęśliwy i dumny, że od 2009 do 2013 roku dałem jakiś swój mały wkład w to, co się wydarzyło w 2016. Nie miałem żalu, bo dawno się nauczyłem, jak wygląda życie sportowca, że przychodzi czas, kiedy trzeba się pożegnać.

W Kielcach kiedyś myślano, aby grać w lidze południowo-wschodniej SEHA. Mieszkow od kilku lat gra w tych rozgrywkach. Ma to jakiś wpływ na wasz rozwój jako drużyny? Widzę same plusy. W lidze SEHA gra kilka drużyn, występujących również w Lidze Mistrzów. Dla nas to bardzo dobra okazja, żeby się rozwijać, bo liga białoruska jest niestety słaba.

Vive Tauron jest ostatnio w kryzysie. Jaki jest twój pomysł na przyczynę tego, co się dzieje z tą drużyną? Myślę, że u kilku zawodników przyszło zmęczenie po mistrzostwach świata. To granie przez kilka miesięcy wielu meczów musiało się gdzieś odłożyć w organizmach. Nikt nie jest maszyną, a i maszyna czasem się psuje. Nie wiem, jak długo to będzie trwało, ale wydaje mi się, że Vive jeszcze w tym sezonie będzie grało na najwyższym poziomie.

Oglądałeś ostatnio jakieś mecze drużyny trenera Dujszebajewa? Tak, trzy lub cztery. Myślę, że to jest trochę inaczej grająca drużyna, niż w zeszłym roku. Poza tym ciągle macie jakieś kontuzje, na początku sezonu grał Jurkiewicz, teraz nie gra, kontuzję ma Reichmann, Michał Jurecki dopiero co wrócił do gry i widać, że jeszcze nie jest w formie. A każdej drużynie potrzeba stabilizacji.

Wy jesteście mentalnie na drugim biegunie, tydzień temu pokonaliście u siebie 30:26 lidera grupy, Vardar Skopje. Vardar przyjechał do Brześcia, żeby zapewnić sobie pierwsze miejsce w grupie. Wyszedł na boisko trochę spięty. A my zagraliśmy na większym luzie i wyszedł nam świetny mecz. Tak często bywa.

Rastko, masz prawie 36 lat. Jak długo jeszcze zamierzasz grać i co potem? Miałem skończyć granie już przed tym sezonem, ale nie dało się, zmusili mnie do gry (śmiech). Niedawno przedłużyłem kontrakt z Mieszkowem o kolejny sezon, ale myślę, że to będzie już ostatni. Co potem? Pewnie zajmę się jakimś biznesem. Ale nie mam jeszcze konkretnych planów, na razie skupiam się jeszcze na handballu. Kilka razy w życiu coś planowałem na dłuższą metę i potem się to rozsypywało.

Handball Echo Dnia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie