Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Reanimacja na planie "Ojca Mateusza" w Sielpi (zdjęcia)

Marzena Kądziela
Jednym z elementów scenariusza odcinka "Ojca Mateusza" była próba reanimacji chłopaka, którego znaleziono w zaroślach nad wodą.
Jednym z elementów scenariusza odcinka "Ojca Mateusza" była próba reanimacji chłopaka, którego znaleziono w zaroślach nad wodą. Marzena Kądziela
Rankiem młodzież wypoczywająca z księdzem nad zalewem w Sielpi znajduje kolegę leżącego nad zalewem. Potem do akcji wkraczają policjanci. Dyskretnie pomaga im duchowny. Na szczęście to tylko fragment scenariusza serialu, którego sceny kręcono w poniedziałek i wtorek w Sielpi.

[galeria_glowna]
Ekipa filmowców pracowała we wtorek przy sielpiańskim zalewie, za polem namiotowym, do wieczora. Sielpiańskie sceny nagrywane były także w poniedziałkowe późne popołudnie. Filmowcy najbardziej bali się komarów, dlatego co chwilę opryskiwali się różnego rodzaju płynami odstraszającymi owady. Okazało się jednak, że owady poczuły respekt przed artystami i wyniosły się z planu filmowego. - O dziwo, nie mieliśmy żadnych owadowych kłopotów - stwierdził z zadowoleniem drugi reżyser Sebastian Konrad.

W poniedziałkowe popołudnie nad zalewem prym wiedli trzej filmowi mundurowi: młodszy aspirant Możejko, grany przez Piotra Polka, aspirant Nocul (Michał Piela) i policjant Gibalski, w którego rolę wciela się Rafał Cieszyński. Wszystkim dopisywał świetny humor. Aktorzy rozdawali autografy, pozowali do zdjęć, żartowali z ekipą i widzami.

We wtorek nad zalewem pojawił się główny bohater serialu, ojciec Mateusz, którego rolę gra Artur Żmijewski. I panu Arturowi też wyraźnie służył sielpiański klimat, bowiem zauważyliśmy, że uśmiecha się znacznie częściej niż poprzedniego dnia nad rzeką Czarną. Być może dlatego, że nad rzeką musiał pływać kajakiem, a podobno... nigdy wcześniej tego nie robił.

W Sielpi powiedział nam, że świetnie mu się spało w hotelu w kąpielisku i jest zachwycony dziką, pozarastaną liliami i innymi wodnymi roślinami częścią zalewu. Nasze miasto, Końskie, nazwał "miastem z duszą". - Tą dusza jest park, który widziałem i jego zabytkowe budynki - mówił Artur Żmijewski. - Możecie być dumni z parkowo - pałacowego kompleksu. Sądzę, że wiele miast może wam go pozazdrościć.

Aktor przyznał, że nigdy wcześniej nie był ani w Końskich, ani w Sielpi.

Jednym z elementów scenariusza była próba reanimacji chłopaka, którego znaleziono w zaroślach nad wodą. Aby wszystko odbywało się jak w życiu, o pomoc poproszono kieleckiego ratownika medycznego Piotra Żmudę. Ratownik pokazywał, jak i ile razy należy naciskać na klatkę piersiową przy próbie przywrócenia akcji serca. Wszystko pilnie obserwował Artur Żmijewski. - To jego trzeba uczyć? - komentowali widzowie. - Przecież to doktor z "Na dobre i na złe". A on umie ratować ludzi...

Filmowy ojciec Mateusz chyba nie słyszał tych komentarzy i bardzo pilnie uczył się od ratownika, by potem zagrać to przed kamerą.

O tym, czy detektywowi w sutannie udało się uratować znalezionego w chaszczach chłopaka, dowiemy się jesienią, gdy na ekranach telewizorów wyemitowany będzie "konecki" odcinek pod tytułem "Spływ".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie