Region > Protest sędziów. Wokand nie będzie

Sędziowie znów protestują. Tym razem ogłosili aż trzy dni bez wokandy - między 26 a 28 listopada mieli nie wyznaczać terminów rozpraw.

To już kolejny w tym roku protest sędziowski. Ostatni, dwudniowy, był we wrześniu. Postulaty wciąż są te same. Sędziowie domagają się m.in. podwyżek płac. Chcą, aby ich wynagrodzenia nie były zależne od decyzji rządu, jak to jest w tej chwili, ale aby podstawą obliczeń było podawane przez Główny Urząd Statystyczny średnie wynagrodzenie w gospodarce. Wydaje się, że wywalczą swoje. Właśnie taki projekt zmian w ustawie o ustroju sądów powszechnych przyjął wczoraj rząd. Przewiduje on, że od przyszłego roku sędziowskie pensje wrosną o tysiąc złotych brutto.
Oprócz postulatów płacowych protestujący alarmują też, że sadownictwo czeka zapaść kadrowa. - Nie od dziś wiadomo, że z pracy odchodzą sędziowie. Od grudnia w okręgu kieleckim będzie ich o ośmiu mniej. A od 6 maja przyszłego roku prawo do orzekania stracą asesorzy. To będzie zapaść dla sądownictwa - mówi sędzia Marek Stempniak, prezes świętokrzyskiego oddziału Stowarzyszenia Sędziów Polskich IUSTITIA, które zorganizowało protest. - W większości asesorzy orzekają w sprawach karnych. Kto ich zastąpi? Rozwiązania są ciągle w sferze projektów. To niepokojące.

Jak jest skala protestu? Sądowe korytarze raczej nie świeciły wczoraj pustkami. - Na razie trudno stwierdzić. Nikogo nie zmuszamy, aby się do nas przyłączył, to indywidualna decyzja - mówi sędzia Stempniak. - Ogólnie po pierwszym dniu można powiedzieć, że sędziowie się do nas przyłączają, ale w mniejszym stopniu niż we wrześniu. Wtedy podczas protestu spraw na wokandach było mniej o około 45 procent. Być może teraz skala jest mniejsza, bo było zbyt mało czasu od momentu zapowiedzi protestu do jego terminu. A nie chcieliśmy, aby odwoływano zaplanowane już wcześniej rozprawy.