Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozbierali, dotykali, gwałcili. Młoda kobieta żyła w strachu i upokorzeniu przez półtora roku (szczegóły dramatu)

Sylwia BŁAWAT
W niedzielę podejrzani o zgwałcenie mieszkanki powiatu włoszczowskiego byli doprowadzani do Prokuratury Rejonowej we Włoszczowie. Na fotografii - jeden z nich konwojowany przez policję
W niedzielę podejrzani o zgwałcenie mieszkanki powiatu włoszczowskiego byli doprowadzani do Prokuratury Rejonowej we Włoszczowie. Na fotografii - jeden z nich konwojowany przez policję Policja
Dwaj mieszkańcy powiatu włoszczowskiego pod zarzutem między innymi gwałtu aresztowani na trzy miesiące. Ich ofiara wyjawiła skrywaną tajemnicę po półtora roku!

Gwałt w komórce

Gwałt w komórce

Jedna z pierwszych historii, kiedy to przemoc uwieczniono telefonem komórkowym rozegrała się kilka lat temu pod Kielcami. Zaczęła się zupełnie niewinnie - od ogniska, na którym bawiło się czterech chłopaków i 15-letnia dziewczyna. Gdy zaczął padać deszcz, przenieśli się do szopy. Wówczas - według policji - jeden z biesiadników wyprosił kolegów, mówiąc im, że teraz ma do załatwienia swoją sprawę. Został sam na sam z dziewczyną. Policjanci opowiadali, że zdjął nastolatce spodnie i zgwałcił, a gdy to się działo, do szopy wszedł jego kolega. Powiedział, że nie chce przeszkadzać, tylko zostawić telefon z włączonym dyktafonem, tak żeby dźwięki się nagrały. Potem przyszedł i aparat zabrał Sprawa ujrzała światło dzienne tydzień później, gdy mms-a z nagraniem tamtych "dźwięków" dostał ktoś z rodziny 15-latki. Wówczas sprawą zajęła się policja. Dwóch mężczyzn zatrzymano, jeden z nich został aresztowany.

Żyła w strachu i upokorzeniu przez półtora roku. Skrywała tajemnicę i bała się wyjawić jej komukolwiek. Obawiała się nie tylko tego, że horror może się powtórzyć. Bardziej - ludzkiego gadania. Wytykania palcami. Aż spotkała człowieka, który uwierzył, że nie jest temu winna i pomógł jej przezwyciężyć przerażenie.

- Jeszcze kilka lat temu spraw, w których przestępcy jako "straszakiem" posługują się zdjęciem zrobionym telefonem komórkowym, czy szantażują opublikowaniem kompromitujących zdjęć w sieci, w ogóle nie było. Teraz, niestety, zdarzają się coraz częściej - mówi prokurator Sławomir Mielniczuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach.

A właśnie rozebrane zdjęcia stały się powodem, dla którego młoda kobieta z powiatu włoszczowskiego najpierw przez półtora roku nikomu nie powiedziała, o horrorze, jaki przeżyła, a potem - właśnie przez nie - zdecydowała się o wszystkim powiedzieć.

WSZYSTKO WOLNO?

20-letnia dziś kobieta do policjantów zgłosiła się w piątek, a historia, którą opowiedziała, mrozi. Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w lipcu 2007 roku. Pewnego letniego dnia 18-letnia wtedy dziewczyna spotkała dwóch młodych mężczyzn. Sąsiadów, mieszkających w tej samej miejscowości. Znała ich, wiedziała, że mieli opinię osób agresywnych, takich, co lepiej ich unikać.

Pornograficzne mms-y

Pornograficzne mms-y

Kilka tygodnie temu z nagimi zdjęciami i filmami w telefonie komórkowym jako dowodem przestępstwa mieli do czynienia też policjanci z Buska Zdroju. Tyle że tym razem osoba na nich uwieczniona była tą samą, która je zrobiła. Chodziło o 30-letniego mężczyznę z Białegostoku - człowiek, jak ustalono - treści o charakterze pornograficznym ze swoim udziałem rozsyłał na telefony komórkowe kilku gimnazjalistek z podbuskiej gminy, najmłodsza z nich to 13-latka. Mężczyzna został zatrzymany, usłyszał zarzuty prezentowania treści pornograficznych osobom poniżej 15 roku życia.

- Żaden z tych mężczyzn nie był karany, ale to są młodzieńcy, jacy wraz z kolegami, w grupie pięciu czy sześciu uważają się za takich, którym wszystko wolno - mówi policjant, znający to środowisko. - Bohaterowie, którym wcale nie przeszkadza to, że chociaż są dorośli, to wciąż utrzymują ich rodzice. Okoliczni mieszkańcy wolą nie wchodzić im w drogę, żeby nie napytać sobie biedy.

A wtedy, tamtego dnia, młodej kobiecie, która za sobą miała trudne dzieciństwo, nie udało się ich uniknąć.

- Zaczepili ją. Jeden przytrzymał ją, zatkał ręką usta, a drugi zaczął zdejmować jej bluzkę - opowiada Artur Szkot, oficer prasowy włoszczowskiej policji. - Później jeden z mężczyzn dotykał kobietę, a drugi fotografował ją aparatem w telefonie komórkowym.
Przerażonej dziewczynie zabronili o tym komukolwiek mówić. Straszyli, że jeśli nie będzie posłuszna, pobiją ją.

KRZYCZAŁA, KOPAŁA

Nastolatka uciekła do mieszkania. Rzeczywiście nikomu nie powiedziała, myślała, że gdy tych dwóch sąsiadów będzie unikać, a policji nie zawiadomi, więcej krzywda jej się nie stanie. Myliła się.

- Kobieta twierdzi, że następnego dnia znów spotkała tych samych dwóch mężczyzn. Tym razem zaciągnęli ją do piwnicy. Mówi, że krzyczała i kopała, a wtedy oni zatkali jej usta i zaczęli bić. Od napastników czuła alkohol - dodaje policjant. - Z zeznań kobiety wynika, że obaj mężczyźni ją zgwałcili.

Nim udało jej się uciec, ponowili swoje groźby. Straszyli, że ją znowu zbiją, jeśli ktoś się dowie. Śmiali się, że nawet jeśli złamie ich zakaz, to i tak nikt jej nie uwierzy, a jej rozebrane zdjęcia trafią do Internetu i na komórki znajomych.

- I ona chyba rzeczywiście tego się bała. Że nikt jej nie uwierzy, a ludzie będą ją wytykać palcami i mówić, że sama tego chciała. Więc milczała - opowiada jeden ze stróżów prawa.

BRUDNE ZDJĘCIA

Być może ta historia nigdy nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie jedna rzecz - owe zdjęcia zrobione pierwszego dnia telefonem komórkowym. Kobieta dowiedziała się, że fotografie, na których uwieczniono ją rozebraną do pasa i dotykaną przez obcych ludzi, pojawiły się w Internecie i zaczęli je dostawać mieszkańcy jej miejscowości na swoje komórki. Dowiedziała się o tym także jej rodzina, więc młoda kobieta zdecydowała się powiedzieć mamie.

- Ale nie miała śmiałości, żeby jej wyznać wszystko. Opowiedziała tylko o tej pierwszej "części": dniu, w którym zrobiono fotografie. Resztę tajemnicy trzymała wciąż dla siebie - mówi Artur Szkot.

Do reszty, tej najbardziej skrywanej i najbardziej przerażającej, przyznała się swojemu chłopakowi. Była z nim od roku i nawet miejscowi mówili, że wreszcie w kimś znalazła oparcie. Że wreszcie ktoś się nią zaopiekował.

- Powiedziała mu chyba ze strachu. Większa niż upokorzenie była obawa przed tym, że jej przyjaciel może uwierzyć w to, iż ona pozwoliła dobrowolnie się dotykać i fotografować. Dlatego zdecydowała się powiedzieć mu wszystko - mówią policjanci.

Przyjaciel dziewczyny powiedział jej mamie, a potem namawiał swoją ukochaną, by tak tego nie zostawiła. By poszła na policję. Zwłaszcza, że ci, którzy - jak opowiadała - ją skrzywdzili, mieszkają w tej samej miejscowości.

  • Nie było prosto jej przekonać, trwało to kilka miesięcy. Dopiero teraz 20-letnia dziś kobieta zdecydowała się złożyć zawiadomienie i zeznania - wyjaśnia Artur Szkot.

DWA ZARZUTY

20-latka do komendy przyszła w piątek. Została przesłuchana w obecności biegłego psychologa, który uznał, że jej zeznania są wiarygodne. Jeszcze tego samego dnia funkcjonariusze zatrzymali dwóch mężczyzn, których wskazała. Młodszy ma 21 lat, starszy 24.

- Usłyszeli zarzuty doprowadzenia przemocą do poddania się innym czynnościom seksualnym oraz zbiorowego zgwałcenia. Grozi za to do 15 lat więzienia - informuje prokurator Sławomir Mielniczuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach.

Zarzut pierwszy brzmi tak: "w lipcu 2007 roku wspólnie i w porozumieniu używając przemocy poprzez przytrzymywanie, zatykanie ust ręką doprowadził ją do obcowania płciowego". Zarzut drugi: "w lipcu 2007 roku wspólnie i w porozumieniu przy użyciu przemocy poprzez przytrzymywanie jej rękami i zatykanie ust doprowadził do poddania się innej czynności seksualnej w ten sposób, że po zdjęciu jej bluzki i biustonosza dotykał jej ręką piersi".

TRZY MIESIĄCE
ZA KRATAMI

Młodszy chłopak milczy. Do niczego się nie przyznaje. Starszy - przeciwnie.
- Mężczyzna częściowo się przyznał i złożył wyjaśnienia, ale stoją one w sprzeczności z zebranym materiałem dowodowym - wyjaśnia prokurator Sławomir Mielniczuk.
Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie 24-latek przyznał się "tylko" do przytrzymywania dziewczyny i fotografowania jej komórką.

Komórki obu młodych ludzi i ich komputery zostały zabezpieczone do badań. Policjanci wystąpią do operatorów sieci, by ci udostępnili wiadomości graficzne wysyłane z ich aparatów, wtedy będzie można ustalić, czy młodzi ludzie rzeczywiście rozsyłali zdjęcia dziewczyny, a jeśli tak - do kogo. Biegli sprawdzą zawartość twardych dysków ich komputerów.

W poniedziałek obaj podejrzani stanęli przed sądem we Włoszczowie. Obaj zostali aresztowani na trzy miesiące.

Dziewczyna dochodzi do siebie. I myśli o tym, by wreszcie stać się szczęśliwą i pobrać z tym, przy którym - co mówią nawet jej znajomi - wreszcie odżyła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie