Śmierć po porodzie w szpitalu w Kielcach - dzieci zmieniły szkołę
41-letnia Mariola, która zmarła po cesarskim cieciu w Szpitalu Kieleckim mieszkała razem z dwójką dzieci w Kielcach. Jej córka - 13-letnia Nikola i syn - 16-letni Mateusz chodzili do Szkoły Podstawowej numer 27 w Kielcach, ale po śmieci mamy zamieszkali z babcią w miejscowości Kostrzeszyn, w gminie Złota, w powiecie pińczowskim. Kobieta osierociła jeszcze dwójkę dorosłych dzieci oraz nowo narodzoną córeczkę.
Tego, co w ostatnim czasie przeżyła rodzina, nie da się opisać słowami. Pani Mariola była wspaniałą mamą i córką, razem z partnerem z radością wyczekiwali córeczki. Niestety kobieta spędziła z dzieciątkiem tylko chwilę, ponieważ zmarła niedługo po cesarskim cięciu.
- Córka zadzwoniła do mnie o godzinie 22.30. Powiedziała mi, że miała cesarskie cięcie, ponieważ tak zdecydował lekarz, ale zapewniała, że dobrze się czuje, że wszystko jest ok. Nie chciałam jej męczyć i wypytywać o szczegóły, ale to była już nasza ostania rozmowa - mówi załamana kobieta. Mama zmarłej wyznaje, że nie ma pojęcia, co stało się w szpitalu, dlaczego jej córka nie żyje, obecnie sprawą zajmuje się Prokuratura w Krakowie.
Święta były tragiczne
Tragedia, która wydarzyła się w wigilię załamała całą rodzinę. - Te święta były tragiczne. Dramatyczne dla całej rodziny pod każdym względem. Dzieliliśmy się opłatkiem we łzach, w smutku, w żałobie, ale ze względu na dzieci, musieliśmy się tym opłatkiem rodzinnie połamać. Dla mnie to jest nie do pojęcia. Ciągle zadaję sobie pytanie "dlaczego?". Tak kochała dzieci, zawsze rano dzwoniła, pytała co słychać, teraz już nie słyszę jej głosu w komórce - wspomina zapłakana kobieta.
Po dramacie w Szpitalu Kieleckim. Dziadkowie żyją dla wnuków
Starszymi dziećmi pani Marioli, które pochodzą z jej poprzedniego związku, zajmuje się ich babcia oraz dziadek. Obecnie w ich domu jest także dzieciątko, które urodziło się tragicznego, wigilijnego wieczoru. - Tą najmłodszą wnusią ma zajmować się tata, który już załatwia wszelkie formalności. To cudowny człowiek, kąpie maleńką, dba o nią, bardzo kochali się z moją córką - przyznała babcia.
Choć pani Henryka przezywa koszmar to wie, że musi być silna dla swoich wnuków. - Razem z mężem zrobimy wszystko, żeby stworzyć im godne warunki, żeby miały wszystko, czego potrzebują. Na razie najważniejsze jest to, że poszły już tutaj do nas do szkoły i otworzyły się na ludzi - zaznacza mama zmarłej Marioli.
Pomóżmy stworzyć dzieciom pokoje
Marzeniem babci jest wyremontowanie domu, żeby dzieci czuły się tutaj jak najlepiej. - Naszym najważniejszym celem obecnie jest wyremontowanie i wyposażenie pokoi dla starszych dzieci - uczniów klasy 8 i 6 szkoły podstawowej oraz urządzenie praktycznego zakątka dla noworodka. Będziemy wdzięczni za każdą pomoc, która przybliży nas do zapewnienia naszym wnukom godnych warunków codziennego funkcjonowania - wyjaśnia zrozpaczona kobieta.
Zbiórka pieniędzy odbywa się na portalu zrzutka.pl, wystarczy kliknąć w link i wpłacić dowolną kwotę:
Odnowienie i adaptacja domu dla osieroconych dzieci
Rodzina bardzo prosi też osoby, czy firmy budowlane, które pomogłyby w remoncie. W tej sprawie można kontaktować się z panią Henryką pod numerem telefonu: 41 301 71 63.
Uwaga! Rodzina nie potrzebuje ubrań, czy pampersów. Dzieciaki wszystko mają.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?