Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rumuńska wieś w bukaresztańskiej pigułce. Spacer po pięknym skansenie

Marzena KĄDZIELA
Przekroczywszy bramę Muzeul Naţional al Satuli "Dimitrie Gusti" szybko zapominamy, że znajdujemy się w Bukareszcie, ruchliwym, tłocznym, pełnym pojazdów 2,5-milionowym mieście. Przenosimy się na wiejskie podwórka, do zagród dawnej rumuńskiej wsi, gdzie panuje spokój, cisza, zza drewnianych płotów wyglądają kwiaty, a okna chat zdobią ręcznie haftowane firanki.
Rumuńska wieś w bukaresztańskiej pigułce. Spacer po pięknym skansenie
Marzena Kądziela

(fot. Marzena Kądziela)

Pomysł na stworzenie muzeum gromadzącego wszystko, co związane jest z rumuńską wsią, powstał już w połowie XIX wieku. Historycy, etnografowie i miłośnicy folkloru za namową Aleksandru Odobescu, wybitnej postaci rumuńskiej kultury, zaczęli penetrować wioski, zbierać eksponaty, prowadzić badania i przygotowywać grunt pod późniejszy skansen.

Ideę XIX-wiecznych badaczy kontynuował już w XX wieku profesor Dimitrie Gusti, którego imię nosi muzeum. To on między innymi z naukowcami z Katedry Socjologii Uniwersytetu w Bukareszcie doprowadził do otwarcia Muzeum Wsi Rumuńskiej w 1936 roku.

Wcześniej całe chaty, które rozbierano na możliwe do transportu elementy, budynki gospodarcze, cerkwie, meble, narzędzia, naczynia, ubrania, zabawki, odzież, wyroby ludowych artystów przywieziono do stolicy. Podobno transport liczył blisko 60 wagonów kolejowych.
Nie bez znaczenia dla tworzonego skansenu było wsparcie króla Rumunii Karola II i jego Królewskiej Fundacji Kultury.

Rumuńska wieś w bukaresztańskiej pigułce. Spacer po pięknym skansenie
Marzena Kądziela

(fot. Marzena Kądziela)

Muzeum Wsi od 1990 roku

W czasie II wojny światowej skansen przekształcono na wioskę dla uchodźców rumuńskich przybywających do Bukaresztu z terenów, które po pakcie Ribbentrop - Mołotow Rumunia straciła na rzecz Związku Radzieckiego.

Po wojnie do skansenu ponownie zaczęły trafiać eksponaty z takich regionów jak Transylwania, Oltenia, Mołdawia, Maramuresz, Dobrudża. Muzeum rozwijało się prężnie aż do lat 70. XX wieku, gdy za czasów rządów komunistycznego dyktatora Nicolae Ceauşescu połączono go z Muzeum Sztuki Ludowej. Placówka, jak niemal wszystko w Rumunii, zaczęła przeżywać poważny kryzys.

Na szczęście najtrudniejszy okres Muzeum Wsi, które w 1990 roku oddzieliło się od Muzeum Sztuki Ludowej, ma już za sobą i na powrót jest miejscem, które tłumnie odwiedzają mieszkańcy Bukaresztu i turyści z całego świata.

Rumuńska wieś w bukaresztańskiej pigułce. Spacer po pięknym skansenie
Marzena Kądziela

(fot. Marzena Kądziela)

Chaty, ziemianki, wiatraki, cerkiewki…

Chaty z różnych regionów Rumunii różnią się od siebie bryłą, dachami, wielkością i kształtem okien, ale także liczbą pomieszczeń, meblami, kilimami, firankami i innymi ozdobami. W zagrodach urządzono kwiatowe ogródki, na płotach umieszczono gliniane garnki. Przed każdą zagrodą znajdziemy tablice, na których widnieją informacje, skąd pochodzi dana budowla i kiedy została przywieziona do skansenu. Na zdjęciach pokazane jest wnętrze chaty oraz mieszkańcy regionu w tradycyjnych strojach. Dzięki mapie możemy zlokalizować okolicę, z których przywieziono budynek.

Niezwykle ciekawe są domostwa - ziemianki z południowo - zachodniej części Rumunii, z okręgu Dolj na Wołoszczyźnie. Z daleka trudno je dostrzec, bowiem na budowli ledwo wystającej z ziemi znajduje się dach pokryty nie gontem, dachówką a trzciną, co powoduje, iż ziemianki są z daleka niewidoczne. A to, podczas częstych napaści na przykład tureckich, było niezwykle istotne. Ziemianki budowano także z innego względu. Chodziło o to, że zimą łatwo było ogrzać wnętrza, latem zaś w pomieszczeniach panował przyjemny chłód.

Wędrując alejkami parku położonego na dziesięciu hektarach mija się wiatraki, młyn, wytwórnię wina, olejarnię, urokliwe drewniane cerkiewki, a nawet... "wesołe miasteczko". W jego skład wchodzi kolorowa karuzela z drewnianymi konikami i obrazkami pokazującymi bajkowych rumuńskich bohaterów oraz drewnianym diabelskim kołem o wysokości nieco ponad czterech metrów. Jest tu także przystań wodna, z której na rzekę czy jezioro wypływali rybacy, wędzarnie, gdzie dymem okadzano ryby, słoninę czy wędliny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie