Bartosz Iskra został dyrektorem Miejskiej Komunikacji Samochodowej w Skarżysku pięć lat temu. Zastał firmę w trudnej sytuacji finansowej, jego zadaniem było ją uzdrowić. Za kadencji prezesa Iskry między innymi zmniejszono liczbę pracowników, budynek spółki przeszedł termomodernizację, tabor odnowiono, kupując używane autokary z zagranicy. Nie wszystkie działania prezesa spodobały się pracownikom. Głośnym echem odbiło się zatrudnienie przez Bartosza Iskrę dwóch miejskich radnych i ówczesnej partnerki prezydenta Skarżyska, Konrada Kroniga.
W 2018 roku dwóch pracowników spółki złożyło zawiadomienie do prokuratury. Ich zdaniem prezes działał na szkodę firmy. Mowa była między innymi o wynajęciu jako doradcy firmy, która miała… prowadzić lombard, zwalnianiu wieloletnich pracowników i zatrudnianiu na te same stanowiska osób na znacznie lepszych warunkach finansowych, czy paliwie, które jakoby miało w niewyjaśnionych okolicznościach zaginąć.
- Zostałem pomówiony, a stawiane mi przez dwóch pracowników zarzuty są absurdalne. Cieszę się, że prokuratura zajęła się sprawą. Jestem przekonany, że jej finał będzie dla mnie korzystny - mówił wówczas prezes MKS. Po dwóch latach śledztwa Prokuratura Rejonowa w Skarżysku – Kamiennej postawiła mu zarzut niegospodarności, za który grozi do pięciu lat pozbawienia wolności. Mimo postawienia zarzutów, prezes Iskra pozostał na stanowisku. - Ze spokojem czekam na wyrok sądu – mówił.
W czwartek w Sądzie Rejonowym w Skarżysku – Kamiennej ruszył proces. Odczytano akt oskarżenia, oraz zeznania Roberta Misiaka, członka Rady Nadzorczej spółki z ramienia pracowników. Podtrzymał on zeznania obciążające Bartosza Iskrę. - Zwolniono kierownika stacji diagnostycznej, który miał podstawowe wynagrodzenie w wysokości 2900 złotych brutto a na jego miejsce zatrudniono nową osobę z pensją 4460 złotych brutto. Na miejsce zwolnionego pracownika z pensją 3070 złotych zatrudniono partnerkę prezydenta, z wynagrodzeniem 4400 złotych – wyliczał. - Byłem nagminnie karany i szykanowany przez prezesa – twierdził.
Bartosz Iskra za zgodą sądu wygłosił oświadczenie, w którym odniósł się do stawianych mu zarzutów.
Podkreślał, że musiał podejmować trudne decyzje, które musiały uwzględniać potrzeby mieszkańców, oczekiwania pracowników oraz wolę władz Skarżyska-Kamiennej. Przekonywał, że jego decyzje przyniosły spółce oszczędności, w tym redukcja zatrudnienia w ciągu pięciu lat dała oszczędność ponad 4 milionów złotych.
- W tym miejscu chcę podkreślić, że prowadzenie polityki kadrowej w spółce, podkreślam w każdej spółce stanowi wyłączną prerogatywę pracodawcy – mówił Bartosz Iskra.
- Zostałem oskarżony o zawieranie fikcyjnych lub niepotrzebnych umów z prawnikami czy z innymi doradcami. Szkoda, że dotychczas nikt mnie nie prosił o dodatkowe udokumentowanie konieczności korzystania przez Spółkę z pomocy doradców czy prawników. Oczywistym jest, że każdy menadżer może i powinien korzystać z pomocy specjalistów, by wspierać swe decyzje wiedzą i doświadczeniem innych - wyjaśniał.
- Podkreślam, wszelkie działania Zarządu w MKS były wykonywane rzetelnie z zachowanie najlepszych standardów menadżerskich. Oświadczam, że mając na uwadze dobro: Spółki, mieszkańców jak i zatrudnionych pracowników, wszystkie moje działania jako Prezesa podejmowałem tylko i wyłącznie dla dobra MKS i były one racjonalne oraz celowe. Przekonany jestem, że przed tym Sądem będę mógł oczyścić moje dobre imię menadżera – zakończył Bartosz Iskra.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?