Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruszyła lawina dobrych serc. Odbudujmy dom rodzinie z Modliszewic!

Marzena Kądziela
Ocalało niewiele. Między innymi święte obrazki, które były w domu od dawna - mówi Grażyna Walewska. Obok Kacper i Kuba
Ocalało niewiele. Między innymi święte obrazki, które były w domu od dawna - mówi Grażyna Walewska. Obok Kacper i Kuba Marzena Kądziela
W jednej chwili zawalił im się świat. Najpierw był potężny wybuch, potem pożar. Z tego grudniowego wieczoru wiele chwil umknęło im z pamięci. Poparzenia i rany leczyli przez szesnaście dni w kieleckim szpitalu. Ich dom nie nadaje się do zamieszkania, ale już ruszyła lawina pomocy, której celem jest jego odbudowa, by pani Grażyna Walewska i jej trzech wnuków: Kacper, Jakub i Igor powrócili do siebie.

Przypomnijmy. Był grudniowy wieczór. Chłopcy: uczeń klasy pierwszej Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 w Końskich Kacper oraz uczniowie Szkoły Podstawowej w Modliszewicach Jakub i Igor oraz ich babcia Grażyna Walewska szykowali się pomału do snu. Pani Grażyna stanowi dla wnuków rodzinę zastępczą. Cieszy się w Modliszewicach dobrą opinią, wszyscy wiedzą, że swym chłopakom jest całkowicie oddana. - Otworzyłem drzwiczki od pieca i potem... niewiele pamiętam - opowiada Kacper. - Był ogromny wybuch i pożar, paliły się moje spodnie. Uciekałem na podwórko. Później wraz z babcią wbiegliśmy do domu po moich braci. Żyjemy, to najważniejsze.

Święta w szpitalu
Przyczyną wybuchu była rozszczelniona zapasowa butla gazowa, która stała w przedpokoju. Ulatniający się gaz w połączeniu z ogniem z piecyka dał mieszankę wybuchową. Pani Grażyna miała ją jako zapas na święta. Wiadomo przecież, że wtedy znacznie więcej się gotuje. Poparzeni chłopcy i ich babcia trafili do szpitala, gdzie spędzili Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok. - Ale nie krzywdujemy sobie - mówi. - Cały personel od salowych przez pielęgniarki do lekarzy z Oddziału Dziecięcego Szpitala Wojewódzkiego otoczyli nas serdeczną opieką. Wszyscy starali się, by mimo okoliczności, bólu, poparzeń, ten wyjątkowy czas nie był dla nas okrutny. Serdecznie dziękujemy.

To była moja ojcowizna...
Dom po grudniowej katastrofie nie nadaje się do zamieszkania. Z ogromnym podmuchem powietrza wyleciały okna, drzwi, popękały ściany, zniszczeniu uległa cała konstrukcja. Czego nie zniszczył wybuch, dopełnił pożar. Ocalało niewiele, na przykład święte obrazki, które są w rodzinie od dziesięcioleci. Wszystko inne trzeba było wywieźć za wysypisko. - To była moja ojcowizna - mówi ze łzami w oczach pani Grażyna. - Budowaliśmy z nieżyjącym od 17 lat mężem ten dom sami. Teraz nie da się w nim mieszkać. W ostatnich dwóch latach wszystkie swoje oszczędności przeznaczyłam na generalny remont. I co? Wszystko na nic. Ale nie poddam się. Zrobię wszystko, by go odbudować.

Lawina dobrych serc
Z pomocą rodzinie przyszli sąsiedzi, samorządowcy i zupełnie obce osoby. Dyrektorka miejscowej szkoły użyczyła swego mieszkania, inni ofiarowali odzież, buty, meble. Szkoły, Urząd Miasta i Gminy, Miejsko - Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej i inne instytucje wspólnie działają. Stowarzyszenie “Spinacz” udostępniło konto bankowe, na które można wpłacać datki na odbudowę domu. Także Fundacja “Fabryki Marzeń” zaoferowała koordynowanie prac i pozyskiwanie zarówno firm budowlanych, jak i potrzebnych do odbudowy materiałów. - To prawdziwa lawina dobrych serc - podsumował prezes Fabryk Marzeń Andrzej Załucki. - Z taką energią dom na pewno odbudujemy.

Jak możemy Pomóc?
Andrzej Załucki, prezes Fundacji “Fabryki Marzeń”: - Jako fundacja będziemy koordynować dla pani Grażyny Walewskiej wszelkie prace, których celem jest odbudowa domu zniszczonego przez wybuch gazu. Najpierw jednak z pomocą fachowców - elektryka, hydraulika, budowlańca i inspektora nadzoru budowlanego trzeba sporządzić pełną inwentaryzację zniszczeń i ocenić, co należy zrobić w pierwszej kolejności. Dopiero potem nasza fundacja zacznie odwiedzać hurtownie, firmy budowlane i inne, u których jak najtaniej, a może zupełnie bezpłatnie otrzymamy odpowiednie materiały. Liczymy na wielkie serca nie tylko mieszkańców ziemi koneckiej, ale także innych, których poruszyła nieszczęśliwia historia pani Grażyny i jej wnuków: Kacpra, Kuby i Igora.

Oto numer konta, na które możemy dokonać wpłat:
Stowarzyszenie “Spinacz”, nr konta: 61 1600 1462 1023 4585 1000 0001 z dopiskiem “Remont domu w Modliszewicach”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie