Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ryszard Tarasiewicz, trener Korony Kielce, Wielkanoc spędzi z żoną. Po raz pierwszy w Kielcach

Dorota Kułaga [email protected]
Trener Korony Kielce Ryszard Tarasiewicz Wielkanoc spędzi w Kielcach, razem z żoną. -Bardzo lubię te święta, dla nas - osób wierzących, są one najważniejsze - mówi były reprezentant Polski w piłce nożnej.

Z czym kojarzy się Panu Wielkanoc?

Z punktu widzenia ludzi wierzących i praktykujących jest to najważniejsze święto. Pokazuje, że po śmierci nadal jest życie. Na pewno jest to krzepiące dla osób, które mają jeszcze wątpliwości co do wiary. Ale to jest indywidualna sprawa każdego człowieka.

W Wielki Piątek w kościołach przeżywamy liturgię Męki Pańskiej. To bardzo ważna uroczystość. Słyszałam, że na ten dzień dał Pan wolne swoim zawodnikom...

Tak. Jest to możliwe, bo gramy w poniedziałek. Gdyby spotkanie ligowe było w sobotę, musielibyśmy siłą rzeczy odbyć trening przedmeczowy. Akurat jesteśmy w dobrej sytuacji. Popracowaliśmy z grupą zawodników w pierwszym tygodniu. W tym robiliśmy badania morfologii, od tej strony dobrze to wygląda. Uważam, że jak jest taka możliwość, to ten dzień powinniśmy poświęcić na modlitwę, a jak ktoś chce go spędzić w inny sposób, to też może. Ale uważam, że Wielki Piątek powinien być wolny od pracy.

W Wielką Sobotę pójdzie Pan poświęcić pokarmy?

Zawsze staram się to robić. Można pójść do południa, po południu. Jak ktoś chce, to znajdzie chwilę czasu. Ja wybieram się do katedry.

Zdarzało się Panu chodzić na rezurekcję?

Chodziłem. Na tyle, na ile mogłem. Nie mam obsesji na tym punkcie, ale wiara mi pomaga. Do kościoła chodzę nie z musu, tylko z potrzeby serca.

Tym razem nie może Pan sobie pozwolić na pełne świętowanie. W poniedziałek wielkanocny na Kolporter Arenie w Kielcach zagracie mecz ekstraklasy z Górnikiem Łęczna. Do Wrocławia nie uda się wyjechać?

Nie ma takiej możliwości. Ci którzy pracują na miejscu, będą nieobecni przez dwie - trzy godziny i potem mogą wrócić do domów. Ktoś kto pracuje poza domem, nie zawsze ma taką możliwość. Tak jest w moim przypadlu. Będę w Kielcach. Mój najmłodszy syn też nie może być na święta w domu we Wrocławiu, bo zaczyna obóz kadry Polski w szermierce. Mój pierworodny pracuje w Norwegii. Jesteśmy troszkę porozrzucani. Wszystkie dotychczasowe święta spędzaliśmy z dziećmi, ja nie pamiętam, żebyśmy tylko we dwójkę przeżywali Wielkanoc, czy byli na wakacjach. Zawsze z dziećmi podróżowaliśmy i święta też razem spędzaliśmy. Teraz będzie pierwsza Wielkanoc bez dzieci. Żona przyjedzie do mnie, razem spędzimy ten piękny czas.

Będzie okazja z żoną zjeść wielkanocny żurek...

I bardzo się z tego cieszę. Jestem jedynakiem i nigdy nie mogłem narzekać na rodziców. Ale muszę przyznać, że to żona zaszczepiła u nas tę rodzinną tradycję świąt. Z dzieciństwa zbyt dużo nie pamiętam, ale zawsze był to dla mnie miły, sympatyczny czas. Na tyle, na ile możemy, spotykamy się z bliskimi. Ja mam akurat trójkę dzieci. Lubię przebywać w towarzystwie mojej rodziny. Nie zawsze jestem aktywny werbalnie, bardziej jestem aktywny fizycznie. Poprzez tę święta staram się łapać czas dla moich bliskich. Dla mnie i myślę, że dla większości osób, jest to przyjemny okres w życiu.

Lubi Pan świąteczne ciasta - babki, mazurki?

Za słodkim nie przepadam, ale moja żona piecze pyszne ciasta. Często jestem poza Wrocławiem i mam porównanie, jeśli chodzi o kuchnię. Muszę powiedzieć, że większość potraw przygotowuje żona. Ja generalnie nie mam jakichś preferencji, jeśli chodzi o Wielkanoc, ale wszystkiego w niewielkich ilościach spróbuję.

Kilka razy święta wielkanocne spędził Pan we Francji. Jakie wspomnienia?

Rzeczywiście, przez kilka ładnych lat jak mieszkaliśmy we Francji, to tam spędzaliśmy Wielkanoc, a na Boże Narodzenie przyjeżdżaliśmy do Polski. Tam nie ma takiej rodzinnej atmosfery jak u nas. Jest inne podejście do pewnych spraw. Ale ja respektuję i szanuję każdą religię. Nie mam prawa osądzać innych ludzi. Każdy funkcjonuje tak, jak uważa. My staraliśmy się cały czas podtrzymywać piękną polską tradycję.

Tradycji lanego poniedziałku też Pan przestrzegał?

Do pewnegoetepu w życiu w czasie Wielkanocy często przebywałem u babci, 30 kilometrów od Wrocławia. Ten okres lanego poniedziałku był mocno uwidaczniany. Teraz jest inaczej. W mniejszych miejscowościach poniedziałki są bardziej mokre. Jest to fajna tradycja, ale, oczywiście, z zachowaniem pewnych proporcji. Dużo zależy też od pogody, a ostatnio pogoda w tym czasie nas nie rozpieszcza.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z KIELC

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie