Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sant Miquel del Fai. Wodospady ukryte w górach (zdjęcia)

Marzena Kądziela
Widok z Sant Miquel del Fai na góry o rozległą dolinę
Widok z Sant Miquel del Fai na góry o rozległą dolinę Marzena Kądziela
40 kilometrów od Barcelony, kilkadziesiąt kilometrów od wczasowisk na hiszpańskim wybrzeżu Costa Brava znaleźć można niezwykłe miejsce, gdzie ciszę zakłócają jedynie wodospady spadające z gór do zielonej doliny.
Sant Miquel del Fai

Sant Miquel del Fai - wodospady ukryte w górach

Do Sant Miquel del Fai najlepiej dotrzeć własnym czy pożyczonym samochodem, bowiem autobus z Barcelony, czy bliżej położonego Sant Feliu de Codine kursuje tylko w niedzielę.

Już sama droga od autostrady Barcelona - Girona wspinająca się w górę dostarcza niesamowitych emocji. Widoki, jakie możemy oglądać z serpentyn, wciąż się zmieniają i zapierają dech w piersiach. To góry wyglądające jak ociosane przez mistrzów dłuta, zielone doliny i rozrzucone jakby od niechcenia białe miasteczka.

Dar dla kawalera Gambau

Historia Sant Miquel del Fai, miejsca, które było natchnieniem dla wielu katalońskich pisarzy, sięga daleko, daleko w przeszłość, o czym świadczą ślady, jakie po bytności plemion iberyjskich znaleźli archeolodzy. Pierwszy zachowany dokument dotyczący tego miejsca, a konkretnie kaplicy świętego Marcina datuje się na 887 rok. Kaplica straciła na znaczeniu po wybudowaniu tu kościoła św. Michała, który powstał prawdopodobnie w X wieku.

Kościół ten oraz otaczające go tereny władcy Barcelony podarowali kawalerowi Gombau de Besora, by ten założył w tym mało dostępnym miejscu klasztor. Kawaler spełnił żądania książąt poświęcając na zadanie całe swoje życie. Jego celem było to, aby klasztor stał się najważniejszy w Katalonii.

Powstał dom dla mnichów, który już nie istnieje. Casa de Priorat (Dom Przeora), który stoi w pobliżu wodospadów, pochodzi z XV wieku. Kiedyś mieszkało tu kilku mnichów, dziś budynek, jako hostel, służy turystom, którzy zatrzymują się tu zazwyczaj na jedną noc.
Klasztor po śmierci kawalera Gombau przeszedł we władanie zakonników z Marsylii, potem stał się własnością Katedry z Girony. W 1832 roku przestał istnieć. Ale w wykutym w skale kościele od czasu do czasu odbywają się nabożeństwa, często na życzenie nowożeńców, którzy tu decydują się powiedzieć sobie sakramentalne "tak".

Spotkanie z katalońskim pisarzem

Już kamienny most, który dostrzegamy po wyjściu z auta, budzi respekt. Budowla ma kilkaset lat, a nie widać na niej zniszczeń. Potem wchodzimy na teren dawnych klasztornych zabudowań, kupujemy bilet (dorośli 8 euro, dzieci 4 euro, emeryci 6 euro) i jako jedyni turyści mamy cały park dla siebie. Michał, włoszczowianin mieszkający w Katalonii od kilku lat, radzi, by przyjeżdżać tu w dzień powszedni. W sobotę i niedzielę przybywają tu Katalończycy z całym prowiantem i w miejscach piknikowych, przy dużych rodzinnych stołach biesiadują.

Przy wyznaczonej dla turystów ścieżce spotykamy kamienny posąg katalońskiego pisarza i dziennikarza. To Josep Pla uznawany za jednego z najwybitniejszych współczesnych literatów tworzących w języku katalońskim. I choć zmarł 20 lat temu, wciąż jest jednym z najchętniej czytanych pisarzy wywodzących się z tej części Hiszpanii.

Wodna kotara i malownicze jaskinie

Robimy sobie zdjęcie z literatem i ruszamy dalej, by dotrzeć do wodospadów spadających z szumem z góry. Ścieżka doprowadza nas do pieczary, którą od doliny odgradza wodna kurtyna. Można schronić się w kamiennej niszy i na świat patrzeć przez płynącą wodę.

Dalej przy trasie spacerowej natrafiamy na jaskinię. Gdy do niej wchodzimy, zapalają się delikatne światła ukazując wszelkiego rodzaju stalaktyty i stalagmity, których kształty, w zależności od naszej wyobraźni, przypominają grzyby, drzewa, kwiaty, zwierzęta.
Później znajdujemy jeszcze jedną, znacznie mniejsza jaskinię, do której schodzi się po wyżłobionych w skale stromych stopniach. Trzeba bardzo uważać, bo gwałtowne podniesienie głowy może grozić sporym guzem.

Na końcu ścieżki stoi niewielki kościółek. Drzwi są otwarte, wchodzimy więc, by w chłodnym wnętrzu odpocząć od słońca.
Gdy znajdujemy się znowu na zewnątrz, z podwójną mocą działają na nas widoki, jakie oglądamy z góry. Nie dziwimy się pierwszym budowniczym, którzy właśnie tu wznieśli chrześcijańską kaplicę. Stąd po prostu widać, jak wielki jest Stwórca, który potrafił dokonać tak pięknego dzieła stworzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie