Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąsiedzki spór o drzewa i ptaki w Skarżysku Kościelnym

Mateusz Bolechowski [email protected]
Na działce państwa Lesiaków pas ziemi został wypalony, prawdopodobnie żrącą substancją.
Na działce państwa Lesiaków pas ziemi został wypalony, prawdopodobnie żrącą substancją. Mateusz Bolechowski
Dobry sąsiad lepszy niż rodzina - mówi porzekadło. Może dlatego, że niełatwo takiego znaleźć. W Skarżysku Kościelnym doszło jednak do sytuacji wyjątkowej. Zaprosili nas do siebie państwo Alfreda i Józef Lesiakowie. Twierdzą, że sąsiadki zniszczyły im część podwórka.

13 lat

13 lat

Do domku przy ulicy Szkolnej w Skarżysku Kościelnym Lesiakowie wprowadzili się 13 lat temu, wcześniej mieszkali w śląskiej aglomeracji. Na emeryturze marzył im się spokój i bliskość natury. Z czasem okazało się, że początkowa idylla zmieniła się w koszmar.

Do domku przy ulicy Szkolnej w Skarżysku Kościelnym wprowadzili się 13 lat temu, wcześniej mieszkali w śląskiej aglomeracji. Na emeryturze marzył im się spokój i bliskość natury. Z czasem okazało się, że początkowa idylla zmieniła się w koszmar. - Na początku nasze sąsiadki wydawały się bardzo miłe, z czasem zaczęły się pojawiać konflikty, które apogeum osiągnęły niedawno - mówi pani Alfreda.

Te okropne ptaki

Sąsiadki Lesiaków, matka, starsza kobieta z dwoma córkami, kupiły stadko gęsi. Rasowych. Miastowym ptaki zaczęły się dawać we znaki. - Hałasowały, w dodatku był smród. Dziś to nie problem, bo ptaków zostało niewiele. Ale jest perliczka. Ma drażniący głos, na dłuższą metę nie do wytrzymania. To naprawdę przeszkadza - twierdzi pani Alfreda. Spór o biegające po podwórku ptaki zaostrzył sąsiedzką sytuację. - Proszę pana, o co w ogóle chodzi. Im wszystko przeszkadza. Gęsi, perliczka. Najlepiej, żeby nic nie było. Przecież na wsi mieszkamy, muszą być zwierzęta - uważa najstarsza z sąsiadek. Przekonuje, że żadnych wstrętów sąsiadom nie czyni.

Martwa ziemia

Lesiakowie mają ładny, zadbany ogród. Przy płocie posadzili sosny. Niedawno prawie wszystkie drzewa z dnia na dzień uschły. Podobnie trawa. Wzdłuż ogrodzenia został kilkumetrowej szerokości pas wypalonej ziemi. Nasi rozmówcy twierdzą, że to zemsta sąsiadek. - W rozmowie przyznały się, że polały jakimś środkiem chemicznym - mówi Alfred Lesiak. Kobiety z domu obok zaprzeczają. - Nam wiśnie za stodołą też pousychały, można zobaczyć. Sprawa oparła się o Wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska. Przyjechała kontrola, spisano protokół. 22 z 25 sosen uschły, inne rośliny też. Urzędnicy uznali, że to raczej nie sprawka natury ani szkodników. Właściciele mają żal do sąsiadek, ale nie chcą pociągać ich do odpowiedzialności w sądzie. - Nie chodzi nam o odszkodowanie. Chcielibyśmy tylko żyć w spokoju - zapewniają Alfreda i Józef Lesiakowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie