19 świętokrzyskich żeglarzy - członków i sympatyków Towarzystwa Żeglarskiego "Sterna" ze Skarżyska - Kamiennej w dniach od 1 do 3 września wzięło udział w rejsie na pokładzie żaglowca "Generał Zaruski", flagowej jednostki miasta Gdańsk. Piękny, wybudowany w 1939 roku drewniany jacht - kecz gaflowy, jest jednym z najpiękniejszych "old timerów". Załogę przywitał kapitan Jerzy Jaszczuk, żeglarzy podzielono na cztery wachty, a pierwszy oficer, Adam Waszczukiewicz, przeprowadził szkolenie z bezpieczeństwa (w tym - jak w razie konieczności "oddawać hołd Neptunowi" i nie wypaść za burtę, co okazało się być bardzo przydatną umiejętnością). Potem można było wyjść w morze.
1 września około południa "Generał Zaruski" przepływał obok Westerplatte. Zgodnie z żeglarską tradycją kapitan wezwał całą załogę na burtę i wydał komendę "baczność". W tym czasie oficer Krzysztof Paradzewski oddał salut banderą, opuszczając ją, a następnie wciągając. Dla naszych żeglarzy to była ważna chwila, tym bardziej, że załogę Westerplatte stanowili żołnierze z ziemi świętokrzyskiej. Westerplatczyk Władysław Stopiński, celowniczy cekaemu, był honorowym obywatelem Skarżyska - Kamiennej.
Po wyjściu na Zatokę Gdańską od razu było jasne, że lekko nie będzie. Choć siła wiatru spadła do 5 w skali Beauforta, co pewien czas pojawiały się silne szkwały, a morze było mocno zafalowane. Statkiem zaczęło mocno bujać. Nie minęło dużo czasu, by załoganci, szczególnie ci, którzy na morzu byli pierwszy raz, zaczęli chorować. W takiej sytuacji zdrowa część załogi opiekuje się tymi, których dotknęła morska choroba i przejmuje ich obowiązki przy pracy przy żaglach. A tej nie brakowało. Tego dnia jacht z Gdańska dopłynął do Helu.
Drugi dzień nie przyniósł poprawy pogody, ale żeglarze szybko przywykli do kołyszącego się pokładu i bryzgów słonej wody, lejącej się na pokład. Wykonywanie zwrotów szło coraz lepiej i walka z własną słabością zmieniła się w radość z bałtyckiej wyprawy. Zaczęły dopisywać apetyty i humory. Na koniec dnia statek wpłynął do portu w Gdyni. W środę po południu rejs zakończył się na gdańskiej Starówce, przy statku - muzeum "Sołdku", obok którego najczęściej cumuje "Generał Zaruski". Każdy z żeglarzy dostał opinię z rejsu, po wspólnym, pamiątkowym zdjęciu trzeba było ruszać w 500 kilometrową drogę do domów, tym razem po stałym lądzie.
Podczas trzydniowego rejsu przepłynięto 118 mil morskich, czyli 218,5 kilometra. Na 20 godzin spędzonych na morzu 16 przepłynięto pod żaglami, a tylko cztery na silniku.
- Z satysfakcją obserwowałem, jak z godziny na godzinę chęć pracy w załodze spychała na dalszy plan dolegliwości wywołane przez chorobę morską. Doskonałym podsumowaniem rejsu jest zdanie wypowiedziane przez jedną z załogantek: „następnym razem przydam się bardziej”. Więc ten następny raz najwyraźniej jest w planach, bo "kto morza raz zakosztuje..." - mówi Arkadiusz Rurarz, komandor "Sterny".
Towarzystwo Żeglarskie "Sterna" powstało w Skarżysku - Kamiennej w 2016 roku. Skupia około 40 miłośników żeglarstwa. Każdego roku organizuje morskie i mazurskie rejsy, prowadzi też szkolenia dla młodzieży i dorosłych na zalewie rejowskim.
[promo]5551[/promo]
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?