Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skarżyskie UB we wspomnnieniach mieszkańców miasta

Mateusz BOLECHOWSKI [email protected]
Leonard Lenard ps. „Leńczuk” opowiedział nam o swoich spotkaniach z Walerym Barańskim, jednym z pierwszych szefów skarżyskiego Urzędu Bezbieczeństwa Publicznego.
Leonard Lenard ps. „Leńczuk” opowiedział nam o swoich spotkaniach z Walerym Barańskim, jednym z pierwszych szefów skarżyskiego Urzędu Bezbieczeństwa Publicznego. Fot. Mateusz Bolechowski
Nasza publikacja na temat skarżyskiego Urzędu Bezpieczeństwa spotkała się z szerokim odzewem czytelników. Skontaktowały się z nami osoby, które przekazały nam nowe informacje na temat działań "bezpieki" na terenie powiatu skarżyskiego.

NW artykule "Jak wprowadzano porządek" podaliśmy informację z pracy naukowej historyka Marka Jończyka o tym, że prawdopodobnie w piwnicach Urzędu Skarbowego, gdzie po wojnie mieścił się Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, znajdują się szczątki zamordowanych przez Urząd Bezpieczeństwa ludzi. Innego zdania jest Janina Rogala, która skontaktowała się z naszą redakcją. - Od 1984 do 1992 r. byłam kierownikiem Zakładu nr 7 Przedsiębiorstwa Produkcji Galanteryjno-Odzieżowej w Łodzi, który mieścił się w budynku przy ulicy 1 Maja 54. Rzeczywiście w opisanym czasie były prowadzone roboty remontowe. Ich zakres był bardzo szeroki. Zły stan techniczny budynku wymagał zagruzowania części piwnic. Roboty nadzorowali pracownicy działu inwestycji przedsiębiorstwa i inspektorzy nadzoru. Ja, jako kierownik zakładu, byłam odpowiedzialna za nadzór nad całością. Z całą odpowiedzialnością chcę stwierdzić, że w omawianym okresie nie miało miejsca opisane w reportażu znalezienie kości ludzkich i ich zabetonowanie, jak również interwencja Służb Bezpieczeństwa - twierdzi Janina Rogala.

SZEŚĆ DNI W SZAFIE

Odezwał się do nas Leonard Lenard ze Skarżyska, w czasie wojny żołnierz Narodowych Sił Zbrojnych, członek grupy zajmującej się likwidacją konfidentów. - W czasie akcji "Burza" dwukrotnie spotkałem się z Walerym Barańskim, jednym z pierwszych szefów skarżyskiego Urzędu Bezpieczeństwa. Traf chciał, że dwa razy, kiedy stałem na czatach, Barański, który był członkiem Armii Ludowej, w mundurze podporucznika chciał przejść przez wsie Mularzów i Adamek, gdzie stacjonował nasz oddział. Za każdym razem go zatrzymywałem, a dowództwo odmawiało mu przejścia przez nasz teren. Zaraz po zajęciu Skarżyska przez Rosjan razem z kolegą poszliśmy wykonać wyrok z czasu okupacji na kobiecie, która utrzymywała bliskie kontakty z Niemcami. Mieliśmy ogolić jej głowę. Weszliśmy do jej domu, a w środku wraz z nią był właśnie Walerek. Od razu mnie poznał, musieliśmy się wycofać. Jakiś czas później zostałem aresztowany. Trafiłem przed oblicze Barańskiego. Ten zamknął mnie w szafie w swoim gabinecie. Na sześć dni. Tylko na noc wypuszczano mnie, żebym mógł spać na podłodze. Ani razu mnie nie przesłuchał, potem zwolnił. Szef UB zginął w 1947 roku, w niewyjaśnionych okolicznościach podczas imprezy z alkoholem zabił go skarżyski rzeźnik o nazwisku Masalski. Walerian Barański miał 26 lat - opowiedział nam Leonard Lenard.

Z ARMII KRAJOWEJ DO UB

Kilka faktów związanych z wydarzeniami, jakie miały miejsce zaraz po wojnie, przedstawił nam Roman Falarowski, historyk z Bliżyna. Dotyczą postaci Jana Wróbla z gminy Bliżyn. W czasie II wojny światowej był on żołnierzem Armii Krajowej. - Po wojnie wstąpił do Urzędu Bezpieczeństwa. Był cennym pracownikiem, bo znał wielu partyzantów AK z okresu okupacji. Łatwo mu było wyławiać ludzi, którymi interesowało się UB. W Muzeum Orła Białego jest wydane na jego nazwisko pozwolenie na broń, pistolet P-38 walther - mówi Roman Falarowski. Ze względu na niebezpieczeństwo, jakie stwarzał dla ukrywających się przed aresztowaniami, członkowie ruchu oporu, który w 1945 roku był jeszcze bardzo silny, wydali na niego wyrok śmierci. Były akowiec został zastrzelony. Bliżyński historyk przywołuje jeszcze zdarzenie, którego okoliczności nie zostały do dziś wyjaśnione. We wsi Mroczków mieszkał członek Armii Krajowej Marian Janduła. Ukrywał się przed "bezpieką". Pewnego razu wrócił do domu tylko na jedną noc. I akurat wtedy pojawili się tam funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa. Jandułę zabito. Kto go zdradził - to pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Podobnie jak sprawa śmierci Antoniego Szczuki, którego mogiła znajduje się w lesie pomiędzy Mroczkowem a Rędocinem. Historia pierwszych powojennych lat na terenie powiatu skarżyskiego kryje jeszcze wiele zagadek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie