O problemie zaalarmował nas jeden z mieszkańców. Spacerując w niedzielę, 1 lipca, po plaży był zaskoczony widokiem małż znajdujących się na całej linii brzegowej leżącego na styku powiatów kieleckiego i staszowskiego zalewu.
PRZYPOMINAMY Setki małż wyrzuconych na brzeg zalewu w Chańczy
Sprawą zajęły się władze gminy Raków oraz inspektorat ochrony środowiska, których pracownicy pobrali próbki wody do analizy pod kątem jej czystości. Mięczaki w muszlach mogły paść albo z powodu tak zwanej przyduchy, czyli zmniejszenia ilości tlenu ze względu na wzrost temperatury, albo właśnie przez zanieczyszczenie. – To tak naprawdę dwie jedyne przyczyny, które mogły spowodować usłanie brzegu zalewu małżami – mówi Konrad Myślik, rzecznik prasowy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie, pod który podlega tama na wpadającej do zbiornika rzece Czarnej Staszowskiej.
O opinię na temat tego, dlaczego woda wyrzuciła na brzeg zalewu tak wiele małży, poprosiliśmy doktora Marcina Sitarka, ichtiologa, od 2009 roku zajmującego oczyszczaniem zbiorników wodnych (w naszym regionie oczyszczał między innymi zalew w Pińczowie).
- Znalezione na brzegu muszle to szczeżuja pospolita. Obecnie jest małżem coraz rzadziej spotykanym, bo wymaga zupełnie czystej wody – podkreśla ichtiolog.
Jak zaznacza, są trzy główne przyczyny zaniku populacji tych małży. – Po pierwsze, niszczenie siedlisk. Po drugie, regulacja rzek i przegradzanie ich tamami. Po trzecie, zamulenie i zanieczyszczenie wód. Niektóre zbiorniki są dość zaniedbane, bardzo zamulone, z dużą warstwą rozkładającej się materii organicznej na dnie. Dlatego ten czynnik w przypadku zalewu w Chańczy wydaje się najbardziej prawdopodobny. Możliwe jest tutaj zanieczyszczenie wody, jak również niekorzystne warunki życiowe przy dnie zbiornika. Zanikanie siedlisk małży jest związane z zamuleniem dna, co prowadzi do powstawania stref beztlenowych. Jest to efekt przewagi procesów gnilnych w osadach dennych – wyjaśnia doktor Marcin Sitarek.
Ichtiolog podkreśla, że dokładne określenie przyczyn tego stanu będzie możliwe po wykonaniu analizy chemicznej wody. Nad tym już pracują w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska w Kielcach.
- Próbki wody pobraliśmy we wtorek, ale ich badanie potrwa kilka dni. Najprawdopodobniej już na początku przyszłego tygodnia powinniśmy wiedzieć, czy woda w zalewie w Chańczy jest zanieczyszczona, czy nie. Na razie wydaje się, że nieczystości nie ma. Rozmawiałem z pracownikami, którzy byli nad zalewem i mówią, iż woda wygląda normalnie i nie ma oznak, by była skażona – mówi Waldemar Wach, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Kielcach.
Zalew w Chańczy jest jednym z najbardziej popularnych akwenów rekreacyjno-wypoczynkowych w województwie świętokrzyskim. Znajduje się w pobliżu Chańczy, na rzece Czarnej Staszowskiej, ale dopływa do niego także druga – Łagowica. Zalew powstał w latach 1974-1984. Jego powierzchnia to 340 hektarów. Położony jest na wysokości 216 metrów nad poziomem morza, a otaczają go wzgórza. Dzięki tej ładnej okolicy zbiornik przyciąga rocznie wielu wypoczywających.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?