Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sławomir Szmal z PGE VIVE Kielce po wygraniu Pucharu Polski: W drugiej połowie wszystko się zmieniło o 180 stopni

materiały prasowe PGE VIVE, PK
Anna Benicewicz-Miazga
- Spotkanie nie układało się po naszej myśli. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była słaba - straciliśmy aż 20 bramek. W drugiej połowie zmieniliśmy poruszanie się na boisku o 180 stopni - mówił Sławomir Szmal, bramkarz PGE VIVE, po niedzielnym finale Pucharu Polski. Kielczanie pokonali w nim Azoty Puławy 35:29.

Sławomir Szmal, bramkarz PGE VIVE Kielce: Było widać, że to spotkanie nie układało się po naszej myśli. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu i w obronie, i w ataku była słaba - straciliśmy aż 20 bramek. Trzeba przyznać, że zawodnicy Azotów grali bardzo dobrze, dochodzili do świetnych sytuacji rzutowych. Mają potencjał w ofensywie i zawodników, którzy potrafią rzucić z drugiej linii i to w tym meczu pokazali. W drugiej połowie zmieniliśmy poruszanie się na boisku o 180 stopni. Zaczęliśmy przede wszystkim walczyć w obronie, zderzać się z nimi. Dzięki temu mnie było łatwiej grać w bramce. Rywale w pierwszej połowie pokazali, że są naprawdę dobrze przygotowani. Teraz w lidze, oczywiście, to będą inne mecze. O tyle będzie lżejsza głowa, że zwycięsko będzie trzeba wyjść z dwumeczu, a finał Pucharu Polski to tylko jedno spotkanie. Przy słabej dyspozycji, można to starcie przegrać. W półfinale oczywiście będziemy chcieli wygrać oba pojedynki i postawić wysoko poprzeczkę. Odnośnie końca mojej kariery, pojawiły się ostatnio w mediach jakieś spekulacje, ale to są chyba tylko pobożne życzenia dziennikarzy. Podtrzymuję to, co powiedziałem w grudniu. Moje kolana są tak zmęczone, że naprawdę potrzebują odpoczynku.

Daniel Waszkiewicz, trener Azotów Puławy: - Nasza postawa nawet mnie troszkę zaskoczyła, szczególnie pierwsza połowa była bardzo fajna. Cieszę się, że dostarczyliśmy kibicom w sumie fajne widowisko przez całe zawody. Pokazaliśmy chyba kawałek naprawdę dobrej piłki ręcznej. Mieliśmy jednak chwile słabości, które rywale bezwzględnie wykorzystali. Klasa zespołu wychodzi dopiero pod koniec meczu, wtedy nadchodzą godziny prawdy. Kielce grały swoim rytmem przez cały mecz, nam nie udało się go zachować. Puchar ma to do siebie, ze drugie miejsce się nie liczy, ale w wykonaniu mojego zespołu to był kawałek piłki ręcznej, który trzeba zapamiętać i iść dalej w tym kierunku. Z takim zespołem jak PGE VIVE, trzeba na szalę rzucić cechy wolicjonalne, walkę, zawziętość. W nadchodzących spotkania w lidze te cechy będą bardzo ważnie.

Bartosz Jurecki, obrotowy Azotów Puławy :Jesteśmy trochę zawiedzeni, bo daliśmy dzisiaj z siebie wszystko, chcieliśmy dzisiaj z pucharem wrócić do Puław. Ale tak to już jest, że jedna drużyna musi płakać, by druga mogła się cieszyć. Naszą taktyką miała być dzisiaj konsekwencja i spokój. Przez długi okres tak właśnie było. W pierwszej połowie graliśmy bardzo długo w ataku pozycyjnym, kilka razy już był czas, ale nie podpalaliśmy się i graliśmy swoje. Po czterdziestu minutach tego nam zabrakło. Oddawaliśmy rzuty z nieprzygotowanych pozycji, "Kasa" kilka piłek wybronił, z tego poszły kontry i widzimy, jaki jest wynik. Czekają nas jeszcze bardzo ciężkie mecze z Kielcami w lidze. Jeśli zagramy u siebie w domu cały mecz, tak jak dzisiaj czterdzieści minut, to myślę, że jesteśmy w stanie go wygrać. To chcielibyśmy zrobić dla swoich kibiców. Zdajemy sobie sprawę, że nie gramy najpiękniejszego handballu, ale do tego momentu był skuteczny, więc chyba lepiej grać brzydko i wygrywać, niż tak, jak dzisiaj, do czterdziestej minuty ładnie, ale potem przegrać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie