Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słynny trener Antoni Piechniczek na spotkaniu w Krasocinie. Przyszło wielu fanów piłki nożnej (ZDJĘCIA)

Maciej Barwinek
W środę 23 października w Gminnej Bibliotece Publicznej w Krasocinie odbyło się spotkanie ze słynnym selekcjonerem reprezentacji Polski w piłce nożnej - Antonim Piechniczkiem.

Hasło przewodnie spotkania brzmiało tak samo jak tytuł książki opowiadającej o trenerze, czyli „Piechniczek – tego nie wie nikt”. Zaczęło się od podziękowań, Antoniemu Piechniczkowi wręczono też drobny upominek w imieniu wójta Ireneusza Gliścińskiego.

Utytułowany selekcjoner krótko opowiedział o swojej karierze oraz chętnie odpowiadał na pytania licznie zebranych w bibliotece gości.

Najpierw fani Piechniczka mogli usłyszeć o jego początkach w futbolu. – Urodziłem się w Chorzowie i miałem to szczęście, że w technikum na swojej drodze spotkałem trenera Józefa Murgota, który wtedy organizował mistrzostwa szkół średnich Chorzowa w piłce nożnej. Kiedy zobaczył, że nieźle radzę sobie z piłką zaproponował mi grę w międzyszkolnym klubie sportowym Zryw Chorzów i właśnie tak zaczęła się moja piłkarska kariera – powiedział Antoni Piechniczek.

Wtedy też świętował swoje pierwsze sukcesy, ponieważ Zryw Chorzów z Piechniczkiem w składzie dwa razy z rzędu wygrywał juniorskie mistrzostwo Polski (1960,1961). Po ukończeniu technikum, Antoni Piechniczek udał się na studia na Warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego, gdzie oprócz nauki czekała go gra w warszawskiej Legii. – To była niesamowita uczelnia. Na sekcji podnoszenia ciężarów można było spotkać na przykład mistrzów olimpijskich Waldemara Baszanowskiego oraz Zygmunta Smalcerza. Na sektorze siatkówki widywałem Huberta Wagnera i innych siatkarzy. Ta uczelnia dawała niesamowitego „kopa” w kierunku zainteresowania sportem oraz zostania trenerem – wspomina Antoni Piechniczek.

Po ukończeniu studiów i zakończeniu kariery piłkarskiej, Piechniczek został trenerem najmłodszych adeptów piłki nożnej i z drużyną utalentowanych chłopców zebranych z osiedla zdobył mistrzostwo Śląska trampkarzy. Później już w seniorskiej piłce trenował między innymi BKS Bielsko-Białą, Odrę Ople czy Ruch Chorzów. Dzięki owocnej pracy w ostatnich dwóch klubach, w 1981 roku został selekcjonerem reprezentacji Polski, a już rok później świętował z nią 3 miejsce na Mundialu w Hiszpanii. Zanim jednak reprezentacja Polski pod wodzą Antoniego Piechniczka wywalczyła brązowy medal na Mistrzostwach Świata musiała pokonać w eliminacjach silną Niemiecką Republikę Demokratyczną.

Tamten okres Piechniczek wspominał z uśmiechem na twarzy: - Ówczesny minister sportu powiedział mi wtedy „Panie Antosiu w eliminacjach gramy z NRD, na boisku leży parę milionów dolarów, musi pan wygrać i te dolary podnieść, bo to są pieniądze potrzebne dla całego polskiego sportu”. Ponieważ jestem odpowiedzialnym człowiekiem to wieczorem kiedy chodziłem spać widziałem te dolary i rano kiedy się budziłem również miałem przed oczami dolary, dlatego udało nam się pokonać Niemców – żartował selekcjoner.

Mundial nie rozpoczął się jednak tak, jak wymarzyli sobie Polacy. W pierwszych dwóch meczach reprezentacja bezbramkowo remisowała kolejno z Włochami i z Kamerunem i dopiero w ostatnim spotkaniu grupowym z Peru zapewniła sobie awans do strefy pucharowej. – Włosi zostali wtedy mistrzami świata dlatego wynik 0:0 uważam za pozytywny. Natomiast Kameruńczycy to były wielkie chłopy. Wchodzili wślizgiem na zasadzie, stracę swoją nogę albo urwę twoją – przypominał Piechniczek.
Chociaż po 45 minutach meczu z Peru na tablicy wyników ponownie widniał bezbramkowy remis, Polacy otrząsnęli się i rozgromili rywali aż 5:1.

– Te 45 minut dla każdego z was i dla mnie mogą być ostatnimi na tym mundialu. Jak nie wygramy to jedziemy do domu, trener Piechniczek mówi baj-baj, a jak nie powie baj-baj to i tak go wyrzucą na zbity łeb, a wy też już więcej w reprezentacji możecie nie zagrać – takimi słowami motywował swoich podopiecznych w przerwie meczu selekcjoner. Niestety w półfinale kadra przegrała z Włochami, ale już w meczu o 3 miejsce wygraliśmy z faworyzowaną Francją. – Zaszliśmy tak daleko ponieważ w finałach mistrzostw świata udało nam się zdobyć 11 bramek, co dzisiaj jest wynikiem nieosiągalnym. Co ważne, udział przy tych golach miało 8 zawodników. Cztery strzelił Boniek, a siedmiu piłkarzy dołożyło po jednym. Wyobraźcie sobie państwo, że na najbliższym Euro 2020 Lewandowski zdobywa 4 bramki, a jego siedmiu kolegów trafia po razie. Gwarantuję, że dochodzimy wtedy co najmniej do półfinału Mistrzostw Europy – mówił utytułowany trener.

Podczas dalszej części spotkania Antoni Piechniczek opowiadał jeszcze o najważniejszych cechach dobrego trenera i elementach treningu. Wspomniał również o mniej udanych dla reprezentacji Polski mistrzostwach świata w Meksyku w 1986 roku. Na koniec rozdawał autografy i chętnie pozował z kibicami do zdjęć.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie