Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć w rzece

Michał Leszczyński
Strażacy wyciągają leżące na powierzchni wody zwłoki.
Strażacy wyciągają leżące na powierzchni wody zwłoki. M. Leszczyński
Prawdopodobnie ciało 34-letniego strażaka ochotnika znaleziono wczoraj w Opatówce. Wkrótce zostaną wznowione poszukiwania zaginionej pół roku temu kobiety.

Od końca stycznia po raz czwarty druhowie strażacy szukali wczoraj swojego 34-letniego kolegi. Wtedy wyszedł z domu i słuch po nim zaginął. A to nie jedyny taki przypadek w miejscowości gminy Wilczyce, w której mieszkał 34-latek. Koło Łukawy w powiecie sandomierskim zaginęła w październiku 2006 roku 59-letnia kobieta i do tej pory jej nie odnaleziono.

TO BYŁO ZIMĄ

34-letni strażak wyszedł z domu pod koniec stycznia. Prawdopodobnie miał zamiar iść do brata w Pęczynach lub do szwagra w Wilczycach. Ktoś podwiózł go do Radoszek, tam po raz ostatni go widziano. Trzy dni po tym, jak nie wrócił do domu, podjęto poszukiwania. - Zmobilizowaliśmy wszystkich strażaków z tutejszej gminy - mówi Adam Bodura, wójt Wilczyc.

Mężczyznę szukało na polach, w sadach, nad rzeką ponad pół setki osób. Penetrację terenu utrudniała zima. Na zamarzniętym stawie znaleziono odciski butów, lód jednak był cały. Wójt i koledzy strażacy nie tracili nadziei. - Kilkakrotnie zmienialiśmy rejon poszukiwań, za każdym razem wszyscy chętnie pomagali - mówi wójt Bodura. Rodzina na własną rękę też szukała.
Wczesną wiosną specjalną echosondą spenetrowano staw, gdzie wcześniej widziano ślady na lodzie. Tymczasem rodzina skorzystała z usług jasnowidza. - Powiedział, że ciało jest gdzieś głęboko zaczepione lub leży w piaszczystym wyrobisku - opowiada szwagier 34-latka.

Strażacy ponownie szukali nad Opatówką. Wcześniej robili to, idąc brzegiem rzeki. Tym razem posłużyli się łódką. Chcieli przepłynąć od Pęczyn aż do Kichar, w sumie cztery kilometry. Na wodzie wystarczyły wczorajsze trzy godziny i znaleźli zwłoki.

ON TEŻ SZUKAŁ SWOJEJ SĄSIADKI

34-latek należał do Ochotniczej Straży Pożarnej, podobnie jak jego bracia i ojciec. W październiku, kiedy zaginęła bez wieści 59-latka, pomagał w jej poszukiwaniach - oboje mieszkali w Łukawie. Po raz ostatni brał udział w akcji w trakcie zimowej wichury, jaka rozszalała się nad Wilczycami.

Jak to się stało, że mógł zginąć w rzece, w szczerym polu? - Prawdopodobnie w trakcie drogi zmienił plany i zamiast do brata, szedł do szwagra - mówi ktoś z rodziny. - A tędy, przez pola, jest krócej. - Może nie zauważył zasypanej śniegiem rzeki, wpadł i utonął? - spekuluje jeden z mieszkańców. Ciało leżało w rzece prawdopodobnie od stycznia tego roku. Sekcja zwłok wskaże przyczyny śmierci. Rodzinę czeka kolejny stres, potwierdzenie tożsamości zmarłego, gdyż wczoraj nie udało się w stu procentach ustalić, czy to on.

Tymczasem strażacy ochotnicy z gminy Wilczyce wyjdą na pola jeszcze raz. Tym razem mają w planach odnalezienie 59-latki. - Zaczynamy wkrótce. Podobnie jak i teraz, przepłyniemy po Opatówce łódką, może się uda - dodaje wójt Adam Bodura, kierujący wczoraj trudną akcją wyciągania zwłok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie