Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sobota na Piekielnym Szlaku. Na metę dotarł… tylko Jarosław Szejna

Marzena Kądziela
Niektórzy stukają się w czoło. Bo konecki lekarz i strażak zawodowy zamiast w upalną lipcową sobotę siedzieć w cieniu, popijać chłodne piwko i smażyć kiełbaski na grillu, wsiedli na rowery i przejechali bardzo trudny Piekielny Szlak. I jeszcze namówili do tego innych.

– Uprawiając sport mam przynajmniej czyste sumienie, gdy radzę swym pacjentom zdrowy tryb życia – śmieje się Jarosław Szejna lekarz internista.

Jarosław Szejna lekarz z koneckiej przychodni „Zdrowie” i Gerard Pachuc strażak zawodowy i radny gminy Ruda Maleniecka od lat mają wspólną pasję – turystykę kolarską. Na rowerach zwiedzają Polskę i Europę, biorą udział w bardzo trudnych rowerowych rajdach, ale przede wszystkim propagują zdrowy tryb życia i uprawianie sportu na co dzień.

Piekielny Szlak nie należy do łatwych

- Do pomysłu przejechania na rowerze Piekielnego Szlaku zainspirował mnie jeden z pacjentów, który skrzyknął znajomych, by w sobotę wybrać się na rowerowe zwiedzanie ziemi koneckiej – mówi doktor Szejna. – Jednocześnie zupełnie przypadkiem natknąłem się na reklamę Piekielnego Szlaku przebiegającego głównie przez powiat konecki, ale także powiaty skarżyski i opoczyński. Pomyślałem, że można by ten szlak, który jest przede wszystkim szlakiem pieszym, przejechać jednego dnia na rowerach. Liczy on około 250 kilometrów więc wyzwanie nie należało do łatwych. Podzieliłem się pomysłem z Gerardem, który natychmiast podjął wyzwanie. Mało tego – w ciągu kilku dni na portalu społecznościowym rozpropagował naszą inicjatywę.

Spontaniczne działanie

- To było zupełnie spontaniczne – dodaje Gerard Pachuc. – Takie turystyczne pospolite ruszenie. I o to właśnie chodziło. Każdy mógł zapoznać się z mapką Piekielnego Szlaku. Podaliśmy, także na łamach Echa Dnia, przybliżony czas naszego dojazdu do poszczególnych miejsc. Bo naszym założeniem było to, by jak najwięcej osób przyłączyło się do nas i przejechało choćby krótki odcinek Piekielnego Szlaku. W sumie zadeklarowało udział w przejażdżce około 60 osób.

Na starcie, który miał miejsce w podkoneckim Piekle, o godzinie piątej rano stanęło jedenaście osób. Nie sporządzano jednak żadnej listy, nie wykreślano tych, którzy odłączali się od grupy czy do niej dołączali.

Przerzutkę uratował… kapsel od piwa

- To nie była jednak łatwa jazda – kontynuuje Gerard Pachuc. - Już na początku pojawiły się problemy z rowerami. Koledze uszkodziła się przerzutka, którą uratował… znaleziony kapsel z piwa, komuś innemu pokrzywił się łańcuch, ktoś miał kłopoty zdrowotne. Najpierw jechaliśmy razem, potem się porozdzielaliśmy. Trasa coraz częściej okazywała się nieprzejezdna i byliśmy zmuszeni do prowadzenia, a nawet przenoszenia rowerów. Dodatkowo temperatura była coraz wyższa, co też nie ułatwiło zadania. Owady w wilgotnych lasach wręcz nas pożerały. Opóźnienie do planowanego czasu było coraz większe. Zostawało nas coraz mniej. Na szczęście w różnych punktach dołączali kolejni uczestnicy, wśród nich były także dwie dziewczyny.

Najtrudniejszym odcinkiem okazał się ten w okolicach Bliżyna, za Bramą Piekielną, gdzie rowerzyści nieśli swe jednoślady brodząc po błocie. Potem, na innych odcinkach, drogi leśne zawalone były powalonymi przez burzę drzewami i gałęziami. Na odpoczynek rajdowcy pozwolili sobie dopiero w Maleńcu przy zalewie. Niektórzy z ochotą skorzystali z kąpieli. Stamtąd przez Żarnów dotarli do Parczówka, gdzie czekał na nich z pyszną rybną kolacją współwłaściciel Przychodni „Zdrowie” Robert Plech.

Licznik pokazał 253 kilometry

Grupa coraz bardziej się zmniejszała. Większość zaliczyła 80 – 100 kilometrów. Gerard z powodów zdrowotnych zrezygnował z dalszej jazdy po 202 kilometrze. Na metę do Nieba dojechał jedynie Jarosław Szejna. Licznik jego roweru pokazał 253 kilometry.
- Całe szczęście, że czekał tam na mnie kolega z latarką – przyznaje medyk. – Była już noc i, co oczywiste, panowały ciemności.
Doktor obliczył, że w upalną sobotę spędził na rowerze 13 godzin. Cztery godziny odpoczywał na trasie. Wypił około 10 litrów wody. – Mam ogromną satysfakcję, że udało nam się z Gerardem rozpropagować Piekielny Szlak i zachęcić wiele osób do rowerowego rajdu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie