Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sonia Bonar, pielęgniarka ze szpitala wojewódzkiego w Kielcach wróciła z misji w Afryce. Mówi całą prawdę o walce z epidemią [WYWIAD, FOTO]

Mateusz Bolechowski
Mateusz Bolechowski
Sonia Bonar, mieszkająca w Suchedniowie pielęgniarka z Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach od początku pandemii koronawirusa niosła pomoc ludziom. Przez pół roku pracowała w szpitalu polowym na Stadionie Narodowym w Warszawie, niedawno była z misją medyczną w Ugandzie. Opowiada o walce z wirusem i swojej pracy.

Sonia Bonar pochodzi z Kielc, od lat mieszka w Suchedniowie. Ukończyła studia pielęgniarskie, jest specjalistką w zakresie anestezjologii i intensywnej opieki. Od 14 lat pracuje w Klinice Anestezjologii i Intensywnej Terapii w szpitalu wojewódzkim w Kielcach, przez pół roku pracowała w szpitalu covidowym na Stadionie Narodowym w Warszawie. Dwukrotnie jako wolontariuszka była na misjach medycznych w Afryce.

Dlaczego wybrała pani akurat ten zawód?

Mama była pielęgniarką i kochała swoją pracę. Pewnie to skłoniło mnie, by pójść w jej ślady. I nie żałuję, choć na co dzień, asystując przy operacjach czy na OIOMie jestem świadkiem śmierci, cierpienia, ludzkich dramatów. Na oddziale intensywnej terapii zajmuję się pacjentami w najcięższym stanie.

Chyba trudno takie sytuacje zostawić za drzwiami szpitala.

Gdy zaczynałam pracę, na pierwszym dyżurze obserwowałam, jak moi przyszli koledzy reanimowali starszego mężczyznę. Nie udało się. Nie mogłam uwierzyć, że zaraz potem zabrali się do kolejnych obowiązków. To profesjonalizm, ale prawda jest taka, że każdy przeżywa śmierć. To się gdzieś wewnątrz człowieka odkłada. Zawsze w takich sytuacjach żegnam osobę, która odeszła. Pomyślę o niej, pomodlę się. Każdy z medyków ma swój sposób odreagowania stresu, jaki niesie ze sobą ten zawód. Ja chłonę życie. I unikam oglądania wiadomości, które w większości są złe. Nie mam telewizora.

Dużo słyszy się negatywnych opinii o opiece w szpitalach. Że pielęgniarki są mało empatyczne, oschłe, czasem nieuprzejme.

Życzliwość nic nie kosztuje, kieruję się tą zasadą. Oczywiście, wspomniane sytuacje mają miejsce. Praca białego personelu jest ciężka i kiepsko płatna. W dodatku jest nas za mało. Jesteśmy przeciążeni pracą. To wszystko powoduje zgorzknienie. Na marginesie, obserwuję, że ludzie stali się bardzo roszczeniowi. Często słyszę – płacę podatki, macie mi dać to i to. Bywa, że pielęgniarkę traktuje się jak służącą. W każdym razie ja staram się być miła dla pacjentów i to działa.

Zwykle do pielęgniarek zwracamy się „siostro”. Ponoć to wcale nie jest mile widziane.

Niektóre z nas bardzo tego nie lubi. I bywa, że zwraca uwagę – nie jestem zakonnicą ani pańską siostrą. Dla mnie nie jest to problem. Ostatnio na pewien czas przeniesiono mnie na oddział internistyczny. Groziło mu zamknięcie z braku personelu. To było ciekawe doświadczenie, bo wreszcie miałam styczność z przytomnymi pacjentami, z którymi można było porozmawiać. Kiedy starsi ludzie zwracali się do mnie „siostrzyczko”, to wcale nie było niemiłe. Przeciwnie.

Różne rzeczy się w Polsce zmieniły od zmiany ustroju, ale jedna jest stała. Cały czas protestują pielęgniarki, domagając się podwyżek.

Przez wiele lat pensje były naprawdę śmieszne. To dlatego dziś brakuje młodych pielęgniarek, bo nikt się nie garnie do tej pracy za niską pensję. Od lipca mamy dostać lepsze płace. To też jest źródło konfliktu, bo po macoszemu zostały potraktowane starsze z nas, które nie ukończyły studiów, bo wtedy taki był system edukacji pielęgniarskiej. To one nas uczyły, teraz będą zarabiać dużo mniej. Ta sprawa dzieli środowisko.

Ponoć w dobie pandemii zarabiacie duże pieniądze.

Prawdę mówiąc, w czasie epidemii po raz pierwszy w życiu poczułam, że jestem potrzebna, doceniana i godnie opłacana. Choć wolałabym, żeby Covid – 19 w ogóle nie było. Przy czym nie pracowałam po osiem godzin dziennie. W rekordowym miesiącu przepracowałam 305 godzin. To dwa pełne etaty.

Jak wyglądała praca w szczycie pandemii?

W pierwszych miesiącach wszyscy byliśmy przerażeni. Nie wiedzieliśmy, jakie jest zagrożenie, procedury trzeba było wypracować. Brakowało środków ochrony, sama angażowałam się w szycie masek. Praca w kombinezonach nie przepuszczających powietrza wykańczała, ludzie mdleli. Najpierw robiło się gorąco, oblewały poty, po chwili czuło się zimno. Google parowały, a przecież trzeba było robić zastrzyki, opiekować się chorymi. Przed oczyma mam pacjentów walczących o każdy oddech, duszących się. I przestraszonych. Potrzebowali nie tylko terapii, ale i ludzkiego wsparcia. A my też się baliśmy o siebie, rodziny. Było nas za mało, nie było czasu, by móc z tymi ludźmi porozmawiać, potrzymać za rękę. We wspomnieniach pacjentów czytam, że byli pozostawieni sami sobie, personel wchodził do sal tylko po to, by wykonać konieczne czynności. Tak faktycznie było. Najpierw najczęściej do szpitala trafiały osoby starsze, często otyłe i cukrzycy. Potem coraz więcej chorowało młodych. Covid – 19 to dziwna choroba. Każdy z nas reaguje na nią inaczej. Leku na nią nie ma, leczy się jedynie objawy. Kluczowa jest terapia tlenem, bo zarażeni mają największe problemy z oddychaniem.

Przez pół roku pracowała pani na „Narodowym” w Warszawie. Obrósł mitami, o świetnych hotelach dla personelu, wygodach. Jak tam było?

Był jeden taki hotel do naszej dyspozycji, spałam tam dwa razy. Przy czym dostępne były jedynie pokoje. Baseny, siłownie, inne atrakcje – to wszystko było zamknięte. Dostawaliśmy obiady. Przy wejściu jeden ze sponsorów postawił lodówkę z piwem bezalkoholowym. Jeden z lekarzy to sfilmował i zrobiła się awantura na całą Polskę. Nie mogłam tego zrozumieć. Po ciężkim dyżurze, nie w czasie pracy, można było zdjąć kombinezon i napić się zimnego piwa. Podkreślam – bezalkoholowego. Moim zdaniem szpital na Stadionie Narodowym padł ofiarą jakichś politycznych rozgrywek. Przykro było tego słuchać, bo w tym miejscu wreszcie było wystarczająco wielu medyków i sprzętu, organizacja szpitala była świetna.

Jest pani zaszczepiona przeciw Covid?

Tak. Ale nikogo ani do tego nie namawiam, ani nie zniechęcam. Warto poszukać informacji i podjąć samemu decyzję.

Była pani też wolontariuszką w Afryce. Co pani tam robiła?

10 lat temu pojechałam na misję do Zambii, pracowałam w sierocińcu Kasisi. To było najpiękniejsze doświadczenie zawodowe w moim życiu, marzyłam, by je powtórzyć. Całkiem niedawno znalazłam informację o rekrutacji do Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej. Od dawna jestem pod wrażeniem tego, co robią. Potrzebowali osób mających doświadczenie w walce z epidemią. Wysłałam zgłoszenie, po miesiącu dostałam zaproszenie na szkolenie, po kolejnym, gdy Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła, że Afryka zmaga się z koleją falą pandemii, zaproponowano mi wyjazd. Z Polski do Ugandy poleciało osiem osób. W miejscowym szpitalu pomagaliśmy tworzyć covidowy oddział intensywnej terapii. W 45 milionowym kraju były tylko dwa takie. Szkoliliśmy personel, dzieliliśmy się doświadczeniami. To wymagało starania obu stron. My nie wiedzieliśmy, jakie tam będą warunki, sprzęt – okazało się, że niezły, oni obawiali się, że biali przyjadą ich pouczać, a Ugandyjczycy są dumnym narodem. Udało się. Oprócz tego pracowałam na oddziale z chorymi na Covid. To było świetne doświadczenie.

Jak wygląda walka z pandemią w Ugandzie?

W miastach wszyscy noszą maseczki, choć jest gorąco. Na wsiach było z tym gorzej. Wiele osób straciło pracę. Spotkałam nauczycielkę, która po zamknięciu szkoły najęła się do wykopywania orzeszków ziemnych, żeby zarobić na życie. Chorzy zachowują się tak samo, jak u nas. Potrzebują uwagi, słów otuchy. Jesienią szykują się kolejne misje do innych krajów afrykańskich. Bardzo bym chciała pojechać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie