Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spał na szpitalnej podłodze, zamiast na łóżku!

Beata ALUKIEWICZ
Archiwum
- Nie chciałam wierzyć własnym oczom: mój szwagier zamiast na szpitalnym łóżku, spał na korytarzu, na podłodze. Jak się później dowiedziałam, to nie był pojedynczy przypadek - opowiada nasza czytelniczka.

Pan Mieczysław na stałe mieszka w Domu Pomocy Społecznej przy ul. Jagiellońskiej w Kielcach. Od dłuższego czasu cierpi na schorzenia psychiatryczne, niedawno pół roku spędził na jednym z oddziałów psychiatrycznych. Ponieważ jego stan się poprawił, powrócił do DPS. Niestety, zaburzenia powróciły i mężczyzna niezauważony nocą wyszedł z domu opieki. Na szczęście szybko go znaleziono, ale lekarz konsultujący pensjonariuszy DPS wydał skierowanie na ponowne leczenie szpitalne.

POŁOŻYMY MŁODSZEGO

- To było we wtorek, a w środę wraz z mężem odwiedziłam szwagra - opowiada nasza czytelniczka. - Nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam: Mietek leżał na podłodze, na korytarzu we wnęce. Tak spędził całą noc. Kiedy rozmawiałam z pielęgniarką, to przyznała, że mój szwagier jest starszą osobą i powinien znaleźć się na łóżku, a na podłogę przeniesie się któregoś z młodszych pacjentów… Później dowiedziałam się, że przypadek mojego szwagra nie jest sporadyczny. Jak można tak traktować ludzi?

NIE MOŻNA NIE PRZYJĄĆ

Zarówno kierownik oddziału, na którym znalazł się pan Marian, Andrzej Fitas, jak i jego zastępca Janusz Smorąg nie chcą na ten temat rozmawiać.
- Ja mogę tylko powiedzieć, że jesienią i zimą zawsze jest taki tłok, to okres, kiedy nasilają się schorzenia psychiczne i pacjentów jest więcej niż miejsc - mówi Janusz Smorąg.
Andrzej Fitas odsyła dziennikarza do dyrektora szpitala.
- Dyrektor zna sytuację, sam informowałem o tym, i jego, i Izbę Przyjęć - krótko kwituje lekarz. Dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Psychiatrii Jacek Musiał przyznaje, że faktycznie, sytuację zna.

- Pacjentów jest dużo więcej, niż miejsc - mówi. - A nam nie wolno nie przyjąć chorego, jeśli jest w stanie, że może coś zrobić sobie albo komuś. Więc - choć nie powinno tak być - mniejszym złem - jest położenie pacjenta na materacu i leczenie go, niż pozbawienie go pomocy.

Jacek Musiał dodaje, że może nie byłoby takich sytuacji, gdyby szpital nie musiał stosować się do wszelkich nowych normatyw i zaleceń, a w związku z tym ograniczać drastycznie liczby łóżek, by sale były jak najmniej zagęszczone. Jeszcze kilka lat temu Świętokrzyskie Centrum Psychiatrii miało tysiąc miejsc, obecnie jest ich tylko siedemset.

MOGŁAM PRZYJĄĆ

- To żadne usprawiedliwienie, nie wierzę, że nie było innego wyjścia, za dużo płacimy na ubezpieczenie zdrowotne, by tak nas traktowano - uważa nasza czytelniczka. - A chory psychicznie jest podwójnie pokrzywdzony: za nim się nikt nie upomni.

Być może w takiej sytuacji pacjenta należałoby przewieźć do innego szpitala, na przykład do oddalonych zaledwie o 15 kilometrów Kielc?
- Gdyby dyrekcja Świętokrzyskiego Centrum Psychiatrii zwróciła się do nas o przyjęcie jednego czy nawet kilku pacjentów psychiatrycznych, którzy muszą się znaleźć w szpitalu, a w Morawicy nie ma miejsc, to oczywiście, że tych chorych byśmy przyjęli. My tak robiliśmy, kiedy wstrzymane były przyjęcia na neurologii - prosiliśmy szpital w Morawicy o zaopiekowanie się wszystkimi chorymi neurologicznymi - mówi Teresa Czernecka, dyrektor szpitala neuropsychiatrycznego w Kielcach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie