- Była godzina 2.54, jak żona usłyszała, że nasze psy głośną szczekają – opowiadał sołtys Kątów i radny Rady Miejskiej we Włoszczowie Mirosław Małecki. – Wyszła na balkon i zauważyła, że u sąsiadów wydobywa się dym z dachu. Obudziła córkę i razem pobiegły do sąsiadki, żeby ją obudzić. Zadzwoniły na straż, że się pali.
Palił się nowy dom jednorodzinny, praktycznie już wykończony, który nie był jeszcze zamieszkały. Właścicielami nieruchomości byli 30-letni pan Marcin, który był w tym czasie w delegacji za granicą oraz o rok młodsza jego żona Andżelika, która wychowuje dwójkę dzieci (1 rok i 3 lata) i mieszka u teściowej obok.
- Palił się garaż i ich dom w środku. W garażu były dwa samochody, które chcieliśmy uratować, ale dym nie pozwolił wejść do środka. Tragedia! – wspominała pani Anna, matka poszkodowanego.
Po 13 minutach na miejsce przybyły pierwsze zastępy straży pożarnej z Włoszczowy. – Stwierdzono pożar pomieszczenia garażowo-warsztatowego – informował Tomasz Szymański, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej we Włoszczowie.
W sumie, w akcji gaśniczej brały udział cztery samochody państwowej i ochotniczej straży pożarnej (Czarnca i Wola Wiśniowa) oraz jeden pojazd specjalny. Akcja ratownicza trwała prawie 4 godziny.
W wyniku pożaru, który przedostał się do części mieszkalnej, spaliło się część dachu nad garażem, centralne ogrzewanie, kotłownia, instalacja elektryczna, część pomieszczeń w domu (reszta jest zniszczona i osmolona).
Spaliły się też doszczętnie dwa samochody osobowe, które stały w garażu oraz warsztat wraz z całym wyposażeniem. – Sześć lat oszczędności poszło z dymem w 20 minut… – podsumował poszkodowany właściciel. Dom nie był ubezpieczony.
Straż pożarna oszacowała straty na około 150 tysięcy złotych (w tym 110 tysięcy same budynki), a uratowane mienie – na około 300 tysięcy. - Całe szczęście, że nie doszło do tragedii. Obok tego domu mieszkała samotnie 81-letnia ich babcia. Ogień już zajął jej dom, ale straż w porę go ugasiła – opowiadał Mirosław Małecki.
Na miejsce przyjechała policja i biegły z zakresu pożarnictwa. Przypuszczalną przyczyną pożaru, jak ustalono, mogło być zapalenie się sadzy w przewodzie kominowym.
Sołtys Małecki zadzwonił w piątek z prośbą o pomoc do burmistrza Włoszczowy, starosty, a nawet wicewojewody świętokrzyskiego. Na miejscu pojawił się Grzegorz Dziubek z pracownikami Ośrodka Pomocy Społecznej. – Właściciele mogą złożyć wniosek do OPS-u o jednorazową zapomogę – wyjaśnia burmistrz.
Mirosław Małecki załatwił też kontener na śmieci od Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej we Włoszczowie, za co jest bardzo wdzięczny prezesowi Wiktorowi Fatydze.
Ale na tym nie koniec. Małecki planuje zorganizować wielką akcję pomocy i wesprzeć swoich sąsiadów, którzy stracili swój dobytek. – Bardzo proszę wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc, bo każdy z nas może się znaleźć w takiej sytuacji. Niebawem do każdego sołtysa w gminie Włoszczowa zawiozę listy, żeby mieszkańcy mogli przekazywać dobrowolne wpłaty na rzecz pogorzelców. Pojeżdżę też po firmach – obiecuje pan Mirosław.
Osoby, które chcą wesprzeć finansowo poszkodowanych, mogą wpłacać pieniądze na konto: Marcin Powązka, BGŻ 86 2030 0045 1130 0000 1459 4020.
Włoszczowska straż pożarna apeluje jednocześnie do właścicieli budynków mieszkalnych o przeglądy przewodów kominowych. Tylko od początku tego roku stwierdzono w naszym powiecie osiem przypadków zapalenia się sadzy w kominie.
– Apelujemy o przegląd kominów raz na trzy miesiące oraz montowanie w kotłowniach czujników tlenku węgla dla własnego bezpieczeństwa – przypomina Tomasz Szymański.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Zobacz także: Flesz zakaz handlu w niedzielę - rząd wstrzymuje zmiany
Źródło: vivi24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?