Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sportowcy weterani po występie na mistrzostwach świata – pod wrażeniem i usatysfakcjonowani

Paweł Wełpa
Wśród skarżyskich sportowców na mistrzostwach świata byli m.in.: (od lewej) Krzysztof Sułek, Ryszard Syska i Fabian Kotwica
Wśród skarżyskich sportowców na mistrzostwach świata byli m.in.: (od lewej) Krzysztof Sułek, Ryszard Syska i Fabian Kotwica Paweł Wełpa
Sześcioro sportowców weteranów z powiatu skarżyskiego wystartowało w Halowych Mistrzostwach Świata w Lekkoatletyce Masters, które odbyły się w Toruniu. Choć startowali z różnym skutkiem, jedni cieszyli się z wyników, a inni przeżywali dramaty, to do domów wrócili z poczuciem tego, że wzięli udział w wyjątkowej imprezie.

Tegoroczne mistrzostwa świata masters, czyli sportowców weteranów, odbyły się w naszym kraju, więc dla sportowców weteranów, którzy startują zazwyczaj tylko w imprezach rangi krajowej (wyjątkiem były mistrzostwa Europy, również rozegrane w Toruniu), była to niepowtarzalna okazja, aby wziąć udział. Poprzedni czempionat globu odbył się w Korei Płd., a następny będzie w kanadyjskim Calgary, więc odległość i koszty wyjazdu stają się poważną barierą.

Do Torunia pojechało sześcioro sportowców: Czesława Stępniewska, Grzegorz Mirkowski, Zdzisław Włodarczyk, Ryszard Syska, Krzysztof Sułek i Fabian Kotwica. Pierwsza trójka jako ekipa Akademii Holistycznej, a drugą wsparł samorząd. Mogli wybrać dowolne konkurencje. Choć przygotowywali się intensywnie, to na miejscu nie obyło się niestety bez przykrych sytuacji i najzwyklejszego pecha.

Finały i rekordy życiowe

Grzegorz Mirkowski wystartował w trzech konkurencjach i we wszystkich wszedł do wąskiego finału. W rzucie dyskiem był szósty, w rzucie kulą siódmy, a w młocie ósmy. – Młot całkowicie zawaliłem. Nic mi nie szło. Z wynikami z treningów byłaby szansa na podium, ale tak to już w sporcie bywa – powiedział.

Krzysztof Sułek wystartował tylko w jednej konkurencji. Obie jego koronne dyscypliny, trójskok i rzut dyskiem, odbywały się niemal jednocześnie. – Wybrałem dysk. Zająłem 17. miejsce. Pozycja mnie zadowala, ale wynik nie. Oddałem tylko trzy rzuty, najlepszy z nich wylądował za promieniem rzutu. Start trzeba uznać po prostu za kolejny etap przygotowań do następnych imprez – powiedział.

Ryszard Syska wybrał dwa krótkie dystanse – 200 i 800 metrów. Choć zajął miejsca dość odległe, odpowiednio 46. i 30., to pobił swoje rekordy życiowe. – Liczyłem na lepsze pozycje, ale pobiłem życiówki, więc to dobry wynik – powiedział.

Gdyby nie problemy zdrowotne, byłoby lepiej

Najlepsze miejsce, piąte, zajęła w rzucie dyskiem Czesława Stępniewska. Pobiła przy tym rekord życiowy, choć wynik byłby lepszy, gdyby nie zatrucie tuż przed startem. – To mnie osłabiło. Pierwsze miejsca były poza zasięgiem – powiedziała. W drugim starcie, rzucie młotem, była 21.

O ogromnym pechu może mówić Zdzisław Włodarczyk, który nie stanął na starcie z powodu kontuzji. Odniósł ją tuż przed pierwszym występem. – Bieg przez płotki był bardzo wcześnie. Wszystko odbywało się na szybko i w trakcie rozgrzewki poczułem mięsień dwugłowy. Nie mogłem nawet chodzić i musiałem zrezygnować. Dla mnie to życiowa tragedia, płakałem. Teraz już się uspokoiłem. Z moim rekordem życiowym byłbym wysoko w stawce – powiedział.

W jednej konkurencji, półmaratonie, wystartował Fabian Kotwica. On również ustanowił rekord życiowy i zajął w swojej kategorii 29. miejsce. Po biegu musiał jednak udać się na badanie lekarskie, a po nim do szpitala. – Kiedy dobiegałem do mety, poczułem ból w lewym boku. Może za szybko pobiegłem, chciałem ambitnie i chyba przesadziłem. Nigdy nie miałem takich problemów, więc byłem zaskoczony. Zalecono mi umiar. Mogę biegać, ale umiarkowanie. Ciężko byłoby pogodzić się z rezygnacją z biegania – powiedział już po opuszczeniu szpitala.

Było rewelacyjnie

Niezależnie od wyników, wszyscy sportowcy podkreślają, że była to rewelacyjna impreza. Kapitalna, wręcz rodzinna atmosfera, fantastyczne przeżycia, perfekcyjna organizacja, impreza nie z tej planety, masa startujących z całego, świata – to tylko część z zachwytów nad imprezą. – Było tak wspaniale, że nabraliśmy ochoty na kolejne starty – mówi Czesława Stępniewska.

Na sportowcach weteranach ze Skarżyska i Suchedniowa wrażenia zrobiła bardzo przyjazna atmosfera. Mimo że była rywalizacja o pozycje, to wszyscy nawzajem się wspierali. – Nie było gwizdów, a wzajemne wsparcie. Jeden z najbardziej emocjonalnych momentów to finisz 102-letniej hinduski, którą dopingował cały stadion, gdy w zasadzie szła, a nie biegła, do mety – dodaje Zdzisław Włodarczyk.

Troje sportowców wystartowało dzięki pomocy i wsparciu akademii Holistycznej. – Dziękujemy Brunonowi Sokołowskiemu za pomoc w wyjeździe. Bez tego pokrycie wysokich kosztów startu byłoby bardzo trudne – mówi Czesław Stępniewska.
Części sportowców pomógł skarżyski samorząd oraz MCSiR i miejskie Wodociągi – Dziękujemy za pomoc. Bardzo nam to ułatwiło treningi – dodał Krzysztof Sułek.

Następne zawody dla lekkoatletów weteranów to mistrzostwa Polski na otwartym stadionie, które w czerwcu br. odbędą się w Białymstoku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie