Jest szary, pochmurny dzień. Dopiero co przestało padać. Wjeżdżamy na rozległe podwórze. Deszcz przemienił je w błotniste grzęzawisko. Z jego brunatno-brudną powierzchnią ostro kontrastują jaskrawo-kolorowe ciężarówki. Zajmują każde wolne miejsce placu. Przy nich – cała armia rękodzielników, przemieniających pojazdy w dzieła sztuki na kołach.
Muhammad Shafi prowadzi pod Lahore zakład „kosmetyczny” dla ciężarówek. Jego usługi zmieniają zwykłe ośmio-kołowce w symbol pakistańskich dróg – „jingle trucks”. Praca zaczyna się od zaprojektowania ramy pojazdu. Naczepa dostanie dodatkowe metalowe wsporniki, które zwiększą jej objętość. Nad kabiną pojawi się drewniana, bogato rzeźbiona „korona” (taj). Kiedy kowal i stolarz pracują nad jedną częścią projektu, mechanik zajmuje się przeglądem i usprawnieniem pracy silnika. Na końcu do akcji wkraczają malarze.
Wszystkie prace toczą się wprost na błotnistych skrawkach podwórca. Skry szlifowanego metalu i wióry piłowanych desek wpadają wraz do kałuż, kolorowych rozlaną farbą. Białe nakrycie głowy kufi i siwa broda Muhammada migają między postaciami zajętych mężczyzn. Każdemu coś doradzi. Coś podpowie. Szczególną uwagę poświęca malarzom. Sam od malowania ciężarówek zaczynał. Niemal pół wieku temu.
- Kiedy miałem 12 lat zobaczyłem przepięknie malowany pojazd. Od tamtej chwili wiedziałem, że będę artystą „jingle trucks”. Obserwowałem innych malarzy. Uczyłem się. Ciężką pracą i nieustanną praktyką doszedłem do tego, co mam teraz – nasz przewodnik tłumaczy słowa Muhammada. - Nasze usługi nie są tanie. Cały projekt – od nowych ram, przez przegląd techniczny, po malowanie – kosztuje około 10 milionów rupii (ponad 60 tys. USD). Nieco tańsze jest przerobienie ciężarówki używanej – około 6 milionów (ponad 37 tys. USD). Dlatego większość właścicieli pojazdów decyduje się na samo malowanie. Koszt około 300 – 400 tysięcy rupii (około 2000 USD).
- To wciąż bardzo duża kwota. To praktycznie tyle, ile kierowca zarabia w ciągu dwóch lat! – wykrzykujemy. Nie możemy uwierzyć, że ktoś może wydać tak duże pieniądze na wymyślne samochodowe graffiti.
- Tak. Prawda. Ale kierowcy traktują to jako inwestycję. Ich okazały, pięknie zdobiony pojazd świadczy o tym, że się nim dobrze zajmują. Jest to sygnał dla klienta, który kupi ich usługi przewozowe, że są to ludzie, którzy poważnie traktują swoją pracę. Słowem – im piękniejsza ciężarówka, tym lepszy biznes sprowadzi.
- W takim razie, o jakie malunki najczęściej proszą kierowcy?
- Oj! To jest bardzo indywidualna sprawa. Zasadniczo niemal całą ciężarówkę malujemy w abstrakcyjne wzory. Mogą to być motywy kwiatowe na przykład. Jednak największe powierzchnie samochodu – powiedzmy, tył naczepy – rezerwowane są na konkretne życzenie klienta. Proszą o pejzaże górskie, bo akurat pochodzą z Hunzy i w trasie tęsknią za domem. Proszą o podobizny swoich dzieci, wujków – najbliższych, których nawet w podróży chcą mieć blisko. Ci bardzo patriotyczni proszą o podobizny bohaterów narodowych. Często spotykamy się też z prośbami o malowanie silnych, majestatycznych zwierząt jak koń w galopie, ryczący tygrys, czy szybujący orzeł. Wszystko zależy od klienta. Chwilę później jesteśmy świadkami narodzin orła właśnie. Na bocznej części naczepy, młody mężczyzna kreśli linie. Wprawnie, zdecydowanie wprawia w ruch różnej grubości pędzle. Pod ich włosiem tańczą wzory – łączą się, oddalają od siebie, przenikają nawzajem. Kilkanaście minut później, to co było chaotyczną choreografią barwnych kresek, patrzy na nas bursztynowymi oczami drapieżnego ptaka.
O wyprawie
Ola i Andrzej poruszają się 14-letnia karetką pogotowia marki mercedes, którą przerobili na kamper, w którym mieszkają. Wyruszyli 14 czerwca 2018 roku i po przejechaniu 150 tysięcy kilometrów chcą zakończyć podróż po 3 latach na Alasce. Przejadą przez 56 krajów na 5 kontynentach. Zaczęli od "przygranicznych" Łotwy, Litwy i Estonii. Przemierzyli całą Rosję, Mongolię, Azerbejdżan, Laos, Indie, aż dojechali do Pakistanu.
O wyprawie piszemy na bieżąco:
Karetką przez świat. Starachowiczanie ruszają w niezwykłą podróż [WIDEO, zdjęcia]
Karetką dookoła świata. Ola i Andrzej tym razem byli w bunkrze Stalina
Karetką dookoła świata. Ola i Andrzej Wiśniewscy dotarli nad Bajkał
Karetką dookoła świata: Polskie jedzenie, konie Przewalskiego, czyli mongolska przygoda
Karetką dookoła świata. Starachowiczanie dotarli do Jedwabnego Szlaku (ZDJĘCIA)
Karetką dookoła świata odcinek 17. Wśród wulkanów i płonących skał, czyli Wiśniewscy w Azerbejdżanie
Starachowiczanka Ola Wiśniewska w podróży starą karetką dookoła świata [odcinek 7]
Karetką dookoła świata. Ola i Andrzej dotarli do Iranu - kraju surowych zasad
Karetką dookoła świata, część 10. Wizyta u "Ojca jabłek" i w "mobilnej kasie policyjnej" (ZDJĘCIA)
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?