Aby zakwalifikować się do rejsu Maciek musiał przebrnąć wiosną przez dwa etapy niełatwego konkursu. Wreszcie 15 czerwca wszedł na pokład statku, aby z kolejną grupą konkursowiczów wyruszyć na trzeci etap rejsu.
Niewiele zostawia się losowi
- Po uroczystym pożegnaniu wypłynęliśmy ze Szczecina i zaraz zaczęły się obowiązkowe szkolenia przeciwpożarowe i dotyczące ewentualnej ewakuacji - mówi Maciek Hamera. - Każdy dostał swoje stałe zadania, zapoznał się z każdym krokiem i czynnością. Dar Młodzieży, to duża jednostka i tutaj niewiele zostawia się losowi. Nie ma mowy o przypadkach. Długość żaglowca wynosi 103 metry, wysokość grotmasztu 49,5 metra. Stała załoga liczy około 40 osób. Do tego 120 studentów Szkoły Morskiej i praktykantów. Zaskoczyło mnie wnętrze żaglowca. Znajdują się w nim pralnie, nowoczesne łazienki, jadalnie, kuchnie serwujące bardzo dobre posiłki. To piękny i zadbany żaglowiec. Co rano o 7.50 mieliśmy inspekcje w kubrykach. Sprawdzano czy koje są równo pościelone a podłoga zamieciona. I tak co dzień. Kolejny punkt dnia, to śniadanie o 7.30, o 8.00 podniesienie bandery i powitanie kapitana.
Wachta numer 1
- Od początku podzieleni zostaliśmy na 3 czterdziestoosobowe wachty - kontynuuje Maciek. - Ja byłem w pierwszej, a to znaczyło służbę od godziny 12 do 16 i od północy do 4 rano. Czasu na sen nie było dużo, bo o 6.30 był rozruch, najczęściej wspinanie się na maszty. Trochę snu łapałem po podniesiniu bandery, ale o 11.30 był obiad i zaraz po nim wachta. Kolacja o 17.30 a po niej czas wolny, ale wieczorami działo się tyle różnych rzeczy... Na wachcie dziennej bardzo lubiłem prace na wysokości, przy żaglach, albo przy malowaniu masztów. Powoli, od góry do dołu, żeby zawsze były świeże i błyszczące. Jak inne części Daru Młodzieży, zwłaszcza mosiężne części barierek, kompasu, dzwon okrętowy. Na morzu ciągle jest coś do zrobienia. A najciekawiej jest gdy się siedzi na belce 20 metrów nad pokładem, przybierając różne dziwne pozycje
W każdym porcie coś innego
W każdym porcie, do którego zawijał Dar Młodzieży, był czas na zwiedzanie. - W Bremerhaven obejrzałem U-Boota. W Bordeaux odwiedziło nas mnóstwo turystów - Polaków, którzy przyjechali nawet z Paryża. To był 4 lipca, czyli 36 rocznica podniesienia bandery na żaglowcu. Był wielki bankiet na rufie, dyskoteka na śródokręciu i koncert szantowego zespołu „Ryczące 20-stki”, który z tej okazji specjalnie przyjechał z Polski. Teneryfa mnie zaskoczyła. Z morza Santa Cruz wygląda niezbyt ciekawie, ale miasto pełne jest zieleni i urokliwych miejsc.
Niedługo wrócę na żaglowiec
Trzeci etap Rejsu upłynął raczej spokojnie, jeśli nie liczyć krótkiego sztormu po wypłynięciu z Bordeaux. Był wiatr, duże fale i deszcz. Kapitan kazał rozciągnąć liny zabezpieczające. Poza tym często płynęliśmy na żaglach, jak ostatnie 2 tygodnie. Początkowo atrakcją były stada delfinów ścigających się z nami, ale... spowszedniały. - Pożegnanie z żaglowcem, załogą i towarzyszami podróży nie było łatwe. Podczas tego miesiąca poznałem mnóstwo niesamowitych ludzi. Właściwie, to każdy był inny. Konkurs przyciągnął na rejs naprawdę nietuzinkowe osobowości i mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. Bardzo fajna była załoga. Z kapitanem Ireneuszem Lewandowskim wprawdzie nie udało się porozmawiać, ale pozostali oficerowie niemal zawsze byli do naszej dyspozycji. Z Teneryfy przylecieliśmy do Katowic samolotem czarterowym. Trudno było się przyzwyczaić do domu, ale po 3 dniach się zaaklimatyzowałem. A na Dar Młodzieży na pewno niedługo wrócę. Jako student Akademii Morskiej w Gdyni, kierunek nawigacja. Mój wymarzony.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE: FLESZ - będzie podwyżka 500+ ? 1000 plus - możliwa waloryzacja programu 500 plus
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?