Strach o suszarnię

- Chcą mi zabrać suszarnię. Gdzie ja będę wywieszała pranie. Jestem z Kielc, a nie ze wsi i nie nawykłam suszyć pościeli na sznurkach przy oknie - żali się starsza kobieta ze wspólnoty mieszkaniowej przy ulicy Jagiellońskiej 37 w Kielcach.

Starsza pani poruszającą się o kuli odwiedziła naszą redakcję i łamiącym się głosem poprosiła o pomoc: - Kazali mi natychmiast oddać klucz do suszarni - tłumaczy (nazwisko do wiadomości redakcji). - Gdzie będę suszyła pranie. Nie chcę na sznurkach przy oknie, bo woda kapie, niszczy elewacje i zalewa okna poniżej.

Kobieta twierdzi, że tylko ona korzysta z suszarni i dlatego miała do niej klucz. Boi się, że gdy go odda to pomieszczenie zabierze zarząd wspólnoty na swoje potrzeby. - Chciałam ją wykupić, ale mi odmówiono, choć zobowiązałam się, że każdemu mieszkańcowi wydam klucz - tłumaczy czytelniczka.

- Nikt nie chce likwidować suszarni - tłumaczy Barbara Krężołek, dyrektor Zarządu Wspólnot Mieszkaniowych w Kielcach, który administruje tym budynkiem. - Zarząd wspólnoty nie ma takich uprawnień. Pomieszczenie wspólne można przerobić na inne, ale także służące całej wspólnocie. Na taką zmianę musi być uchwała.

Dodaje, że suszarnia nie była remontowana od 40 lat. - Gdy tam weszliśmy zastaliśmy bałagan i brud nie do opisania. Nasza ekipa sprzątała tam przez tydzień - dodaje Barbara Krężołek. - Starsza pani została poproszona o wydanie klucza, ponieważ chcemy tam przeprowadzić remont i pomieszczenie będzie dalej służyło jako suszarnia. Ta mieszkanka dalej będzie mogła tam trzymać swój wózek inwalidzki, wspólnota nie ma nic przeciw temu. Podejrzewam, że chodzi przede wszystkim o to, a nie o suszenie pościeli.

Po remoncie suszarnia będzie wykorzystana także na zebrania mieszkańców, które odbywają się trzy, cztery razy w roku. Do tej pory wspólnota musiała wynajmować pomieszczenie gdzieś w mieście, aby się spotkać w sprawach wymagających podjęcia uchwał.