"Strajk! Nie idziemy do roboty". Jak przebiega w Świętokrzyskiem? Sprawdziliśmy

Bierzemy urlop na żądanie. Bierzemy urlop bezpłatny. Bierzemy urlop na oddanie krwi. Zamykamy firmę, sklep, punkt handlowy. Albo po prostu - nie idziemy do roboty! Skoro Polska nie działa, zatrzymajmy ją! I zróbmy sobie nową! - czytamy na facebookowym profilu Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.

Do takiej formy protestu włączyła się także część kobiet ze Świętokrzyskiego, choć zdecydowanie więcej pań wyszło ostatnio protestować na nasze ulice.

Tomasz Porębski, rzecznik prasowy prezydenta Kielc wyjaśnia, że z urlopu na żądanie skorzystało w środę 5 pań pracujących w urzędzie miasta. Dodaje, że w pracy nie było oczywiście znacznie więcej osób, bo duża część pracowników przebywa na zwolnieniach lekarskich lub odbywa kwarantannę.

Jednym z niewielu świętokrzyskich włodarzy, który oficjalnie poparł strajk kobiet jest wójt gminy Sitkówka - Nowiny, Sebastian Nowaczkiewicz. Wbrew obawom niektórych osób, w środę zarówno urząd gminy, jak i jednostki organizacyjne funkcjonowały bez przeszkód. - Kilka Pań skorzystało dziś z urlopu na żądanie, wiele urzędniczek jest ubrane na czarno, w ramach solidarności ze strajkującymi - wyjaśnia Sebastian Nowaczkewicz.

O to, czy pracownice poprosiły w środę o urlop zapytaliśmy także Ziemowita Nowaka, rzecznika prasowego Wodociągów Kieleckich. -W związku ze stanem epidemii spółka Wodociągi Kieleckie, jako przedsiębiorstwo kluczowe w zapobieganiu rozwojowi zakażeń, utrzymuje minimalny niezbędny poziom zatrudnienia. Musimy zagwarantować ciągłość dostaw wody oraz odbioru i oczyszczania ścieków. Znaczna część załogi przebywa na kwarantannie, w izolacji, zwolnieniach lekarskich, zaległych urlopach, pracuje zdalnie lub w trybie postojowym. W tej sytuacji nie mieliśmy przypadku zgłoszenia chęci wzięcia urlopu ze względu na Strajk Kobiet, natomiast gdyby się taka prośba pojawiła, dyrekcja spółki nie widzi przeszkód, aby takiego urlopu udzielić - wyjaśnia Ziemowit Nowak.