Związkowcy zorganizowali protest, bo jak twierdzą, w spółce panuje chaos i należy odwołać prezesa, którego działalność źle oceniają. Strajk polega na bardzo drobiazgowym wykonywaniu pracy i skrupulatnym przestrzeganiu przepisów. Przewodniczący NSZZ Solidarność w Mesko Stanisław Głowacki ma nadzieję, że akcja nie potrwa długo. Liczy, że organy nadzorcze spółki spełnią oczekiwania komitetu protestacyjnego.
Do sprawy odniósł się Tomasz Stawiński, prezes Mesko SA. Przekonuje, że strajk jest nielegalny, bo organizatorzy nie wypełnili wymaganych prawem formalności, by go ogłosić.
- Z resztą, protestujący domagają się odwołania mnie ze stanowiska, a sprawy personalne nie mogą być powodem strajku - wyjaśnia prezes. Jak informuje prezes spółki, zakład pracuje normalnie, majstrzy mają informować o przypadkach zbyt powolnego wykonywania obowiązków przez podległych pracowników, a prawnicy sprawdzają, czy jest możliwe pociągnięcie do odpowiedzialności prowodyrów. - To jest strajk medialny, a nie prawdziwy. Dowiedziałem się o nim z Echa Dnia - mówi Tomasz Stawiński. Podkreśla, że sytuacja finansowa Mesko jest dobra, a w marcu jego decyzją pracownicy dostali po 500 złotych premii w związku ze sprzedażą wojsku systemów rakietowych Piorun.
Akcja protestacyjna miała objąć wszystkie zakłady Mesko w Polsce, w Skarżysku - Kamiennej, Pionkach, Warszawie, Bolechowie i Kraśniku.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?