Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strzały i wybuchy w Białym Ługu. Upamiętniono ważną bitwę [WIDEO, ZDJĘCIA]

Paulina Baran
Paulina Baran
W sobotę, 27 lipca w okolicach pomnika w Białym Ługu (gmina Słupia Konecka, powiat konecki) zorganizowano uroczystości patriotyczne związane z 75. rocznicą bitwy, która rozegrała się pod tą miejscowością 27 października 1944 roku. W wyniku walk zginęli zarówno polscy, jak i niemieccy żołnierze. Od lat w gminie Słupia wspomina się tę potyczkę.

Wydarzenie rozpoczęło się o godzinie 16 mszą świętą przy pomniku upamiętniającym bitwę oddziałów Armii Krajowej. W pewnym momencie zaczął padać ulewny deszcz i wydawało się, że zaplanowana rekonstrukcja historyczna ze względów bezpieczeństwa w ogóle się nie odbędzie. Na szczęście chwilę przed godziną 18 na niebie pojawiło się piękne słońce i nic już nie popsuło planów organizatorom, a widzowie mogli podziwiać wspaniałe historyczne widowisko. Całość zwieńczyło spotkanie przy ognisku.

Święto 27 pułk ułanów imienia Króla Stefana Batorego

27 pułk ułanów imienia Króla Stefana Batorego obchodzi swoje święto 27 lipca. To dla pułku data szczególna ze względu na rocznicę jego powołania, ale także na ważne wydarzenia z dziejów oddziału.Mamy ten zaszczyt, że nosimy barwy tego pułku, a to zobowiązuje. Pułk powstał na dalekiej ziemi nowogrodzkiej, ale zawierucha wojenna sprawiła, że dotarł jesienią 1944 roku na teren Okręgu Kielce AK. 27 października ułani stoczyli z niemieckim okupantem kolejną walkę. Tym razem w śmiertelnym boju zwarli się w miejscowości Biały Ług koło Radoszyc. To właśnie w tym miejscu 27 lipca 2019 roku odbyło się święto pułkowe.

Historia bitwy w Białym Ługu

Do bitwy pod Białym Ługiem doszło 27 października 1944 roku. W tym miejscu starły się oddziały „cichociemnego” porucznika Adolfa Pilcha „Doliny” z obławą niemiecką. W wyniku walk ginęli zarówno polscy, jak i niemieccy żołnierze. Od lat w okolicy wspomina się tę potyczkę.

Dokładnie wydarzenia w Białym Ługu opisano na stronie Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych Jodła. Z Niemcami starły się tu odziały Samodzielnego Oddziału Partyzanckiego utworzonego z sił Armii Krajowej wycofujących się spod Warszawy po stłumieniu Powstania.

Jak informuje strona Jodły: "24 października Samodzielny Oddział Partyzancki wszedł w skład 25 Pułku Piechoty Armii Krajowej, którym dowodził major „Leśniak” Rudolf Majewski. Oddział stworzył III batalion w składzie: 7 kompania 78 pułku piechoty Strzelców Słuckich z Baranowicz oraz szwadron kawalerii 27 pułku ułanów imienia Króla Stefana Batorego z Nieświeża. W tym czasie 25 Pułk Piechoty prowadził w okolicy Drzewicy ciężkie walki i aby dać żołnierzom odpocząć dowództwo postanowiło w ciągu jednej nocy przerzucić się o 30 kilometrów".

Jak podaje strona Jodły: " W straży przedniej szedł III batalion dowodzony przez porucznika Adolfa Pilcha „Dolinę”. Pułk, liczący łącznie około 850 żołnierzy, bez przeszkód pokonał wyznaczoną trasę. Nad ranem oddział „Doliny” dotarł do miejscowości Biały Ług i rozłożył się na kwaterach. Wystawiono ubezpieczenie. Reszta pułku zajęła kwatery w niedalekiej odległości. Tuż nad ranem kwatery batalionu „Doliny” zostały zaatakowane przez nieprzyjaciela, który przeszedł pomiędzy ubezpieczeniami. Wśród ogólnego rozgardiaszu oddział wycofał się do lasu, dopiero tam uporządkowano szeregi i gdy zrobiło się już widno zaatakowano nieprzyjaciela zajętego szykowaniem posiłku. Jak się okazało naprzeciw partyzantom stali Ukraińcy, z dywizji „Galizien”, współpracujący z Niemcami. Poranny atak rozbił napastników, którym zadano duże straty. Oddział „Doliny” zajął następnie stanowiska na piaszczystych górkach, a w kierunku skąd spodziewano się napastników wysłano patrole. Wkrótce zameldowały one, że zbliża się kolejny nieprzyjacielski oddział. Został on ostrzelany, ale pomimo to napastnicy powoli posuwali się w kierunku stanowisk partyzanckich, a kiedy Ukraińcy do walki wprowadzili moździerze, sytuacja partyzantów stała się bardzo zła.

„Dolina” zarządził odwrót. To właśnie podczas niego został ranny odłamkami pocisku granatnika. Wtedy zginął także podporucznik kawalerii Stanisław Bazarewski "Bazar", który w Kampinosie był dowódcą szwadronu zwiadu konnego. Na szczęście ze wsparciem przybyła jednak z kompanii piechoty. Partyzanci „Doliny” mogli chwilę odpocząć. Nie trwało to długo bowiem major „Leśniak” wydał rozkaz aby oddział obszedł niemieckie pozycje i zaatakował wrogów od tyłu. Okrężna droga trwała ponad godzinę. Po dotarciu na wyznaczone pozycje partyzanci przeprowadzili atak, który kompletnie zaskoczył wroga. Ogień otwarty z bliskiej odległości przyniósł straszny efekt. Nieprzyjaciel, zaczął w bezładzie uciekać. Śmierć zbierała bogate żniwo.

Po walce okazało się, że akcję na partyzancki pułk przeprowadziły jednostki Wehrmachtu, SS i formacji pomocniczych Ostlegionu liczące ogółem około 900 żołnierzy. Straty wroga wynosiły około 140 zabitych, liczby rannych nie udało się ustalić. Zdobyto także trzy wozy z amunicją, 2 granatniki, 1 cekaem, 6 erkaemów, 5 peemów, kilkanaście karabinów oraz dwa działka polowe. Straty własne całego pułku wynosiły 8 poległych i 27 rannych z których dwóch potem zmarło. Najgorsze było jednak to, że pułk nie oderwał się od nieprzyjaciela, a całodzienny bój zdradził miejsce postoju oddziału.
Następnego dnia - 28 października pułk kwaterował w okolicy miejscowości Bulianów. Około godziny 9 rano na ubezpieczenie wystawione przez batalion „Doliny” wjechały 4 wozy parokonne z 16 ludźmi. Ich celem była rekwizycja żywności w wiosce. Po wymianie ognia cała grupa została ujęta. Było w niej 2 niemieckich żandarmów, 7 Ukraińców i 3 Kałmuków z Ostlegionu oraz 4 Polaków z Organizacji Todt. Polaków, na ich prośbę wcielono do pułku jako pracowników cywilnych. Pozostałych na mocy wyroku sądu polowego rozstrzelano.

Następnie pułk przeniósł się w lasy przysuskie. Dopiero tam żołnierze mieli kilka dni odpoczynku. Dopiero 4 listopada partyzantów ogarnęła niemiecka obława. O godzinie 9 rano rozpoczął się w rejonie leśniczówki Huta trwający dziesięć godzin bój. O zmroku Niemcy wycofali się z lasu, ryglując jednak wszystkie dukty i drogi. Szykowali się do kolejnego etapu walki w dniu następnym. Około północy partyzanci brawurowym atakiem przedarli się przez niemieckie okrążenie i odskoczyli do odległego w linii prostej o 11 kilometrów Bokowa.

Pułk nie oderwał się jednak od nieprzyjaciela. Następnego dnia jego miejsce postoju zostało wytropione i około godziny 9 rano partyzanci stacjonujący w wiosce zostali zaatakowani. Atakujący przez odkryty teren Niemcy zostali przywitani skutecznym ogniem. Zginęło ich około 50. Dopiero kiedy do użycia wprowadzono artylerię i wieś zaczęła płonąć partyzanci w sposób zorganizowany wycofali się i zapadli w lasy Nadleśnictwa Radoszyce.

Pułk staczając potyczki wymykał się niemieckim oddziałom, aż wreszcie 8 listopada przekraczając około godziny 21 szosę Końskie – Kielce, między wsiami Wincentów i Brody, wpadł w niemiecką zasadzkę. Ponad 350 partyzantów, w tym większość oddziału „Doliny”, przebiło się na drugą stronę szosy, ale ponad 200 się to nie udało. Część rozproszyła się, a część dołączyła później do oddziałów z rozformowanego już pułku. Bitwa pod Wincentowem była bowiem ostatnią bitwą pułku. Następnego dnia jednostka została rozwiązana. Dowódca większość żołnierzy zdemobilizował, a z pozostałych stworzył mniejsze oddziały, które miały działać samodzielnie".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie