Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Suchański: - Byłbym mile zaskoczony, gdyby Klicki wrócił do Korony

Sławomir Stachura
Kamil Suchański jest zdania, że Korony nie można sprze-dać każdemu i na każdych warunkach.
Kamil Suchański jest zdania, że Korony nie można sprze-dać każdemu i na każdych warunkach. Sławomir Stachura
O sytuacji w Koronie Kielce rozmawiamy z Kamilem Suchańskim, członkiem Rady Nadzorczej kieleckiego klubu.

Atmosfera wokół Korony nie jest najlepsza. Dlaczego tak się dzieje?
Nie ulega wątpliwości, że to wszystko, co się w ostatnim okresie dzieje wokół Korony, budzi wiele emocji. Na to, jak odbierany jest klub, wpływa wiele czynników, choć są wszelkie ku temu przesłanki, by był postrzegany coraz lepiej. Weźmy pod uwagę fakt, że tuż przed rozpoczęciem ubiegłego sezonu praktycznie tylko kilku piłkarzy miało ważne kontrakty. Cała drużyna przeszła gruntowną przebudowę personalną. Było to związane z grożącą wówczas upadłością Korony. Pomimo niekorzystnej sytuacji, tak w wymiarze sportowym, jak i finansowym, Koronie brakło tylko jednego punktu, by na koniec sezonu zasadniczego zakwalifikować się do grupy mistrzowskiej. To jeden z lepszych wyników sportowych klubu w ostatnich latach. Równolegle wykonano z nawiązką nakreślony, między innymi przeze mnie, program poprawy kondycji finansowej spółki. Dzięki temu na koniec ubiegłego roku obrotowego (30 czerwca 2016 roku) strata wyniosła blisko 4,5 miliony złotych względem 6,5 milionów ujętych w planie restrukturyzacji jako prognoza. Do tego przychody klubu, nie wliczając wpłat z miasta na podwyższenie kapitału, były najwyższe od kilku lat! Tendencje zostały – jestem przekonany - trwale odwrócone, dzięki czemu Korona fundamentalnie ma się coraz lepiej.

Skoro jest tak dobrze, to czemu jest tak źle, a frekwencja na trybunach kiepska?
Od kilku sezonów pod względem frekwencji na trybunach Korona plasuje się w połowie stawki klubów ekstraklasy. Oczy-wiście klub podejmuje różnego rodzaju działania, by zachęcić kibiców do przychodzenia na stadion i dalej będzie je podejmo-wał. A jeśli chodzi o odbiór społeczny Korony, to może nadeszła wreszcie pora, by ponad wszelkimi podziałami politycznymi oraz osobistymi urazami, które - mam wrażenie - często przesłaniają obiektywną ocenę sytuacji, uczciwie porozmawiać o przyszłości Korony. Może warto poprowadzić tę dyskusję w formule okrągłego stołu.

Trzeba chyba rozpocząć od uzdrowienia sytuacji na trybunach. Brak porozumienia ze Stowarzyszeniem Kibiców „Zjednoczona Korona” nikomu nie służy.
Zgadza się. Wszyscy byśmy chcieli, aby na meczach Ko-rony był profesjonalnie zorganizowany doping i „Młyn” na swoim miejscu. Obecna sytuacja jest konsekwencją tego, co stało się w końcówce poprzedniego sezonu. Mam nadzieję, że obie strony zrobią uczciwy rachunek sumienia, uderzą się we własne piersi i dojdą do porozumienia. Przecież wszystkich łączy nasza „Koronka”.

Sprzedaż Korony to temat na telenowelę. Grajewski, Meresiński z Citko, teraz Senegalczycy z Peterem Kalubą. I ciągle nic…
Zdania nie zmieniam. Stoję na stanowisku, że Korona powinna zostać sprzedana, ale tylko wtedy, gdy znajdzie się dla niej właściwy inwestor. Ten klub to nasze „rodowe srebra”. Dlatego nie jestem zwolennikiem tego, by sprzedać Koronę każdemu i na każdych warunkach. Niektórzy obiecują złote góry, ale nie dają żadnych gwarancji. Przestańmy w końcu rozmawiać o zamkach na piasku. Zacznijmy mówić o konkretach. Jeśli nie ma dobrego kupca, który będzie gwarantował Koronie stabilizację i rozwój, to jeszcze poczekajmy. Proszę zwrócić uwagę, że wraz z poprawą sytuacji w Koronie rośnie zainteresowanie klubem ze strony potencjalnych inwestorów. Niestety, z obrzydzeniem obserwuję, jak niektórych martwi to, że w Koronie jest coraz lepiej. Dla nich eskalacja negatywnych emocji wokół klubu stanowi jedyne paliwo do działalności w życiu publicznym. Wykazują dużo złej woli, by nie dostrzec, że skala potrzebnego klubowi wsparcia finansowego z budżetu miasta będzie maleć.

Jakie to powinno być wsparcie?
Gdyby nie ciągnące się długi sprzed kilku lat – cztery miliony złotych. Ale z obecnymi zobowiązaniami – siedem milio-nów złotych rocznie.

Z pana wypowiedzi wynika, że inwestorzy, którzy do tej pory interesowali się Koroną, raczej nie wzbudzają pana zaufania. Prawo pierwokupu klubu ma Krzysztof Klicki i co-raz głośniej o tym, że jego powrót do Korony na zasadach właścicielskich, nie jest wcale taki nierealny.
Byłbym bardzo mile zaskoczony, gdyby Krzysztof Klicki znów zainwestował w Koronę. To bardzo poważny biznesmen, w dodatku człowiek z Kielc, który wprowadził Koronę do Ekstra-klasy, a jednocześnie wielki pasjonat piłki. Z mojej wiedzy wynika, że przejmując Koronę i wprowadzając ją w 2005 roku do Ekstraklasy, Krzysztof Klicki miał dużo gorsze warunki współpracy z miastem. Mówiąc wprost płacił zdecydowanie więcej za korzystanie ze stadionu. Nie miał również tak konkretnych deklaracji z magistratu co do kwoty przekazywanej na promocję Korony, jakie zostały zagwarantowane inwestorowi z Senegalu. Gdyby rzeczywiście pan Klicki zdecydował się wrócić, byłoby to dla Korony najlepsze rozwiązanie spośród wszystkich, o których ostatnio się mówiło. Jestem też przekonany, że bez żadnego problemu byłby w stanie zbudować mocne wsparcie dla klubu ze strony lokalnych inwestorów.

Dziękuję za rozmowę

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie