Stanisława Gawlik, działaczka kieleckich struktur „Solidarności” przyznała, że z roku na rok opozycjonistów z okresu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej jest coraz mniej. Dodała jednak, że najważniejsze, iż można dziś otwarcie mówić, o tym co wydarzyło się w pamiętną grudniową noc. – Rano 13 grudnia 1981 roku „przywitał” nas głos generała Jaruzelskiego nieustannie obwieszczający o wprowadzeniu stanu wojennego i internowaniu działaczy „Solidarności”. Wśród rodzin, w naszych domach, zadawaliśmy sobie pytanie: kto nas napadł, z kim mamy wojnę? Wkrótce już wiedzieliśmy, że to hunta Jaruzelskiego wypowiedziała wojnę narodowi polskiemu – wspominała pierwszy poranek stanu wojennego internowana we wrześniu 1982 roku Stanisława Gawlik.
„Czy to są Polacy?”
Jaka była pierwsze reakcja działaczy „Solidarności”? – Byliśmy wściekli i zaskoczeni. Był to ogromny ból z racji zniszczonej nadziei. Pozostali, których jeszcze nie internowano w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku, w pierwszym odruchu zaczęli ustalać co dalej robić? Jak widziałam te patrole na ulicach to w człowieku wzbierała złość. Rodziło się również pytanie: czy to są Polacy? – dodała Stanisława Gawlik.
Jednym z pierwszych kroków, już następnego dnia po wprowadzeniu stanu wojennego, stało się ustalenie, gdzie znajdują się zatrzymani i jak można im pomóc. Był to szczególnie trudny okres dla najmłodszych. – Wzięliśmy się do pracy. Chcieliśmy też pomóc rodzinom internowanych. Zdarzało się bowiem, ze dzieci zostawały same, gdy milicja „zgarniała” obydwoje rodziców – powiedziała była kielecka opozycjonistka.
Paweł Skurski, członek zarządu komisji zakładowej „Solidarności” na Politechnice Świętokrzyskiej w Kielcach, wspominał, że miał na tyle szczęścia, iż nie został internowany 13 grudnia 1981 roku. – Ostrzegł mnie mój sąsiad. Walił do drzwi, mówiąc, że w nocy wszystkich „zdjęli” i nie wiadomo, gdzie są. Wytłumaczył mi, że wprowadzono stan wojenny. Tego dnia jeszcze się udało. Natomiast w poniedziałek 14 grudnia sąsiadka mi powiedziała, że jacyś mężczyźni mnie szukają. Przygotowałem swój „niezbędnik” – szczoteczkę do zębów, napisałem na kartce informację dla żony, że dziś już do domu nie wrócę, bo mnie poszukują. Niedługo potem przyjechali do pracy i zabrali mnie ze sobą. Wpakowali do czarnej Wołgi i przywieźli do siedziby milicji na dzisiejszą ulicę Seminaryjską w Kielcach, a stamtąd zabrano mnie do aresztu na Piaskach – wspominał.
Działacz „Solidarności” dodał również, że pierwsze chwile były niezwykle trudne, między innymi z tego względu, że nie informowano dlaczego zostali zatrzymani. – Dopiero na Piaskach powiedziano mi, że nie zostałem aresztowany tylko internowany. To był dla mnie wstrząs. Bez żadnego powodu znalazłem się za kratami. Nie wiedzieliśmy co dalej z nami będzie, jakie będą konsekwencje. Taki stan trwał u mnie ponad pół roku – mówił Paweł Skurski.
„Na Piaskach z pierdla zrobili internat”
13 grudnia 1918 roku internowano wielu działaczy świętokrzyskich struktur „Solidarności”, w tym Stanisława Bieńka. – Kiedy ostrzegałem swoich kolegów, że władza „szykuje nam łóżka” w więzieniach i aresztach nikt mi nie wierzył. Kilka dni później wprowadzono stan wojenny. Zastał on mnie, podobnie jak wielu innych działaczy, w Bocheńcu niedaleko Małogoszcza, gdzie odbywały się szkolenia związkowe. Po kolacji siedzieliśmy w pokoju i rozmawialiśmy. Nagle ktoś wszedł, kazał nam się ubierać i wychodzić. Kiedy spojrzałem za okno zobaczyłem, że cały ośrodek jest obstawiony. Przez tubę mówili: „poddajcie się, bo jesteście otoczeni”. Wpakowano nas do „suk” i wywieziono na kieleckie Piaski. Przez dłuższy czas nie wiedzieliśmy, gdzie i po co jedziemy – wspominał Stanisław Bieniek.
Opowiadaniom o przeżyciach z okresu wprowadzenia stanu wojennego towarzyszyła wyjątkowa aranżacja artystyczna przygotowana przez uczniów z Zespołu Szkół Elektrycznych w Kielcach. – Jesteśmy niezwykle dumni, że mamy taką wspaniałą młodzież. Piosenki z śpiewane przez stronę „solidarnościową” po 13 grudnia 1981 roku pomagały nam odreagować i przetrwać wszystkie trudne chwile. Śpiewaliśmy również dziś mniej znane, które nie miały w sobie zawartego wyjątkowego piękna artystycznego, ale w jasny sposób przekazywały naszą niezgodę na to, co się dzieje – przyznała Stanisława Gawlik.
Organizatorami spotkania „13 grudnia – pamiętamy” działaczy opozycji demokratycznej w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej było Stowarzyszenie Represjonowanych w Stanie Wojennym Regionu Świętokrzyskiego.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE: FLESZ. KONIEC L4, WCHODZĄ E-ZWOLNIENIA
Źródło:vivi24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?