Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świętokrzyscy działacze „Solidarności” wspominali w Kielcach stan wojenny

Tomasz Trepka
Lęk i złość dominowały wśród lokalnych przedstawicieli opozycji demokratycznej po wydarzeniach z 13 grudnia 1981 roku. – Jesteśmy wszyscy niezwykle wdzięczni za oddanie i walkę o wolną Polskę członkom „Solidarności” – mówiła doktor Dorota Koczwańska-Kalita, naczelnik Delegatury Instytutu Pamięci Narodowej w Kielcach.

Stanisława Gawlik, działaczka kieleckich struktur „Solidarności” przyznała, że z roku na rok opozycjonistów z okresu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej jest coraz mniej. Dodała jednak, że najważniejsze, iż można dziś otwarcie mówić, o tym co wydarzyło się w pamiętną grudniową noc. – Rano 13 grudnia 1981 roku „przywitał” nas głos generała Jaruzelskiego nieustannie obwieszczający o wprowadzeniu stanu wojennego i internowaniu działaczy „Solidarności”. Wśród rodzin, w naszych domach, zadawaliśmy sobie pytanie: kto nas napadł, z kim mamy wojnę? Wkrótce już wiedzieliśmy, że to hunta Jaruzelskiego wypowiedziała wojnę narodowi polskiemu – wspominała pierwszy poranek stanu wojennego internowana we wrześniu 1982 roku Stanisława Gawlik.

„Czy to są Polacy?”

Jaka była pierwsze reakcja działaczy „Solidarności”? – Byliśmy wściekli i zaskoczeni. Był to ogromny ból z racji zniszczonej nadziei. Pozostali, których jeszcze nie internowano w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku, w pierwszym odruchu zaczęli ustalać co dalej robić? Jak widziałam te patrole na ulicach to w człowieku wzbierała złość. Rodziło się również pytanie: czy to są Polacy? – dodała Stanisława Gawlik.

Jednym z pierwszych kroków, już następnego dnia po wprowadzeniu stanu wojennego, stało się ustalenie, gdzie znajdują się zatrzymani i jak można im pomóc. Był to szczególnie trudny okres dla najmłodszych. – Wzięliśmy się do pracy. Chcieliśmy też pomóc rodzinom internowanych. Zdarzało się bowiem, ze dzieci zostawały same, gdy milicja „zgarniała” obydwoje rodziców – powiedziała była kielecka opozycjonistka.

Paweł Skurski, członek zarządu komisji zakładowej „Solidarności” na Politechnice Świętokrzyskiej w Kielcach, wspominał, że miał na tyle szczęścia, iż nie został internowany 13 grudnia 1981 roku. – Ostrzegł mnie mój sąsiad. Walił do drzwi, mówiąc, że w nocy wszystkich „zdjęli” i nie wiadomo, gdzie są. Wytłumaczył mi, że wprowadzono stan wojenny. Tego dnia jeszcze się udało. Natomiast w poniedziałek 14 grudnia sąsiadka mi powiedziała, że jacyś mężczyźni mnie szukają. Przygotowałem swój „niezbędnik” – szczoteczkę do zębów, napisałem na kartce informację dla żony, że dziś już do domu nie wrócę, bo mnie poszukują. Niedługo potem przyjechali do pracy i zabrali mnie ze sobą. Wpakowali do czarnej Wołgi i przywieźli do siedziby milicji na dzisiejszą ulicę Seminaryjską w Kielcach, a stamtąd zabrano mnie do aresztu na Piaskach – wspominał.

Działacz „Solidarności” dodał również, że pierwsze chwile były niezwykle trudne, między innymi z tego względu, że nie informowano dlaczego zostali zatrzymani. – Dopiero na Piaskach powiedziano mi, że nie zostałem aresztowany tylko internowany. To był dla mnie wstrząs. Bez żadnego powodu znalazłem się za kratami. Nie wiedzieliśmy co dalej z nami będzie, jakie będą konsekwencje. Taki stan trwał u mnie ponad pół roku – mówił Paweł Skurski.

„Na Piaskach z pierdla zrobili internat”

13 grudnia 1918 roku internowano wielu działaczy świętokrzyskich struktur „Solidarności”, w tym Stanisława Bieńka. – Kiedy ostrzegałem swoich kolegów, że władza „szykuje nam łóżka” w więzieniach i aresztach nikt mi nie wierzył. Kilka dni później wprowadzono stan wojenny. Zastał on mnie, podobnie jak wielu innych działaczy, w Bocheńcu niedaleko Małogoszcza, gdzie odbywały się szkolenia związkowe. Po kolacji siedzieliśmy w pokoju i rozmawialiśmy. Nagle ktoś wszedł, kazał nam się ubierać i wychodzić. Kiedy spojrzałem za okno zobaczyłem, że cały ośrodek jest obstawiony. Przez tubę mówili: „poddajcie się, bo jesteście otoczeni”. Wpakowano nas do „suk” i wywieziono na kieleckie Piaski. Przez dłuższy czas nie wiedzieliśmy, gdzie i po co jedziemy – wspominał Stanisław Bieniek.

Opowiadaniom o przeżyciach z okresu wprowadzenia stanu wojennego towarzyszyła wyjątkowa aranżacja artystyczna przygotowana przez uczniów z Zespołu Szkół Elektrycznych w Kielcach. – Jesteśmy niezwykle dumni, że mamy taką wspaniałą młodzież. Piosenki z śpiewane przez stronę „solidarnościową” po 13 grudnia 1981 roku pomagały nam odreagować i przetrwać wszystkie trudne chwile. Śpiewaliśmy również dziś mniej znane, które nie miały w sobie zawartego wyjątkowego piękna artystycznego, ale w jasny sposób przekazywały naszą niezgodę na to, co się dzieje – przyznała Stanisława Gawlik.
Organizatorami spotkania „13 grudnia – pamiętamy” działaczy opozycji demokratycznej w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej było Stowarzyszenie Represjonowanych w Stanie Wojennym Regionu Świętokrzyskiego.

POLECAMY RÓWNIEŻ:




Na te psy musisz mieć pozwolenie urzędnika! To groźne zwierzęta!


Prezenty dla dzieci na Mikołajki 2018. TOP 10



Rzadko widujesz te znaki drogowe. Lepiej przypomnij sobie, co oznaczają!



Najlepsze seriale 2018 roku. Jaki wybrać na wieczór? Zobacz najciekawsze




Śladami słynnych filmów i seriali - miejsca, które trzeba odwiedzić! [GALERIA]



Plastik i śmieci zalewają Ziemię? Zobacz niezwykłe zdjęcia z kosmosu


ZOBACZ TAKŻE: FLESZ. KONIEC L4, WCHODZĄ E-ZWOLNIENIA

Źródło:vivi24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie