Nasza Loteria

Świętokrzyska ziemia kryje jeszcze mnóstwo skarbów - twierdzi historyk Artur Buńko z Muzeum imienia Orła Białego w Skarżysku

Mateusz Bolechowski
Mateusz Bolechowski
Artur Buńko przy fragmencie wieży czołgu PanzerKampfwagen V "Pantera".
Artur Buńko przy fragmencie wieży czołgu PanzerKampfwagen V "Pantera".
Czy wykopany na działce garniec złota należy do znalazcy? Czy każda wieś ma swojego „Tygrysa”, dlaczego za używanie wykrywacza metali można iść do więzienia i gdzie się podziała „Pantera” wyciągnięta z Nidy? Na te pytania odpowiada historyk Artur Buńko z Muzeum imienia Orła Białego w Skarżysku.

Świętokrzyska ziemia kryje wiele skarbów?

Mnóstwo. I to z różnych epok. Z terenu rezerwatu Rydno do Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie zabrano 55 tysięcy eksponatów, które wydobyli naukowcy. W muzeum w Starachowicach znajduje się pierścień i miecz z czasów rzymskich, w dodatku nie zwykły „gladius”, tylko należący do pretorianina! Jakiś czas temu ktoś rozkopał kurhan w naszym regionie i wydobył rzymskie nagolenniki. Pod Pińczowem odkryto stanowisko celtyckie. Znajdowano też skarby w dosłownym znaczeniu, choćby dużą ilość srebrnych monet.

Jeśli kopiąc w ogródku znajdę garniec złota, należy do mnie?

Nie, wszystko, co znajduje się w ziemi, jest własnością państwa. Znalazcy należy się tylko nagroda. Pewnie dlatego niewiele osób zgłasza takie znaleziska, choć i to się zdarza.

Szukanie staroci z wykrywaczem metalu to popularne hobby.

Szacuje się, że w Polsce jest kilkaset tysięcy wykrywaczy. Można je kupić legalnie. Ale używać ich – już nie. Żeby zgodnie z prawem szukać i kopać, trzeba spełnić kilka warunków. Mieć pisemną zgodę właściciela terenu, umowę z muzeum, któremu przekaże się znalezione zabytki i zgodę Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Za nielegalne „wykopki” grozi nawet do dwóch lat więzienia. To przestępstwo.

To wygląda na absurd.

Nie. Większość poszukiwaczy to „niedzielni kopacze”. Co prawda nie niszczą zabytków, ale ich kontekst historyczny. Nie informują, co gdzie znaleźli, co jest ważną informacją dla historyków. W dodatku wśród szukających starych przedmiotów zdarzają się „trupiarze”, jak są nazywani w środowisku. Często znajdując elementy uzbrojenia napotyka się ciała poległych żołnierzy. „Trupiarz” nie powiadomi o tym prokuratury ani Instytutu Pamięci Narodowej, bo narobiłby sobie kłopotu. Czaszkę wyrzuci, a hełm wystawi na Allegro. Choć są też poszukiwacze, którzy zachowują się etycznie i działają legalnie. Skupili się choćby w Stowarzyszeniu na rzecz Ochrony Zabytków Militarnych, działającym przy skarżyskim muzeum.

Są u nas miejsca szczególnie często eksplorowane?

Na przykład Ruski Bród na granicy świętokrzyskiego z Mazowszem. W 1945 roku wycofujący się Niemcy wpadli tam w radziecki kocioł. Zginęło kilkanaście tysięcy ludzi. Do dziś jeżdżą tam całe pielgrzymki „kopaczy”.

Zna pan jakąś wieś w świętokrzyskim, w której nie krążyłyby legendy o zatopionym czołgu?

Nie znam. Każda ma swojego „Tygrysa”. Choć nie zawsze to legenda. Szacuje się, że na terenie Polski może się znajdować około setki całych pojazdów pancernych z czasów ostatniej wojny.

Jak się ich szuka?

Najpierw wertuje się literaturę. Na przykład jest informacja – w Bieleckich Młynach stacjonowała niemiecka dywizja pancerna. Trzeba tam pojechać i poszukać najstarszych mieszkańców. Obowiązkowe są trzy punkty informacji – sklep, sołtys i proboszcz. Z rozmów ze starszymi często można się dowiedzieć – tędy jechali, tu czołg wpadł w bagno, tu, w rzece, jak byłem dzieckiem, jeszcze wystawała z wody wieżyczka. Po takim wywiadzie zdobywamy potrzebne zgody i rozpoczynamy poszukiwania. W ten sposób zdobyliśmy najwięcej cennych eksponatów.

Jakie były najbardziej wartościowe znaleziska w naszym regionie?

Najcenniejsza była niemiecka „Pantera” znad Nidy w Kubach – Młynach. Znaleziono ją na początku lat 90 tych. Niestety, została wywieziona zagranicę. Dziś znajduje się w prywatnej kolekcji w USA, czołg nawet jeździ. Był o niej film na kanale Discovery.

Jak to możliwe, że ją wywieziono?

Cóż, w jakiś dziwny sposób z Polski wyjeżdżają pancerne zabytki. I przyjeżdżają, choćby z Ukrainy czy Łotwy.

Co jeszcze ciekawego znaleźliście?

Mamy część „Pantery”, wydobytej w Bieleckich Młynach. Niekompletny czołg Panzer IV spod Jędrzejowa, unikatową „trumnę” transportera Sd.Kfz 251 spod Kielc, fragmenty dział samobieżnych StuG IV i StuH 42. Nie tak dawno mieliśmy wydobyć niemiecką armatę 10,5 cm. Spóźniliśmy się o dwa tygodnie. Zanim zdobyliśmy zgody z urzędów, ktoś przyjechał i ją zabrał. Zastaliśmy tylko ślady kopania.

Co zrobić, jeśli ktoś ma informację o pojeździe pancernym i chce, żeby został w regionie?

Najlepiej powiadomić Muzeum imienia Orła Białego. Jeśli pierwsi wystąpimy o zgodę na wydobycie, jest duża szansa, że trafi do nas i będą go mogli oglądać miłośnicy militariów.

od 12 lat
Wideo

Szymon Hołownia ma duże ego, większe ma tylko Lech Wałęsa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie