Obchody rozpoczęła krótka prezentacja przybliżająca, jak na przestrzeni pół wieku rozwinęło się Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe i zmieniły się działania, do jakich wzywani są ratownicy.
Hubert Szczechla prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Kielcach przyznał, że ratownictwo wodne na przestrzeni ostatnich lat bardzo rozwinęło się, a ratownicy znacznie zwiększyli swoje umiejętności. - Ratownicy wodni cały czas rozwijają się - mówił prezes Hubert Szczechla. - To specjalistyczne szkolenie na wodach płynących. Już można używać defibrylatorów zewnętrznych lub podawać adrenalinę.
Obecnie Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowego w Kielcach skupia 300 członków. - Od początku naszej działalności przez nasze szeregi przewinęło się 9 tysięcy 590 osób - podliczył prezes. - Szkolimy nurków, szkolimy sterników motorowodnych, szkolimy z zakresu kwalifikowanej pierwszej pomocy. Teraz wygraliśmy konkurs unijny i na terenie województwa świętokrzyskiego mamy do przeszkolenia 414 osób z zakresu kwalifikowanej pierwszej pomocy.
Mówiąc o sukcesach organizacji, którą kieruje, Hubert Szczechla podał spadającą liczbę utonięć. - Przez prelekcje i różnego rodzaju akcje, program "Razem Bezpieczniej" wyszkoliliśmy 580 dzieciaków z ratownictwa wodnego - dodał prezes. - Jesteśmy potrzebni. Na początku działalności naszej organizacji utonięć było około 80 rocznie. Teraz mamy ich około 23. Ilość takich zdarzeń zmniejszyła się.
Jubileusz był okazją do złożenia życzeń, słów uznania i wręczenia listów gratulacyjnych.
Słowa uznania do świętujących ratowników skierował Zbigniew Koniusz, wojewoda świętokrzyski, który przypomniał, że sam w ratownictwie medycznym przepracował 24 lata w Świętokrzyskim Centrum Ratownictwa Medycznego. - Ratownictwo wodne jest pokrewną służbą, może bardziej skomplikowaną - mówił wojewoda. - My jako ratownicy lądowi lekarze i ratownicy pracujący w karetkach mamy twarde oparcie, a oni nie mają tego, a sprawdzają się w różnych ekstremalnych sytuacjach. Bardzo gratuluję im tego 50-lecia i liczę na następne przynajmniej 150 lat działalności z dobrym sprzętem i dobrymi ludźmi.
Na jubileuszu nie mogło zabraknąć Jerzego Żyły, instruktora, szefa sandomierskiej grupy WOPR, który przyznał, że ratownictwo jest jego pasją, którą zaszczepił w nim Andrzej Skorupski. - Zawsze przebywałem w tym gronie wodniaków i sama chęć niesienia pomocy sprawiła, że już 20 lat jestem ratownikiem - powiedział Jerzy Żyła. - Kontynuuję to i posiadam uprawnienia instruktora wodnego ochotniczego pogotowia ratunkowego. Żeby dostać się do służby w wodnym pogotowiu trzeba mieć chęci, umiejętność pływania, odwagę. Jednak tych umiejętności nie nabywa się w jeden dzień.
Najbardziej zasłużeni wodniacy odebrali brązowe i srebrne odznaki Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego przyznane przez Zarząd Główny organizacji oraz Krzyże Laurowe. Jeden z nich odebrał Ireneusz Gumulski z Ostrowca Świętokrzyskiego, który w ratownictwie wodnym przepracował 43 lata, a nad wodą spędził ponad 30 tysięcy godzin. Co jest najtrudniejsze w pracy ratownika wodnego? Ta działalność coraz bardziej staje się mniej wdzięczna - przyznał. - Mnóstwo ludzi nowobogackich igra z wodą. Nie mają wyobraźni. Mając pieniądze uzurpują sobie prawo do wszystkiego, uważają, że im wszystko wolno.
POLECAMY:
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?