Szansa na tysiąc wystawców

- Panie prezesie, nowa hala prezentowała się w telewizji wspaniale. Już wiadomo, że ma dobrą akustykę i chyba świetnie promuje cały nasz ośrodek targowy jako nowoczesne miejsce do robienia dobrych interesów. Czy nadal będzie można je tu robić.

- Jeśli myślimy o byciu jednym z liderów w regionie Europy Środkowo - Wschodniej, to już się nim powoli stajemy. Mamy imprezy bardzo ważne w tej części kontynentu. Jeśli to na nasz Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego przyjeżdża minister obrony Bułgarii, dogadywać z wielkimi koncernami szczegóły wielkich kontraktów dla bułgarskiej floty, to chyba najlepszy dowód na to, jaką mamy pozycję. Zajmujemy tu miejsce w pierwszej trójce. Jeśli jednak ktoś chciałby w Kielcach mieć ambicję na miarę ośrodków targowych we Frankfurcie, Hanowerze, Mediolanie czy Paryżu, że nie wspomnę tu o młodych targowych tygrysach w Azji, to jeszcze nam. Przypominam, że nasze największe imprezy gromadzą około 700 – 800 wystawców, podczas gdy największe imprezy w najważniejszych europejskich ośrodkach targowych potrafią przyciągnąć nawet kilka tysięcy wystawców.

- To dlaczego u nas są tak małe szanse, na podobny rozwój?

- Nikt nie zrezygnuje z uczestnictwa w prestiżowej imprezie w Niemczech bądź Włoszech na rzecz Kielc. Targi są największe w tych krajach, które są silnymi producentami w danej branży i jednocześnie wielkimi rynkami zbytu. Polska jako kraj, właściwie w żadnej dziedzinie nie ma takiego potencjału przemysłowego jak Niemcy, Francja czy Wielka Brytania, ani też takiego potencjału konsumpcyjnego. Dlatego nie ma co liczyć, że nagle będziemy mieli taki salon samochodowy jak w Paryżu czy Genewie, albo takie targi jak największe na świecie Consumer Electronics Show w Las Vegas. Ale możemy być silnym graczem w Europie – Środkowo Wschodniej i mocnym ośrodkiem kongresowym. Przed nami wielkie inwestycje. Kiedy zaoferujemy wystawcom możliwość spotkań tysiąca specjalistów w jednym miejscu w centrum kongresowym, które wkrótce zaczniemy budować, to na pewno pomoże nam to w rozwoju. Sądzę, że przekroczenie psychologicznej bariery tysiąca wystawców na jednej imprezie, jest możliwe w ciągu kilku najbliższych lat.

- Czy nowa hala, która wybudowaliście będzie służyć tylko do celów wystawienniczych.

- Wręcz przeciwnie. Chcę, żeby to było miejsce tętniące życiem, gdzie grane są dobre koncerty i dzieją się rzeczy ważne dla regionu. Można tu postawić widownię na około 4 tysiące miejsc.

- No właśnie, to chyba drugie takie miejsce, „sygnowane” przez pana, bo przecież to w czasie, gdy był pan prezesem Geoparku, zapadła decyzja o przebudowie Kadzielni i projekt ten okazał się strzałem w dziesiątkę.

- Dokładnie. Na nowej Kadzielni już odbyło się kilka dużych koncertów, a transmitowany na żywo przez TVP 2 koncert Sabat Czarownic, chyba najlepiej uzmysłowił, jaki piękny mamy amfiteatr. Były różne projekty modernizacji Kadzielni, ale zarówno ja, jak i profesor Kuryłowicz, który przewodniczył komisji konkursowej optowaliśmy właśnie za takim rozwiązaniem, aby pozostawić naturalną scenografię, jaką są wapienne skały. Bo zabetonować scenę ścianą można wszędzie, a mieć taki widoki za sceną to już skarb. Oczywiście słaby scenograf powie, że Kadzielnia jest niepraktyczna, ale dobry po prostu wykorzysta naturalne walory tego miejsca

- Dziękujemy za rozmowę.