Rząd wprowadził niedawno rozporządzenie dotyczące wynagrodzeń wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Postanowiono je zmniejszyć o 20 procent. Według części polityków powodem była afera z nagrodami dla ministrów. Najpierw było pamiętne wystąpienie Beaty Szydło, że przecież się należały, potem decyzja o zrzeczeniu się ich. Koniec końców zmniejszono też uposażenia parlamentarzystów i… szefów samorządów.
Choć głosów, że za dużą odpowiedzialnością powinny iść duże pensje, nie brakowało, Prawo i Sprawiedliwość postawiło na swoim. Rzecz w tym, że miastami i gminami w większości rządzą osoby spoza PiS. W powiecie skarżyskim rządząca partia nie ma większości w żadnym z samorządów. Czy to kara, czy „wsłuchanie się w głos ludu”?
Tak czy inaczej, rady musiały na nowo zająć się zarobkami włodarzy. I zrobiły to w bardzo podobny sposób, po raz kolejny udowadniając, że nie ma takiego przepisu, którego w Polsce nie udałoby się obejść i obnażając jakość wprowadzanych w Warszawie regulacji prawnych. Jak to się robi? Ano, bardzo prosto. Skoro rząd każe obniżyć pensję o 20 procent, to się ją obniża. Skoro trzeba obniżyć dodatek za wysługę lat, tak zwany stażowy, też się to robi.
Ale są przecież inne składowe wynagrodzenia - dodatek funkcyjny i dodatek specjalny. A te można podwyższyć. Tak też w większości przypadków sprytni samorządowcy uczynili, grając rządowi na nosie. W efekcie włodarze gmin powiatu skarżyskiego i starosta jeśli stracili na nowych regulacjach, to w większości niewiele. Jeden nawet zarobił!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?