Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoła z religią czy może bez?

Piotr BURDA
Lekcje religii w szkole czy przy kościołach? Czy rząd powinien płacić katechetom? To Sojusz Lewicy Demokratycznej rozpoczął dyskusję o miejscu religii w szkole. Władze SLD chcą wyprowadzić religię ze szkół, sale katechetyczne zamienić na informatyczne.

Religia w szkole

Religia w szkole

Religia została usunięta ze szkół w 1961 roku, za rządów Władysława Gomułki. Od tego czasu nauczanie religii odbywało się głównie w salkach katechetycznych przy parafiach. Po zmianach ustrojowych religia wróciła do szkół. Wprowadzono ją jako przedmiot nieobowiązkowy od 1990 roku, za rządów premiera Tadeusza Mazowieckiego. Księża i katecheci podlegają Karcie Nauczyciela. Są opłacani przez budżet państwa według tych samych stawek, co nauczyciele i przechodzą przez poszczególne szczeble awansu, od stażysty do dyplomowanego. Są członkami rady pedagogicznej szkoły, ale nie mogą być wychowawcami klas. Od 2007 roku ocena z religii jest wliczana do średniej ocen. Taką decyzję podjął ówczesny minister edukacji Roman Giertych.

- Nie mówimy religii "nie", ale chcemy zmiany zasad - mówi Sławomir Kopyciński. Ta zmiana ma być poprzedzona publiczną debatą. - Musimy sobie wyjaśnić, jak się ma nauka religii w szkole do konstytucyjnego zapisu o rozdziale państwa od Kościoła - mówi poseł Kopyciński. Jego zdaniem, religia nie spełnia swojej roli w obecnym kształcie. - Mam dwoje dzieci w szkole i wiem, jak to wygląda. Uczniowie chodzą, ale niechętnie. Woleliby wychowanie fizyczne zamiast religii - mówi poseł Kopyciński. Najbardziej to jest widoczne w przypadku uczniów starszych klas liceów czy techników. Tam frekwencja na lekcjach religii jest najniższa.

ZA CENĘ MILIARDA

W opinii posła nauka religii wiele kosztuje. - Pół miliarda to pensje wypłacane katechetom, drugie pół to koszty utrzymania sal - wylicza poseł SLD. Jego zdaniem, są dwa wyjścia z tej sytuacji. - Albo przenosimy religię do salek, albo Kościół płaci szkole za wynajem sal, tak jak to robią kluby sportowe. Stać ich na to, bo Kościół to najbogatsza instytucja w Polsce - mówi poseł.

NIC ZŁEGO SIĘ NIE DZIEJE

Obaw odnośnie lekcji religii nie podziela ksiądz Karol Zegan, dyrektor Wydziału Katechetycznego kieleckiej Kurii Diecezjalnej. Nie komentuje politycznego tła sprawy. - Mogę powiedzieć, że frekwencja na lekcjach religii jest zadowalająca. W naszej diecezji nie chodzi na nią zaledwie 0,8 procent uczniów - mówi ksiądz Zegan. Jego zdaniem, przeniesienie religii do sal katechetycznych to zły pomysł z wielu istotnych powodów, na przykład: kto byłby w stanie doprowadzać dzieci ze szkoły do salek katechetycznych?

NIKT NIE ZMUSZA

Ksiądz Zegan nie zgadza się też z twierdzeniem, że uczniowie są niechętni religii. - Przecież to przedmiot nieobowiązkowy. O tym, czy dziecko chodzi na religię decydują rodzice, a od 18 lat decyduje już sam uczeń - zaznacza ksiądz Zegan. Przyznaje, że powinna być alternatywa dla tych, którzy nie chcą chodzić na religię. - To miała być etyka, ale to nie jest nasz problem, że etyki nie ma - dodaje ksiądz Zegan.

PROBLEM ETYCZNY

Nie ma etyki z prostego powodu - za mało osób decyduje się na jej nauczanie. Tam, gdzie jest kilkunastu uczniów tworzone są klasy, zatrudniani nauczyciele. Problem pojawia się, gdy chęć nauki deklaruje jedna, dwie osoby w szkole. Wypadałoby wtedy dać indywidualne korepetycje z etyki albo tworzyć międzyszkolne grupy. Szkoły na to nie stać, a uczniów to zniechęca. Efekt jest taki, że lekcje etyki odbywają się w 3 procentach polskich szkół.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie