Szturm po akcje

Dyrekcja banku podjęła decyzję o odgrodzeniu taśmą tej części sali, gdzie byli obsługiwani kupujący lokaty prywatyzacyjne, porządku w sali pilnowali ochroniarze.
(fot. P. Przysiwek)

Kilkaset osób oczekiwało od ubiegłej środy do wczoraj przed oddziałem i filiami PKO BP w Ostrowcu Świętokrzyskim. Stojący w kolejkach założyli, podobnie jak w innych miastach, komitety społeczne, sporządzili specjalne listy, poprosili o ochronę prywatną firmę ochroniarską.

Wielkie oczekiwanie na lokaty prywatyzacyjne PKO BP rozpoczęło się w Ostrowcu już w środę. Wtedy właśnie przed oddziałem banku przy ostrowieckim Rynku i dwóch filiach, przy ulicy Radwana i w osiedlu Stawki, pojawili się pierwsi chętni na akcje i zaczęły tworzyć się kolejki. Powstały komitety społeczne, które miały pilnować porządku wśród stojących, zapewniać właściwą kolejność, organizować kolejki. Wyznaczono specjalne dyżury, raz dziennie, w trakcie popołudniowego sprawdzania listy, w kolejce musieli być obecni wszyscy oczekujący. Nieobecne, a zapisane na liście osoby po prostu... wykreślano. Stojący w kolejce po założenie lokaty prywatyzacyjnej nie byli jednak zadowoleni ze sposobu przeprowadzenia wyprzedaży akcji banku. Niektórzy nie kryli swojego oburzenia.

- To nie do pomyślenia, żebyśmy przez kilka kolejnych dni musieli stać w takich kolejkach, wystawać na chłodzie i wietrze. Takie postępowanie wobec ludzi to po prostu ich zbydlęcenie, proszę tak napisać - oceniał ze zdenerwowaniem w głosie przewodniczący społecznego komitetu kolejkowego przy Oddziale PKO BP SA w Ostrowcu Świętokrzyskim. - Prywatyzacje przeprowadzane w ten sposób to może by nie dziwiły gdzieś w Rumunii czy w krajach Trzeciego Świata, ale nie na terenie Unii Europejskiej. To wstyd! Zamiast się rozwijać, to cofamy się wstecz.

- Przecież dużo lepszym rozwiązaniem byłby system giełdowy, przeprowadzenie prywatyzacji za pośrednictwem biur maklerskich - analizował młody mężczyzna. - A teraz co, przyjeżdżają ludzie na przykład z Jędrzejowa i chcą swoje listy robić. Albo jak przed chwilą, człowiek oferuje tysiąc złotych za odstąpienie miejsca w pierwszej dziesiątce, a i tak chętnego na zarobek nie ma!

W niedzielę wieczorem przed bankiem przy ostrowieckim Rynku czekało już ponad 180 osób, wczoraj rano na liście przybyły kolejne nazwiska. Przed filią przy ulicy Radwana w niedzielę było blisko 100 osób, w osiedlu Stawki - ponad 80. W poniedziałek od godziny 4 w kolejce mieli czekać już wszyscy. Przedstawiciele "kolejkowiczów" poprosili o zapewnienie bezpieczeństwa i porządku w kolejce funkcjonariuszy prywatnej firmy ochroniarskiej. Mieli oni rozpocząć służbę o godzinie 4 i pełnić ją aż do otwarcia banku.

Tymczasem dyrekcja banku dla usprawnienia obsługi otwierających lokaty i pozostałych klientów podjęła decyzję o rozdzieleniu bankowej sali specjalną taśmą odgradzającą. Po jednej stronie obsługiwani byli w kilku okienkach bankowych chętni do nabycia akcji, po drugiej pozostałe osoby. Porządku w sali pilnowali również przedstawiciele ochrony, nad całością czuwali dyrektor Dariusz Chamera i jego zastępcy, także obecni w sali.

- Od godziny 6 w okolicach oddziału i filii banku wprowadziliśmy dodatkowe piesze patrole policyjne. Obyło się bez żadnych incydentów, wszystko przebiegło spokojnie - wyjaśnia Sławomir Szymański z ostrowieckiej Komendy Powiatowej Policji.

Zakładanie lokat prywatyzacyjnych w ostrowieckim oddziale PKO BP zakończyło się wczoraj przed godziną 14. Ponad sto osób założyło tutaj swoje lokaty.