Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr Ciut Frapujący z Pińczowa wystąpił w teleturnieju "Familiada". Zakończenie wzbudziło duże kontrowersje. Zobacz odcinek

Michał Kolera
Michał Kolera
Ekipa Teatru Ciut Frapującego z Pińczowa w ostatnim odcinku teleturnieju "Familiada".
Ekipa Teatru Ciut Frapującego z Pińczowa w ostatnim odcinku teleturnieju "Familiada". archiwum programu
Teatr Ciut Frapujący z Pińczowa wystąpił w teleturnieju "Familiada", emitowanym przez TVP2. Po emisji w sieci wybuchła wielka awantura. Zdaniem internautów producenci programu nie potraktowali pińczowian sprawiedliwie. Aktorzy nie odnoszą się do całej sprawy i mówią, że chcieli po prostu dobrze się bawić.

>>>TEATR CIUT FRAPUJĄCY W FAMILIADZIE. ZOBACZ ODCINEK

Teatr Ciut Frapujący z Pińczowa gościł w "Familiadzie" w składzie Wojciech Jurewicz, Krzysztof Brociek, Agnieszka Smuga-Żeromińska, Małgorzata Lotko, Mariusz Rogala. Zmierzyli się tam z drużyną rodziny Szusterów. Mimo nie najlepszego początku po czterech pytaniach prowadzili już 264 do 59. W ostatnim pytaniu także wygrali. Mając na koncie 538 punktów przeszli do finału.

Wystąpili w nim Wojciech Jurewicz i Krzysztof Brociek. Zdobycie tam 200 punktów oznaczało główną wygraną - 26 tysięcy złotych. Pan Wojciech uzyskał 109 punktów. Do szczęścia i wielkich pieniędzy pozostało więc jedynie 91... Wszystko było w rękach Krzysztofa Broćka. Jednak po odkryciu odpowiedzi ankietowanych okazało się, że łączny wynik Teatru Ciut Frapującego wynosił... 198 punktów. Do głównej nagrody brakło im więc tylko dwóch.

Nasi aktorzy nie robią z tego tragedii. - Wiadomo, że w teleturnieju chodzi przede wszystkim o dobrą zabawę. Nie przyjechaliśmy tam, żeby zdobywać pieniądze, ale przede wszystkim ciekawie spędzić czas i promować Pińczów. To się na pewno udało - mówi Wojciech Jurewicz.

Internauci byli jednak innego zdania. Na producentach "Familiady", na jej oficjalnym Facebookowym profilu nie zostawili suchej nitki. O sprawie napisały też ogólnopolskie media.

"To już przestaje być zabawne, to dwunasta taka sytuacja w tym sezonie, że brakuje mniej niż 10 pkt do wygrania mimo dobrych odpowiedzi. A głównych wygranych padło zaledwie 9. Biedę w Familiadzie widać gołym okiem: punktacja jest tak zaniżana, żeby jak najrzadziej wygrywać, nie ma już nawet żadnych nagród pocieszenia typu serki, kuferki, program jest realizowany i montowany na odwal się bez pełnej oprawy muzycznej i nazwiska Pana Karola w napisach. Nie wierzę, że nikt z produkcji nie ogląda powtórek sprzed 5 lat i nie widzi różnicy w poziomie tego programu. Z każdym tygodniem coraz bardziej żal patrzeć jak program upada, a ludzie wygrywają najwyżej po 2 tysiące" - napisał jeden z użytkowników portalu społecznościowego.

"Kiedyś w finale było do wygrania bodajże 16 tysięcy i wygrywali dość często, teraz w nowych odcinkach 25 tysięcy, chyba myślę, że odpowiedź sama się nasuwa" - napisała inna.

"Prawda jest taka, że, ilekroć przegranych będzie przybywać, prowadzący będzie irytował sucharami, dennymi tekstami lub opowieściami z dawnych czasów. Familiada jest jak pandemia COVID-19, wielu chciałoby, żeby zniknęła, ale na to się absolutnie nie zanosi" - oto kolejna z opinii wyrażona pod odcinkiem.

O kontrowersje spytaliśmy zespół prasowy "Familiady". Czekamy na odpowiedź.

Z tak surową oceną internautów nie zgadzają się aktorzy Teatru Ciut Frapującego.

- To była dla nas ciekawa przygoda. Tym bardziej, że na casting przyjechaliśmy kilka lat temu i już nam się wydawało, że będą z tego nici. Aż tu nagle dwa tygodnie temu zadzwoniono do nas z zaproszeniem. To było bardzo miłe. Nie nastawialiśmy się na główną wygraną, sukcesem dla nas jest sam udział w finale - relacjonują.

Bardzo dobrze oceniają prowadzącego Karola Strasburgera.

- To prawda, że niektórym jego żarty mogą wydawać się mało śmieszne. Jednak przed rozpoczęciem nagrywania pan Karol opowiedział nam taki dowcip, że wszyscy pękali ze śmiechu. Niestety, z uwagi na to, że był on dość "pieprzny", nie nadawał się na wizję. Chcemy jednak uciąć wszystkie spekulacje. Na pytanie, czy prowadzący ma poczucie humoru, odpowiadamy - zdecydowanie tak!

- mówi Wojciech Jurewicz.

Nagrywanie programu było dla naszych aktorów bardzo męczące. - Początek był o 9 rano i od razu, przez pięć, sześć godzin kręciliśmy materiał. Ale było warto. Kolejną odsłonę naszej rywalizacji będzie można oglądać w sobotę, 12 lutego - zapraszają pińczowianie.

W finale "Familiady" wystąpili w specjalnych koszulkach Teatru Ciut Frapującego, wyprodukowanych na 20- lecie formacji. Mieli ze sobą także specjalne kubki. - Jeden z nich podarowaliśmy Karolowi Strasburgerowi, ponieważ był dla nas bardzo miły i zaprzyjaźniliśmy się -podsumowuje Wojciech Jurewicz.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie