Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teraz będziecie mieli dobrze, już nie będzie prywatnej własności, czyli o skutkach bitwy o handel

dr Barbara Kasprzyk-Dulewicz (Muzeum Sztuki w Łodzi)
Wnętrze sklepu Spółdzielni „Oszczędność” w Skarżysku-Kamiennej, 1947 r. Ze zbiorów Mesko S.A. w Skarżysku-Kamiennej.
Wnętrze sklepu Spółdzielni „Oszczędność” w Skarżysku-Kamiennej, 1947 r. Ze zbiorów Mesko S.A. w Skarżysku-Kamiennej.
Gdy przed wojną mieszkaniec Skarżyska-Kamiennej wybierał się po sprawunki mógł przebierać w ofercie handlowej blisko 400 różnych firm, zajmujących się sprzedażą artykułów spożywczych, gospodarstwa domowego, warzyw i owoców oraz wielu innych. Dodatkowo, bardziej unikatowe towary oferowały domy handlowe – Tylmana, Trzaskowskich i Bittera.

Ta bogata sieć handlowa była odpowiedzią na systematyczny rozwój miasta dokonujący się za sprawą inwestycji zbrojeniowych zainicjowanych nieopodal rzeki Kamiennej na początku lat dwudziestych XX w. W efekcie, w ciągu zaledwie kilkunastu lat niewielka osada zmieniła się w tętniący życiem ośrodek. Skarżyscy kupcy potrafili zaspokoić gusta nawet najbardziej wybrednych i najlepiej wynagradzanych pracowników Państwowej Fabryki Amunicji (PFA).

Sytuacja ta zaczęła drastycznie zmieniać się w czasie II wojny światowej. Już w początkach okupacji to właśnie sieć handlowa i rzemieślniczo-usługowa uległa największym przeobrażeniom. Przede wszystkim wiązało się to z prześladowaniem, a następnie zagładą ludności żydowskiej. Zgodnie z ówczesną polityką władz, na rynku zaczęły pojawiać się natomiast przedsiębiorstwa niemieckie, np. „Moller und Bischoff”.

Zmiany odbiły się negatywnie na zaopatrzeniu miasta m.in. w artykuły pierwszej potrzeby, jednak bogatsi mieszkańcy nie mieli większych problemów ze zdobyciem potrzebnych produktów. Bolesław Juchniewicz wspominając w kronice poświęconej dziejom PFA okres okupacji stwierdził: w Skarżysku[-Kamiennej] brakowało żywności, ale po znacznie wyższych cenach wszystkie artykuły spożywcze były dostępne. Zwłaszcza dobrze płatnych urzędników i rzemieślników stać było na płacenie paskarskich cen.

Katastrofa wojenna na zawsze zmieniła oblicze Skarżyska-Kamiennej, zrujnowane miasto długo podnosiło się z pożogi. Pierwsze lata po zakończeniu wojny w całym kraju charakteryzowały się ogromnymi trudnościami zaopatrzeniowymi, które z uwagi na socjalistyczny sposób gospodarowania, towarzyszyły Polakom – w mniejszym bądź większym natężeniu – przez kolejne dekady. Dlatego też, tuż po wojnie wprowadzono system reglamentowanego zaopatrzenia ludności nierolniczej w produkty spożywcze i podstawowe artykuły codziennego użytku, który miał rozwiązać aprowizacyjne bolączki. Pomimo dokładnie opracowanych wytycznych, szybko okazało się, że system jest zawodny. Władze Skarżyska-Kamiennej nie były w stanie rozwiązać problemu braków. W październiku 1945 r., w jednym ze sprawozdań Polskiej Partii Robotniczej informowano: Skarżysko-Kamienna jest miastem czysto robotniczym. Samych kolejarzy mamy przeszło 4 tysiące, a fabryk 7. Z powodu bombardowania miasto ucierpiało bardzo, lecz pomocy nie mamy żadnej. Od początku niepodległości był chleb zaledwie około miesiąca. Miasto jest głodne, przydziały są bardzo niedostateczne (...). Od czasu do czasu miasto otrzymuje trochę cukru lub mąki razowej i to wszystko. Robotnicy fabryk dostali przydział: UNRRA – dwa razy, Fabryka Amunicji – raz.

Kolejarze otrzymują z przydziałów nieco więcej niż inni pracownicy. Spółdzielnia kolejarzy i Spółdzielnia przy Fabryce Amunicji dostarczają pracownikom chleb po niższej cenie jak rynkowa i nie stale. Reszta pracowników nie ma chleba. Chleb na wolnym rynku kosztuje obecnie: razowy – 15 zł za kg, biały – 30 zł kg. Partia interweniowała niejednokrotnie w sprawie przydziałów w województwie, lecz sytuacja nadal jest bez zmiany. Rzecz jasna, sytuacja w Skarżysku-Kamiennej niewiele różniła się od tej w innych ośrodkach przemysłowych. Z podobnymi problemami borykał się Ostrowiec Świętokrzyski, Kielce czy Radom o czym świadczą chociażby liczne doniesienia prasowe, ukazujące tragiczną niekiedy sytuację pracowników różnych branż.
Problemy z prawidłowym systemem reglamentacji dóbr, a dodatkowo drożyzna na rynku, budziły frustrację mieszkańców. Musieli oni szukać alternatywnych dróg zdobycia pożywienia poza oficjalnymi rozdziałami, co z kolei budziło zrozumiałą złość komunistów. Zaczęły pojawiać się populistyczne hasła zwalczania drożyzny i „nadmiernych zysków w obrocie państwowym”, a także liczne zakazy. Przykładowo, w 1946 r. wprowadzono zakaz sprzedaży mięsa we wtorki, środy i czwartki oraz podawania go w te dni w stołówkach i restauracjach. W związku z niedoborem mąki pszennej odgórnie wprowadzono też „dni bezciastkowe”.

Uznano, że tylko ścisła kontrola wymiany handlowej przez państwo może przynieść poprawę. Zaczęto uważnie analizować sytuację panującą w handlu, którą w maju 1946 r. charakteryzowano następująco: Jest to miasto przemysłowe, składające się przeważnie z klasy robotniczej, w tym rozwija się dość pokaźnie drobny handel. Większe przedsiębiorstwa z działów tekstylnych i restauracje utrzymać się nie mogą. Przyczyną tego jest, że każdy sklep spożywczy, sprzedaje trunki wyskokowe (wódka, bimber, piwo) i ten który chce wypić to woli iść do małego sklepu spożywczego niż do restauracji, gdzie trzeba płacić wygórowane ceny.

W kolejnych sprawozdaniach donoszono, że skarżyscy kupcy radzą sobie całkiem nieźle, aczkolwiek poważny problem stanowiły napady i kradzieże, którym według kupców nie zapobiegano należycie. Komuniści stwierdzili nawet, że Stronnictwo Demokratyczne i Stowarzyszenie Kupców[Polskich] szerzą defetyzm w społeczeństwie, że do MUBP i MO nie mają zaufania. Jeden z kupców – ob. [Władysław] Tusiewicz, zwrócił się do Komendanta z Komendy Sowieckiej, z prośbą aby komenda sowiecka przyszła im z pomocą lub by doradzili im, co kupcy mają robić z powodu napadów na sklepy. Więcej światła na tę sprawę rzuca list wystosowany w styczniu 1946 r. przez wspomnianego w sprawozdaniu Władysława Tusiewicza, który był prezesem Stowarzyszenia Kupców Polskich w Skarżysku-Kamiennej. Zwracał on uwagę na pobieranie od kupców rejestrujących swą działalność nielegalnych podatków oraz brak jakiejkolwiek reakcji ze strony Urzędu Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej na powtarzające się kradzieże i rozboje w sklepach.

Oprócz powojennej pożogi, kolejnym z istotnych czynników determinujących stan zaopatrzenia ludności były warunki pogodowe. Gdy w drugiej połowie 1946 r. stało się jasne, że z powodu suszy zbiory będą niższe, wzrósł niepokój wśród społeczeństwa. Jak się okazało, obawy ludności były słuszne i znalazły potwierdzenie już na jesieni w rzeczywistym wzroście cen. Niepokój wzmogła również zapowiedź zawieszenia pomocy UNRRA. W styczniu 1947 r. sytuacja znów przedstawiała się źle: Chleba na kartki nie ma, aprowizacja jest bardzo mała. W miesiącu sprawozdawczym wydano na kartki: cukier na pracownika pół kilograma i na członka rodziny ćwierć kilo, herbaty po 4 dkg na pracownika i 6 dkg kakao też na pracującego, mąki sojowej po 92 dkg, sól szara i to wszystko. Ostatnio magazyn, gdzie był przydział dla ludności miasta, został okradziony, skradziono herbatę i kakao. Spółdzielnia kolejarzy i Spółdzielnia przy PFA dostarczają pracownikom chleb po niższej cenie jak rynkowa (chleb na rynku biały kosztuje 30 zł kg, ciemny 15 zł kg). Wzburzenie opinii publicznej w Skarżysku-Kamiennej wywołały dodatkowo nadużycia w Referacie Aprowizacyjnym działającym przy magistracie, w wyniku których został aresztowany jego kierownik.

Po surowej zimie i powodzi znów nastąpiła susza, która w niektórych regionach kraju zniszczyła w 1947 r. ponad połowę zbiorów. W dokumentach zachowały się wzmianki

o „szalejącej drożyźnie”. Wśród skarżyszczan panowało przekonanie, że cały tłuszcz, którego brak był szczególnie dotkliwy, wysyłano do Rosji i to było faktyczną przyczyną deficytu. Tym razem problemy z zaopatrzeniem stworzyły odpowiedni grunt do ogłoszenia „bitwy o handel”, którą zwykle interpretuje się jako kolejny ważny etap powielania modelu radzieckiego w gospodarce. Jednak historycy podkreślają jeszcze inny aspekt tych działań – władza, bojąc się konsekwencji społecznego niezadowolenia, starała się zrzucić winę na „spekulantów i paskarzy”, co miało zapobiec eskalacji wrogich nastrojów. Pierwszym krokiem było przejęcie przez państwo kontroli nad handlem hurtowym. Warto dodać, że Hilary Minc, już w styczniu 1945 r. zapowiadał, iż PPR musi wygrać wielką bitwę o handel i spółdzielczość, jednak na realizację tych planów musiano poczekać do stabilizacji sytuacji politycznej w kraju. Gdy nadszedł rok 1947 rozpoczęto ofensywę, której celem było ograniczenie i wyeliminowanie sektora prywatnego, który – mówiąc żargonem komunistycznym – groził odrodzeniem się kapitalizmu. Do walki z „lichwą i spekulacją” jak zaczęto określać kupców skierowano wszystkie możliwe siły, a istniejąca od 1945 r. Komisja Specjalna do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym zintensyfikowała oraz rozszerzyła działalność. Umożliwiały jej to trzy ustawy uchwalone 2 czerwca 1947 r.: w sprawie zwalczania drożyzny i nadmiernych zysków w obrocie handlowym; o obywatelskich komisjach podatkowych i lustratorach społecznych; o zezwoleniach na prowadzenie przedsiębiorstw handlowych i budowlanych. W efekcie częstych kontroli, których skutkiem były wysokie kary, nie tylko finansowe ale również pozbawienia wolności oraz ograniczenia w handlu, skarżyska inicjatywa prywatna powoli zaczęła zamierać. Jakie skutki przyniosły te działania społeczeństwu Skarżyska-Kamiennej?

Przede wszystkim bardzo szybko okazało się, że głoszony prymat handlu uspołecznionego nad prywatnym jest mitem. Najlepszym tego przykładem okazała się placówka Powszechnych Domów Towarowych, którą uruchomiono w Skarżysku-Kamiennej. Sam lokal pozostawiał wiele do życzenia – sprzedawcom zarzucano nieuczciwość, malwersacje oraz uwikłanie w personalne rozgrywki. Osoby zajmujące się handlem były rozgoryczone postępowaniem władz. W jednym ze sprawozdań donoszono: Właścicielka piekarni, ob. Żelazny wyrażała się w piekarni, wobec tow. Aleksandra Zepa słowami: „teraz już będziecie mieli dobrze, już nie będzie prywatnej własności”. Pozostały jednak jeszcze przedsiębiorstwa spółdzielcze, które na terenie miasta radziły sobie bardzo dobrze i cieszyły się dużym powodzeniem wśród zrzeszonych mieszkańców. W ramach umacniania kontroli państwowej nad gospodarką rozpoczęto unifikację spółdzielni zajmujących się handlem i usługami. W październiku 1948 r. nastąpiło „zjednoczenie” skarżyskich placówek: „Pomoc”, „Łącznik”, „Oszczędność” i spółdzielni przy Zakładzie Energetycznym. W efekcie powstała Powszechna Spółdzielnia Spożywców „Oszczędność”, która w 1949 r. zrzeszała ok. 6 tys. członków i prowadziła 20 sklepów. Jednak i to komunistom nie wystarczyło, w celu ograniczenia działalności spółdzielni rozpoczęto ruchy wspierające podmioty państwowe – w 1951 r. PSS musiała przekazać cztery najlepsze sklepy Miejskiemu Handlowi Detalicznemu czyli nowemu przedsiębiorstwu państwowemu wspieranemu przez władze lokalne.

Gdy w 1949 r. działania w ramach „bitwy o handel” powoli wygaszano, mało kto spodziewał się, że dramatyczne skutki tej akcji dla skarżyszczan dopiero nadejdą i będzie jeszcze gorzej. W wyniku zaostrzającej się w 1950 r. sytuacji międzynarodowej, przejawiającej się m.in. wybuchem wojny na Półwyspie Koreańskim, Józef Stalin zwołał naradę na Kremlu, na której Polskę reprezentowali Edward Ochab i Konstanty Rokossowski. Dyktator ZSRR, a zwłaszcza jego doradcy wojskowi, uważali, że w tak trudnej sytuacji międzynarodowej należy zwiększyć wkład w zbrojenia krajów demokracji ludowej, głównie Polski. Decydenci zdawali sobie sprawę, że ambitne wyzwanie odbije się ujemnie na rozwoju programów socjalnych w kraju, ale z drugiej strony niewątpliwym zyskiem z rozwoju przemysłu zbrojeniowego będzie wydatne podniesienie poziomu technicznego całego przemysłu.

Rozbudowa fabryki amunicji oraz innych przedsiębiorstw w Skarżysku-Kamiennej wpłynęła na wzrost liczby mieszkańców oraz zmiany administracyjne ośrodka. Napływ ludności, włączanie kolejnych obszarów w granice miasta miało ogromne konsekwencja, zwłaszcza w kwestii dostępności artykułów spożywczych oraz organizacji sieci handlowo-usługowej. Regres dotknął głównie małe miasta i osiedla, gdzie proces likwidacji sklepów prywatnych postępował bardzo szybko w przeciwieństwie do przyrostu sieci uspołecznionej.

W okresie planu sześcioletniego (1950–1955) sieć placówek handlu państwowego miała zostać rozbudowana do ponad 87 800 punktów. Państwo ustalało dystrybucję towarów, ceny oraz ich ilość. Zachwianie równowagi rynkowej musiało odbić się ujemnie na poziomie i jakości zaopatrzenia ludności. Ponadto przydziały towarów dla sklepów określano, kierując się liczbą osób zameldowanych w danym ośrodku. W przypadku Skarżyska-Kamiennej praktyka ta okazała się szczególnie zawodna ze względu na rzesze ludzi przyjeżdżających codziennie do szkoły lub do pracy i robiących zakupy w mieście. Nierzadko nawet dla mieszkańców nie starczało towaru – przykładowo, sklep na Górnej Kolonii (dzielnica miasta) był zaopatrzony na ok. 20 osób, a osiedle zamieszkiwało ponad 1600 mieszkańców!

Wiodącą rolę w dystrybucji towarów na terenie Skarżyska-Kamiennej odgrywały w tym czasie placówki handlu uspołecznionego, należące do następujących podmiotów: Miejskiego Handlu Detalicznego (MHD), Powszechnej Spółdzielni Spożywców (PSS), Państwowego Domu Towarowego (PDT) i Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” (GS „SCh”). Pracownicy największych zakładów w mieście mieli jeszcze do swojej dyspozycji placówki prowadzone przez Oddziały Zaopatrzenia Robotniczego (OZR). W 1952 r. powstało jeszcze kolejne przedsiębiorstwo – Miejski Handel Mięsem, który miał przejąć od PSS 9 sklepów mięsnych, a od MHD sklep rybny. Większość handlu była skoncentrowana w Dolnej Kamiennej, gdzie zlokalizowany był również rynek, na którym rzemieślnicy, rolnicy i handlarze dwa razy w tygodniu oferowali swoje towary.

Na początku 1950 r. władze chcąc poprawić złą sytuację aprowizacyjną, zdecydowały się na podwyżkę cen od 2 stycznia.
Niestety, ten krok pogorszył jedynie nastroje i doprowadził do masowego wykupu niektórych towarów. Dodatkowo militaryzacja gospodarki przyczyniła się do zmniejszenia produkcji artykułów codziennego użytku. Pomimo, że produkcja w Zakładach Metalowych (nazwa przedwojennej fabryki amunicji obowiązująca od początku lat pięćdziesiątych XX w.) stale wzrastała, a zyski inwestowano w rozwój infrastruktury mieszkaniowej (np. powstanie osiedla Milica – największej budowy w ówczesnym województwie kieleckim), to konflikt w Korei miał też ujemne skutki dla mieszkańców. Pośrednio generował nasilenie trudności zaopatrzeniowych.

Już w 1951 r. w całym kraju odczuwano na rynku deficyt wielu produktów. Brakowało ryb, oleju jadalnego, artykułów kolonialnych, cukru i octu, a władze z powodu obawy przed eskalacją żądań zdecydowały o wprowadzeniu reglamentowanej sprzedaży mięsa i jego przetworów pracownikom najważniejszych zakładów przemysłowych. Oczywiście zabieg ten, zmniejszający i tak skromne dostawy do sklepów, pogorszył nastroje społeczne. W 1952 r. sytuacja stała się wręcz katastrofalna. W maju wprowadzono reglamentację mydła, proszku do prania, cukru i cukierków. Nastąpiła kolejna fala wykupu towarów. Pojawiły się również plotki o reglamentacji chleba i pozostałych produktów. Jak się okazało, nie były one bezpodstawne. Już wkrótce bowiem zakup pieczywa stał się takim problemem, że pracownicy ZM otrzymali kartki, umożliwiające nabycie chleba w sklepie przyzakładowym. W 1953 r. na posiedzeniach Komitetu Zakładowego, wyrażano zupełną bezsilność wobec braków panujących w mieście: O braku artykułów było meldowane wszędzie, gdzie tylko było można, byliśmy zmuszeni alarmować do KC [PZPR] o stanie zaopatrzenia Skarżyska[-Kamiennej] i dotąd żadnej poprawy nie ma. Jeśli chodzi o kontrole to my alarmujemy, lecz to nie daje skutków.

Niedobór towarów był szczególnie dotkliwy dla mieszkańców nowo zabudowanych terenów. Biorąc pod uwagę rozmieszczenie punktów handlowych, kwestia zaopatrzenia w podstawowe artykuły stała się podwójnie trudna – nie dość, że brakowało towaru, to ponadto sklepy były znacznie oddalone od miejsca zamieszkania. Doskonałym przykładem bolączek aprowizacyjnych było wspomniane osiedle Milica. Gdy zamieszkiwało je ok. 1000 osób, na całym terenie działał tylko jeden kiosk zaopatrywany nieregularnie i w niewielki asortyment produktów. Do baru mlecznego dostarczano mleko już po porze śniadaniowej, a stołówki wciąż nie otworzono, pomimo przekazania lokalu na ten cel. Zgodnie z badaniami Instytutu Budownictwa Mieszkaniowego pod koniec 1952 roku na osiedlu działały tylko 2 sklepy: mięsny i przemysłowy. Ponadto 1300 mieszkańców mogło korzystać także z usług zakładu fryzjerskiego i szewca oraz wysłać dzieci do przedszkola. W tym okresie powstało tylko 7 placówek z planowanych 22.

Problemem było więc nie tylko racjonowanie żywości, ale w ogóle dostęp do niej. Mieszkańcy musieli pokonywać ok. 6 km, aby zaopatrzyć się w sklepach zlokalizowanych w „starej” części miasta. W 1953 r. gdy pojawiły się dawno niewidziane artykuły, czyli już po wprowadzeniu drastycznej podwyżki cen towarów i zniesieniu reglamentacji, problem zaopatrzenia osiedla był omawiany na posiedzeniach Komitetu Miejskiego PZPR w Skarżysku-Kamiennej. W protokole z narady informowano: W centrum miasta znajduje się 70% sieci sklepów, co jest wygodne dla naszych wrogów, natomiast odczuwa się ich brak w skupiskach robotniczych. Należy zmienić rozstawienie sieci sklepów i przegrupować branże. U naszych zaopatrzeniowców zauważa się brak troski o potrzeby mas pracujących. W sklepach brak jest artykułów koniecznych w danym sezonie. Nie tylko koła partyjne pochylały się nad problemem zaopatrzenia, również lokalna prasa często poruszała ten wątek. W jednym z artykułów kieleckiego „Słowa Ludu” stwierdzono: Najdotkliwszą z bolączek, odczuwaną codziennie przez każdego mieszkańca, jest złe zaopatrzenie sklepów w artykuły spożywcze.

Trzy sklepy spożywcze nie mogą zaspokoić potrzeb ludności. Nagminne są tutaj wypadki braku mąki, cukru i drożdży. Asortyment chleba i bułek jest więcej niż ubogi. Mieszkańcy osiedla skarżą się, że chleb jest kwaśny i ciemny, że można w nim znaleźć bryłki nierozpuszczonej ciemnej soli. Poza tym przywozi się bardzo mało bułek, nie biorąc pod uwagę faktu, że w sklepach zaopatrują się nie tylko mieszkańcy, ale również robotnicy Z[akładu]B[udownictwa]M[ieszkaniowego] budujący dalsze bloki. Winą za taki stan rzeczy obarczano kierowników placówek, którzy – zdaniem klientów – składali za małe zamówienia, nawet na najpopularniejsze produkty. Przykładowo, zamawiano 300 litrów mleka na 6000 mieszkańców osiedla lub 80 kg mięsa wieprzowego. Warto podkreślić, że nawet te niskie kalkulacje nie zawsze były realizowane przez dostawców, zapewne z powodu niedostępności żądanych produktów. Notorycznie brakowało warzyw i owoców. Decydenci zdawali sobie sprawę z możliwych konsekwencji takiego stanu rzeczy i wyrażali zdziwienie, że tak ważny ośrodek przemysłowy jak Skarżysko-Kamienna, nie otrzymuje składanych zamówień. Na jednym z posiedzeń Komitetu Zakładowego ZM wyrażono opinię: Brak jest troski nie tylko w M[iejskiej]R[adzie]N[arodowej] ale nawet we władzach centralnych. Skarżyska[-Kamiennej] nie można porównywać z innymi miastami, wokół którego brak jest zaplecza gospodarczego, które by sprzedawało artykuł jako podstawę egzystencji, ponieważ ludzie pracują w zakładach (...) w stosunku do Skarżyska są jakieś opory, co tkwi w tym, że ktoś pragnie osłabić obronność naszego kraju.

Pomimo upływu czasu, sytuacja w zakresie zaopatrzenia mieszkańców nie poprawiała się. Choć w 1955 r. otwarto „Delikatesy”, które początkowo cieszyły się dobrą opinią – było czysto i schludnie, klienci mogli wybierać spośród dużego wyboru towarów, którego jakość odpowiadała nazwom firm to mało kogo było stać na zakupy. W 1955 r. na terenie Skarżyska-Kamiennej były 192 sklepy uspołecznione. Odejmując od tej liczby kioski, pozostawało 158 sklepów, w tym 96 branży spożywczej i 62 przemysłowe. Na jeden sklep branży spożywczej przypadało średnio 375 klientów, a na jeden sklep przemysłowy 581 klientów.

Podobna sytuacja występowała w sektorze tekstylnym i odzieżowym. Zimą brakowało ciepłej bielizny męskiej (według słów kierownictwa MHD wykupiły ją kobiety chodzące w spodniach), ciepłych rękawic wełnianych i innych artykułów. Latem gorączkowo zabiegano o odzież dziecięcą. Nieustanny niedobór różnego rodzaju towarów spowodował rozwój tzw. czarnego rynku. Autorzy artykułów prasowych, starając się wyjaśnić braki w zaopatrzeniu, winą za ten stan rzeczy znów obarczali „spekulantów”.

Sieć zaopatrzeniową uzupełniały punkty zbiorowego żywienia. Mieszkańcy Skarżyska-Kamiennej mieli do swojej dyspozycji 11 zakładów, w tym 9 uspołecznionych i 2 prywatne. Były to 3 restauracje, 2 bary mleczne, 3 bufety, jedna kawiarnia i 3 stołówki zamknięte. Średnia liczba mieszkańców przypadająca na jeden zakład wynosiła 3550 osób. Jednak, zarówno poziom obsługi, jak i jakość serwowanych dań, nie spełniały oczekiwań klientów.

Władze były coraz bardziej zaniepokojone tą sytuacją. W marcu 1956 r. zwołano nawet specjalną naradę wydziału Miejskiego Handlu przy Prezydium MRN, na której ze szczególną uwagą rozpatrzono sprawę braków w zaopatrzeniu. Stwierdzono, że rozdzielniki zaopatrzenia w mięso i wędliny na terenie Skarżyska-Kamiennej w ogóle nie były realizowane. Ciągle brakowało smalcu, kaszy jęczmiennej, kaszy manny i jajek. Ponadto stwierdzono, że Skarżysko ma za małe przydziały produktów takich jak kasza jęczmienna gruba i drobna, pęczak, ceres, mąka i galanteria czekoladowa. Całomiesięczny przydział na marzec rozprzedano już do 15. bieżącego miesiąca (…). Od wielu tygodni nie ma w Skarżysku cebuli. Ostatnio zgłaszają się do placówek handlowych rolnicy z innych powiatów i województw, oferując cebulę po cenach niższych od detalicznych. Mimo to placówki handlowe nie kupują cebuli od chłopów. Niestety jak słusznie zauważano, rozwiązanie tych problemów na poziomie lokalnym było niemożliwe z powodu sytuacji panującej w całym kraju.

Podsumowując, działania komunistów dążyły do przejęcia kontroli nad wszystkimi dziedzinami życia społeczeństwa. Handel i sfera usług były jednym z najbardziej newralgicznych odcinków, gdyż ukazywały indolencję nowych władz w sprawach dla przeciętnego obywatela najistotniejszych – zaopatrzeniu w artykuły codziennego użytku.

Problemy wynikające ze zniszczeń wojennych, zostały jeszcze pogłębione w efekcie wyeliminowania sektora prywatnego z życia handlowego. W realiach gospodarki niedoboru, niebezpieczeństwo wybuchów niezadowolenia społecznego na skutek złego zaopatrzenia rynku było w zasadzie ciągle realne, co uwidoczniły kolejne dekady, a zwłaszcza wydarzenia z lat osiemdziesiątych XX w. Na tym tle przypadek Skarżyska-Kamiennej wygląda interesująco z uwagi na rozwinięty w tym mieście przemysł zbrojeniowy. Tradycja sięgająca czasów przedwojennych nakazywała kojarzyć tę gałąź z dostatnim i stabilnym życiem, jednak warunki wytworzone w ramach nowego systemu polityczno-gospodarczego uczyniły takie myślenie zupełnie nieaktualnym.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie