W poniedziałek rano do naszej redakcji zadzwoniły osoby, które były zbulwersowane tym, jak długo muszą oczekiwać na sczepienie, pomimo tego, że byli umówieni na konkretną godzinę. - Czekamy wszyscy na dworze, a jak pani z przychodni wychodzi i zaprasza kolejnych pacjentów na szczepienie to robi się jedno wielkie zbiorowisko, bo wszyscy chcą usłyszeć kto jest wywoływany - żaliła się jedna z pacjentek.
O komentarz poprosiliśmy przedstawicieli Centrum Medycznego Zdrowie i okazało się, że sprawa była jeszcze bardziej poważna niż się wydawało.
- Faktycznie pierwszy raz zdarzyło się tak, że pod naszą przychodnią czekało tak dużo pacjentów, a złożyły się na to dwa czynniki - wyjaśnia Michał Bator, dyrektor generalny Centrum Medycznego Zdrowie. - W godzinach porannych do naszej przychodni wszedł mężczyzna, który bardzo źle się czuł i okazało się, że ma udar. Nasi medycy musieli na jakiś czas przestać szczepić pacjentów, ponieważ ratowali życie tego mężczyzny - mówi Michał Bator dodając, że mężczyzna, który dostał udaru nie czekał na szczepienie, po prostu wszedł do przychodni z ulicy i szukał pomocy.
Dyrektor Bator wyjaśnia, że drugim powodem opóźnienia szczepienia był brak jednego lekarza, który w niedzielę wieczorem zgłosił, że nie może wstawić się do pracy, ponieważ miał kontakt z osobą zakażoną koronawirusem.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?