Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To prawdziwa rodzina na medal. Niezwykła historia Ireny i Krzysztofa Kraińskich z Daleszyc

Mateusz KOŁODZIEJ, [email protected]
Irena i Krzysztof Kraińscy tworzą ze swoimi podopiecznymi wspaniały dom. Na zdjęciu z Joanną, Wiktoria, Adrianem, Robertem i Pawłem.
Irena i Krzysztof Kraińscy tworzą ze swoimi podopiecznymi wspaniały dom. Na zdjęciu z Joanną, Wiktoria, Adrianem, Robertem i Pawłem. fot. Łukasz Zarzycki
Tworzą dom, który dla wielu był kiedyś jedynie nieosiągalnym marzeniem. Pod swój dach przyjęli już prawie trzydzieścioro dzieci, z którymi tworzą idealną wręcz rodzinę zastępczą. Rodzina Państwa Kraińskich z Daleszyc jest wzorem dla wielu ludzi. Nam opowiedzieli swoją pasjonującą historię życia.

Rodzina Kraińskich:

Działalność państwa Kraińskich zostało doceniona przez władze lokalne i krajowe. W rękach małżeństwa z Daleszyc medale od Prezydenta Bronisława Komo
Działalność państwa Kraińskich zostało doceniona przez władze lokalne i krajowe. W rękach małżeństwa z Daleszyc medale od Prezydenta Bronisława Komorowskiego. fot. Łukasz Zarzycki

Działalność państwa Kraińskich zostało doceniona przez władze lokalne i krajowe. W rękach małżeństwa z Daleszyc medale od Prezydenta Bronisława Komorowskiego.
(fot. fot. Łukasz Zarzycki)

Rodzina Kraińskich:

Kamila (18 lat), Katarzyna (17 lat), Ania (17 lat), Iwona (16 lat), Joanna (16 lat), Paweł (13 lat), Robert (11 lat), Adrian (6 lat), Wiktoria (5 lat).

Był 2 stycznia 2006 roku, kiedy dla pierwszego dziecka stali się rodziną. W ciągu 8 lat wychowali i pomogli w sumie 27 dzieciom. W różnym wieku i z różną przeszłością. Dla wielu z tych najmłodszych pociech stali się prawdziwą rodziną i prawdziwym oparciem. Często pierwszym w życiu. Dzięki temu wielu z nich wróciło potem do swojego rodzinnego domu jako dojrzali, pewni siebie dorośli ludzie. Skąd u małżeństwa w średnim wieku, z małego podkieleckiego miasteczka tyle miłości, pasji i zapału? - To chyba z pustki. Ja pochodzę z dużej rodziny, bo było nas sześcioro. Mamy dwójkę dorosłych dzieci i gdy dorośli, poczuliśmy, że w domu jest tak dziwnie pusto - relacjonuje Irena Kraińska. Ona sama pracuje w Kielcach jako pielęgniarka. W domu razem z mężem i synami (Państwo Kraińscy mają także dwójkę własnych dzieci, 24 i 27 letnich synów) od lat prowadzą działalność gospodarczą. Prosperują nieźle, dlatego młodym lokatorom ich domu nie może niczego zabraknąć.
JAK W ŚREDNIOWIECZU
Pod ich skrzydła trafiają różne dzieci. Cześć z nich pochodzi z kompletnie rozbitych rodzin. Dlatego proces ich wychowywania nie jest łatwy. Małżonkowie przyznają, że nie zawsze też tak było. Szczególnie na początku. - One się tak szybko nie otwierają. Takie dziecko nie przyjdzie do Pana od razu i nie powie, co przeżyło. Nieraz to i potrzeba rok czasu, żeby takie dziecko się otworzyło. Mamy dwudziesty pierwszy wiek, a my niektóre dzieci mamy ze średniowiecza. Musimy uczyć ich podstawowych rzeczy, ale my to lubimy. A najważniejsze, to dać tym dzieciom poczucie, że mogą na nas liczyć - dodaje Krzysztof Kraiński.
ONI WYJDĄ NA LUDZI
Obecnie pod ich dachem przebywa dziewięcioro podopiecznych. Najmłodsza, Wiktoria ma 5 lat, a najstarsza Kamila w tym roku osiągnie pełnoletność. Najdłużej natomiast u Państwa Kraińskich przebywa sześcioletni Adrian, który trafił do nich pięć lat temu, jako zaledwie roczne dziecko. Każde dziecko, po ukończeniu pełnoletności ma szansę wrócić do rodzinnego domu. Opiekę najdłużej sprawować mogą do momentu ukończenia szkoły, lub studiów podopiecznego, czyli zazwyczaj do momentu ukończenia 25 lat. - Jeśli rodzice z nami współpracują, te dzieci wychodzą naprawdę na porządnych ludzi. Najważniejsze, żeby nie było żadnego buntu ze strony rodziców biologicznych, żeby nie buntowali swoich pociech przeciwko nam. Tak jak my nie buntujemy ich przeciwko nim - dodają małżonkowie. Dodajmy, że biologiczni rodzice podopiecznych państwa Kraińskich mogą odwiedzać swoje dzieci. - Nigdy nie ma z tym żadnego problemu. Wystarczy jeden telefon - dodają.
TRZEBA BYĆ SOBĄ
Kilka tygodni temu rodzina Kraińskich została zaproszona do Warszawy i odznaczona w stolicy przez samego Prezydenta, Bronisława Komorowskiego z okazji Międzynarodowego Dnia Rodziny. Ich działalność wyróżnił też Burmistrz Daleszyc Wojciech Furmanek i Marszałek Województwa Świętokrzyskiego Adam Jarubas, który wręczył rodzinie pierwszą świętokrzyską kartę rodziny 5+. - Wiadomo, że dla medali tego nie robimy, dlatego absolutnie nie spodziewaliśmy się takiego zaproszenia. Ale sam fakt był dla nas bardzo poruszający - mówią zgodnie małżonkowie.
Jaka jest recepta na stworzenie tak idealnej, kochającej rodziny zastępczej? - Recepta? Bardzo prosta. Trzeba być po prostu sobą. Nie ma rodziny idealnej, ale naszą siłą jest to, że u nas dzieci wiedzą, że zawsze mogą na nas liczyć - dodaje Pan Krzysztof.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie