Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tokio 2020. Wciąż czekamy na pierwszy polski medal w tenisie [ZAPOWIEDŹ]

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
Iga Świątek i Hubert Hurkacz zagrali przed igrzyskami pokazowy mecz w Gdyni. Oby w Tokio humory również im dopisywały
Iga Świątek i Hubert Hurkacz zagrali przed igrzyskami pokazowy mecz w Gdyni. Oby w Tokio humory również im dopisywały Karolina Misztal
Olimpijskie turnieje tenisowe nie były dla nas do tej pory udane. Wszyscy liczymy, że w Tokio będzie inaczej i mamy ku temu podstawy.

Gdy w 1988 roku tenis wrócił do grona sportów olimpijskich, wielu przedstawicieli „białego sportu” nie traktowało początkowo igrzysk zbyt poważnie. Ważniejsze były dla nich turnieje Wielkiego Szlema. Są gwiazdy, które do dziś tak uważają, choć absencje w Tokio (m.in. Hiszpan Rafael Nadal, Szwajcar Roger Federer, Austriak Dominic Thiem, Amerykanka Serena Williams, czy Rumunka Simona Halep, długo pod znakiem zapytania stał występ Serba Novaka Djokovicia, ale ostatecznie Serb zdecydował, że jednak zagra) wynikają ze zmęczenia, problemów zdrowotnych i osobistych, a nie z lekceważenia. Większość z wyżej wymienionych ma już zresztą w dorobku olimpijskie medale.

Igrzyska ważne dla Igi Świątek

My za to wciąż czekamy na pierwszy. Tak bardzo, że w 2012 roku kibice zawiesili medal na szyi Agnieszki Radwańskiej jeszcze przed igrzyskami. Turniej olimpijski rozgrywany był na trawie Wimbledonu, na której kilka tygodni wcześniej zagrała w finale. Tym większe było rozczarowanie, gdy odpadła już w pierwszej rundzie, a po latach mało kto pamięta, że rywalka (Niemka Julia Görges) zagrała wówczas mecz życia. Żartowano, że naszą najlepszą tenisistkę dopadła tzw. klątwa chorążego, bo to ona niosła polską flagę podczas ceremonii otwarcia. Cztery lata później nadzieje Radwańskiej zniweczyła koszmarnie długa podróż (z powodu komplikacji z przesiadkami leciała z Nowego Jorku do Rio de Janeiro przez... Lizbonę).

Klątwy chorążego nie obawiała się (ostatecznie nie będzie pełnić tej funkcji) Iga Świątek, dla której z kolei występ w Tokio jest szczególnie ważny ze względów rodzinnych. - Mój tata, który wystąpił na igrzyskach w wioślarstwie (w 1988 roku w Seulu - red.), zmienił moją perspektywę. Kiedy byłam młodsza, słyszałam sporo o jego przeżyciach. Mam nadzieję, że będzie mógł ze mną pojechać, bo jego doświadczenie bardzo się przyda. Tokio to jeden z istotnych punktów w tym roku - podkreślała niedawno mistrzyni Roland Garros 2020, w rozmowie z dziennikarzami BBC.

Nie jest bez szans. Turniej olimpijski nierozgrywany jest co prawda na jej ulubionej ceglanej mączce, tylko na kortach twardych, a te na obiekcie Ariake Tennis Park uchodzą za jedne z najszybszych w całym cyklu WTA Tour (wspominała o tym wiele razy Radwańska). Nasza najlepsza tenisistka umie sobie jednak radzić w takich warunkach. Podobnie, jak Magda Linette, którą oprócz singla zobaczymy w Tokio również w deblu, w parze z Alicją Rosolską. Świątek z kolei ma w planach występ w mikście, z Łukaszem Kubotem.

Skoro mogła Monica Puig

Wśród mężczyzn także będziemy mieć dwóch naszych reprezentantów, bo do Huberta Hurkacza dołączył, rzutem na taśmę, Kamil Majchrzak. - Spełniło się moje wielkie marzenie - nie ukrywał swojej radości złoty medalista igrzysk olimpijskich młodzieży z 2014 roku. My również się cieszymy, choć największe nadzieje towarzyszyć będą występowi pierwszego z wymienionych. Hurkacz wygrał już w tym roku dwa turnieje na kortach twardych (w tym prestiżowy Miami Open), a niedawno dotarł także do półfinału Wimbledonu. Wrocławianin w Tokio wystartuje również w deblu, z Kubotem.

Wszyscy liczymy, że z jak najlepszym skutkiem. Przecież - skoro w Rio złoty medal mogła zdobyć niedoceniana Portorykanka Monica Puig...

Trudne losowanie

Łatwo jednak nie będzie Świątek rozpocznie olimpijski turniej od meczu z Niemką Moną Barthel. Mniej szczęścia w losowaniu miała Linette, zagra z rozstawioną z w turnieju olimpijskim z numerem trzecim Białorusinką Aryną Sabalenką. Hurkacz zmierzy się na początek z Węgrem Martonem Fucsovicsem, a Majchrzak z Miomirem Keczmaniviciem z Serbii.

Niełatwe zadanie zadanie czeka również nasze pary deblowe. Hurkacz i Kubot zaczną od meczu z Niemcami Jannem-Lennardem Struffem i Alexandrem Zverevem, a rywalkami Linette i Rosolskiej będą Amerykanki Bethanie Mattek-Sands i Jessica Pegula.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Tokio 2020. Wciąż czekamy na pierwszy polski medal w tenisie [ZAPOWIEDŹ] - Sportowy24

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie