Tomasz Jezierski, wiking ze Skarżyska-Kamiennej, zaliczył niebotyczny dystans. Biegł prawie dwie doby bez przerwy!

Tomasz Jezierski pokonał go w nieco ponad 42 godziny. Zajął 29. miejsce w klasyfikacji generalnej, 27. wśród mężczyzn i 15. w swojej kategorii wiekowej 40+. Choć nie zmieścił się w 40 godzinach, jak sobie zaplanował, jest usatysfakcjonowany. Nic w tym dziwnego, gdyż z 235 startujących do mety dotarło zaledwie 85 osób. Wynik byłby lepszy, ale pod koniec skarżyszczanin biegł z kontuzją.

– Na ok. 25 km przed metą poczułem pieczenie w kolanie. Potem już tylko szedłem i wyprzedziło mnie wielu biegaczy. W przeciwnym razie byłbym w drugiej dziesiątce w klasyfikacji generalnej i zszedłbym poniżej 40 godzin, jak sobie zaplanowałem – mówi Tomasz Jezierski.

Dla mieszkańca Skarżyska-Kamiennej, zwanego wikingiem z racji długiej brody będącej pamiątką po udziale w serialu „Wikingowie”, to najdłuższy bieg w dotychczasowej karierze ultrabiegacza. Do tego doszedł trudny, górski teren. Choć to ogromny wysiłek, walka z sennością, zmęczeniem i urazami, Tomasz Jezierski był niezmiernie zadowolony na mecie.

– Trasa ciężka i wymagająca, ale było pięknie, wspaniale. Cały czas góra-dół, góra-dół. Ciągły bieg po kamieniach. Czułem się super, nie miałem ani razu kryzysu i ani razu nie naszła mnie myśl, żeby zejść z trasy. Od początku wiedziałem, że skończę bieg. Byłem nastawiony na ciężki wysiłek i tak było. Atmosfera była wspaniała, widoki z trasy piękne, gwieździsta noc – dodaje.

Dobrym wynikiem Tomasz JERzierski sprawił sobie urodzinowy prezent - urdziny obchodzi dziś, czyli na drugi dzień po ukończeniu biegu.

Jak na wikinga przystało, Tomasz Jezierski zapowiada, że za rok wróci do Lądku-Zdroju i poprawi wynik. Wcześniej jednak, i to już we wrześniu tego roku, chce wystartować w biegu Jura Ultra na dystansie 200 km podczas Jurajskiego Festiwalu Biegowego. A jeszcze wcześniej, chce pobiec w Półmaratonie Wtórpol w Skarżysku, o ile impreza dojdzie do skutku.

Bieg Siedem Szczytów 2020 wygrał Rafał Kot ze Szczytna, któremu pokonanie 240 kilometrów zajęło nieco ponad 32 godziny. Kolejnego na mecie zawodnika wyprzedził o blisko dwie godziny.