Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Puchrowicz: Szokujące słowa o życiu i nawróceniu

Dorota Kułaga
- Marzenia? Nie wybiegam daleko w przyszłość. Cieszę się z tego, co mam. Teraz mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwy - mówi Tomasz Puchrowicz, były piłkarz, który odważnie mówi o nawróceniu i o swoim nowym życiu.
- Marzenia? Nie wybiegam daleko w przyszłość. Cieszę się z tego, co mam. Teraz mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwy - mówi Tomasz Puchrowicz, były piłkarz, który odważnie mówi o nawróceniu i o swoim nowym życiu. Aleksander Piekarski
Tomasz Puchrowicz do tej pory znany był głównie jako piłkarz. Tym razem nie to było głównym tematem naszej rozmowy, a jego głębokie nawrócenie i uzdrowienie.

W czasie Uwielbienia na Rynku w Kielcach odważnie mówiłeś o swoim nawróceniu, dałeś świadectwo swojej wiary. Co Cię do tego skłoniło?

Byłem - jak wielu młodych ludzi - zagubiony w tym świecie. Na siłę szukałem szczęścia. Przez to, że grałem w piłkę, byłem osobą popularną. Miałem łatwość w tym życiu na pełnej petardzie, niekoniecznie zgodnie z przykazaniami, z wolą Pana Jezusa. Teraz już wiem, co w życiu jest najważniejsze. Wiem, ile osób wcześniej skrzywdziłem swoją postawą. Mogę za to przeprosić.

Ale co było tym impulsem - jakieś wyjątkowe zdarzenie, rozmowa, spowiedź?

Pan Bóg w każdej osobie działa inaczej. W moim przypadku była to msza o uwolnienie i uzdrowienie w Jędrzejowie. A co mnie do tego skłoniło? Nieszczęśliwa miłość. Wcześniej dziewczyny się we mnie zakochiwały, a ja nieraz je raniłem, bo miałem inne plany, inne podejście do życia. A w pewnym momencie Pan Bóg znalazł sposób i powiedział: nie, nie, tak nie będzie. I ja się zakochałem. To była nieszczęśliwa miłość. Bardzo to przeżywałem, byłem nieszczęśliwą osobą. Spadłem na samo dno. W pewnym momencie poprosiłem Pana Jezusa, żeby mi pomógł, żeby mnie podniósł. I tak zrobił. Trafiłem na mszę o uzdrowienie i uwolnienie, o której wspomniałem. I zacząłem nowe życie. Teraz mogę o Nim świadczyć. Jestem przykładem na to, że Pan Bóg jest pośród nas. Ja Go odczułem osobowo, tak jak Ciebie, gdy stoisz teraz obok mnie.

Zacząłeś nowe życie?

Tak. Teraz tak naprawdę wiem, co to jest wiara. Jak można zaufać Panu Jezusowi. Jak żyć w Nim. Od tego można wszystko zacząć. Na dalszy plan schodzi gonitwa za dobrami tego świata. Najważniejszy jest Pan Bóg. Wiem, że życie jest drogą, przez którą trzeba dobrze iść. W jednym celu, żeby osiągnąć zbawienie.

A szczęśliwą miłość udało się znaleźć?

Teraz inaczej do tego podchodzę. To jest inne życie. Mam spokój w duszy. Wiem, że szukanie szczęścia na siłę, bez Boga, nie da mi tego, co chcę. Możemy mieć wszystko, a tak naprawdę nie mamy nic. Znam wiele osób, które mają pieniądze, dobrą pracę, karierę, a są puste w środku, ubogie duchowe. I oddałyby wiele, żeby ich serce było wypełnione miłością do drugiego człowieka i do Boga. Gdy poznałem Pana Jezusa na nowo i naprawdę, okazało się, że mogę o Nim mówić. Nie wstydzę się tego. Dla wielu osób to jest zaskoczenie, że tak otwarcie o tym mówię. Spotykam się z różnymi komentarzami, również złośliwymi. Ale jest też wiele pozytywnych.

Sportowcy coraz częściej dają takie świadectwa, choćby Sławek Szmal, bramkarz Vive Tauronu Kielce i reprezentacji Polski.

Oczywiście, Sławek Szmal jest najlepszym przykładem. Ale ostatnio w czasie finału Ligi Mistrzów w piłce nożnej Keylor Navas klęczał z podniesionymi rękami, otwarcie przyznał się do wiary. Ale nie o to chodzi, żeby inni mieli odwagę. Tylko o to, żeby każdy z nas miał odwagę. Żeby idąc ulicą miał siłę powiedzieć otwarcie: jestem chrześcijaninem, wierzę w Jezusa Chrystusa, wierzę w Zmartychwstanie.

Mówiąc mi wcześniej o nawróceniu, wspomniałeś o uzdrowieniu. To było uzdrowienie duchowe, czy również fizyczne?

Można to połączyć. Przede wszystkim duchowe, ale na psychice. To był stan załamania nerwowego. Tego mojego przeżycia, tego, co wtedy doświadczyłem, nie da się opisać słowami. To tak jak siostra Faustyna pisała w Dzienniczkach: Panie Jezu, kto Cię przedstawi takim pięknym, jaki jesteś. Nie odda tego żaden obraz. Bo ten wizerunek Pana Jezusa jest fenomenalny. Nie do opisania. Tak było ze mną, z tym, czego doświadczyłem.

To porozmawiajmy jeszcze chwilę o piłce. Przestałeś grać ze względu na problemy zdrowotne?

Między innymi. Miałem problemy z kolanem i dwa lata temu przestałem grać w piłkę. Ale bez sportu nie da się żyć, jeżeli ktoś uprawiał jakąś dyscyplinę, to nie potrafi z dnia na dzień odciąć się od sportu. Szuka się wszelkich możliwości, żeby dalej w tym uczestniczyć. Przerzuciłem się na inną dyscyplinę. Jestem trenerem personalnym w Jędrzejowie, pomagam innym ludziom w odchudzaniu, zmienianiu swojej sylwetki. Ale to też jest praca nad sobą, nad podejściem do życia. Tutaj też się spełniam. Mam u siebie dwanaście osób, z jed-nym chłopakiem zrzuciliśmy 12 kilogramów w ciągu pół roku, z dziewczyną siedem kilogramów. Z innymi buduje się sylwetkę. To jest bardzo fajne. Ale te osoby przychodzą też po to, żeby im pokazać, jak mają się zmieniać. To jest tak jak z naszą wiarą. Metodą małych kroczków systematycznie dążymy do celu.

Co szczególnie zostało Ci w pamięci z występów na boisku?

To że zawsze dawałem z siebie wszystko i kibice to pamiętają. Mówią, że mogłem nie być najlepszy, ale zostawiałem serce na boisku. Za to mnie szanują.

Tomasz Puchrowicz

Urodził się 28 września 1987 roku w Jędrzejowie. Przez kilkanaście lat trenował piłkę nożną. Był związany z Naprzodem Jędrzejów - był wiodącą postacią i kapitanem tej drużyny. Miał też oferty z innych klubów z wyższych lig. Obecnie pracuje jako trener personalny w Jędrzejowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie