Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tor rowerowy na osiedlu Ślichowice w Kielcach miał być rajem dla rowerzystów, a okazał się klapą

Paweł WIĘCEK [email protected]
Dziś trudno uwierzyć, że na tym zarośniętym trawą i zaniedbanym torze chciano organizować zawody. Nie jeżdżą po nim już nawet dzieci.
Dziś trudno uwierzyć, że na tym zarośniętym trawą i zaniedbanym torze chciano organizować zawody. Nie jeżdżą po nim już nawet dzieci. D. Łukasik
- Ta inwestycja okazała się pomyłką - mówi o wybudowanym za około 120 tysięcy złotych obiekcie Czesław Gruszewski, wiceprezydent Kielc. - Bo urząd odstawił tandetę - ripostuje Marcin Chłodnicki, prezes stowarzyszenia MTB Kielce.

To właśnie członkowie tego stowarzyszenia w 2006 roku wpadli na pomysł budowy toru do ekstremalnej jazdy na rowerach i przekonali do niego urzędników kieleckiego ratusza. Chcieli mieć miejsce, gdzie mogliby uprawiać swój sport, mówili też o organizacji zawodów. Miasto wyłożyło kasę.

I ZACZĘŁY SIĘ PRZESZKODY

Po oddaniu toru do użytku starsi rowerzyści orzekli, że nie nadaje się on do niczego, bo ma fatalne błędy w konstrukcji. Przestali się na nim pojawiać. W 2007 roku zwrócili się do Urzędu Miasta z wnioskiem w sprawie modyfikacji toru. Propozycje zmian zaznaczyli na mapkach, które złożyli w urzędzie. Postawiono im jeden warunek: my zabezpieczamy kasę w budżecie na przebudowę, wy bierzecie prawną odpowiedzialność za tor.

Jeszcze wtedy na łamach "Echa Dnia" z obu stron padły zapewnienia o dużej woli współpracy i wspólnym sukcesie. Na czułych słówkach się skończyło. Rok później, kiedy wróciliśmy do tematu, urzędnicy i rowerzyści nie byli dla siebie tak mili. Zaczęły się wzajemne oskarżenia o to, kto jest winny, że na torze dalej nic nie zrobiono. I tak jest do dziś.

TO BYŁA POMYŁKA

Czesław Gruszewski, wiceprezydent Kielc, a prywatnie miłośnik sportu rowerowego, który wspierał przedsięwzięcie budowy toru, nie ma wątpliwości, po czyjej stronie leży wina. - To jest przykład, jak można wywrzeć presję, wymusić pewne działania, a potem nic sobie z tego nie robić. Stowarzyszenie MTB Kielce nie ma ochoty kreować żadnych wydarzeń. Robi tylko Masy Krytyczne, za którymi nic nie idzie - uważa.

- Chcemy wspierać dobre inicjatywy, ale ta okazała się pomyłką. Stowarzyszenie okazało się niewiarygodne, nie wykreowali żadnej imprezy. Już więcej nie damy się wpuścić w takie inwestycje - dodaje Gruszewski.

ODSTAWILI TANDETĘ

Zupełnie inaczej widzi sprawę Marcin Chłodnicki, prezes MTB Kielce. - Urząd odstawił tandetę. Gruszewski broni siebie i urzędników - mówi. - Wyszliśmy z propozycją budowy toru, która została podjęta. Jednak w trakcie budowy nie trzymano się naszych sugestii co do technicznych właściwości toru. I teraz ma pretensje. Prosiliśmy przecież, mówiliśmy, jak mają to zrobić, a zrobili źle. Czyja to teraz wina? - pyta.

- Co dalej z obiektem? - pyta z kolei "Echo Dnia". - Przestaliśmy cisnąć temat, bo słyszeliśmy o budowie bloków w okolicy. Nie rościmy pretensji do urzędu. Myślimy o budowie toru w innym miejscu. Zrobimy to, ale w ramach prywatnej inwestycji. Dyskusja z miastem za długo trwa - odpowiada Chłodnicki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie