Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tradycyjne święcenie pokarmów w Ciekotach. Przyjechały na nie tłumy z wielu miejscowości

Bartłomiej Bitner
Bartłomiej Bitner
Tradycyjnego święcenia pokarmów w Ciekotach w gminie Masłów dokonał ksiądz biskup Marian Florczyk.
Tradycyjnego święcenia pokarmów w Ciekotach w gminie Masłów dokonał ksiądz biskup Marian Florczyk. Aleksander Piekarski
Cofnęli się o ponad sto lat i nawiązali do dawnej wielkanocnej tradycji. W Wielką Sobotę w Ciekotach, gmina Masłów, odbyło się tradycyjne święcenie pokarmów. Dokonał tego ksiądz biskup Marian Florczyk z diecezji kieleckiej, ale nie na zewnątrz, a pod dachem – pogoda postanowiła sprezentować śmigusa-dyngusa.

W święceniu uczestniczyło ponad 200 osób. Do Ciekot przyjechali nie tylko miejscowi, ale także mieszkańcy pobliskich gmin i Kielc. Koniecznie chcieli wziąć udział w tym wielkanocnym zwyczaju, ale takim z nutą staropolskiego klimatu. Dlaczego? Najkrócej mówiąc – ze względu na jego wyjątkowy urok.

W Ciekotach święcenie pokarmów przed zrekonstruowanym dworkiem Żeromskich odbywa się od 2015 roku. Zawsze ma wyjątkową oprawę – święconki nie są trzymane przez wiernych, ale ustawiane na stołach i ławach. Święcący je duchowny przyjeżdża natomiast bryczką, jak to drzewiej (dawniej) bywało. Chodzi bowiem o nawiązanie do tradycji sprzed ponad stu lat, z czasów Stefana Żeromskiego, kiedy funkcjonowały dwory.

W tamtych czasach święcenie wyglądało właśnie tak, że mieszkańcy z koszyczkami przychodzili do dworu. Tam ksiądz święcił znajdujące się w nich pokarmy, a następnie pan – właściciel dworu – częstował wszystkich swoim święconym.

I tak było właśnie w Wielką Sobotę w Ciekotach. No, prawie, bo deszczowa aura spowodowała, że organizatorzy święcenia zdecydowali się przenieść je pod dach do budynku Centrum Edukacyjnego „Szklany Dom”. Dlatego też ksiądz biskup Marian Florczyk na święcenie przyjechał bryczką nie pod dworek i musiał zwyczajnie wejść święcić pokarmy.

- Tak jak się teraz gromadzimy, tak właśnie było w przeszłości. Powodowało to, że ludzie modlili się po polsku, choć wróg tego zabraniał, i że się spotykali. Wtedy wielkie znaczenie miał baranek i jajko. Podkreślano, że Polska została zabita właśnie jak baranek w nawiązaniu do Jezusa Chrystusa, ale zmartwychwstanie, jak Pan zmartwychwstał. Dlatego jestem wam wdzięczny, że podtrzymujecie tę tradycję. To tradycja polska, która powinna stawać się coraz bardziej żywa – podkreślił ksiądz biskup Marian Florczyk, po czym życzył wszystkim zgromadzonym nadziei. – Aby nic wam jej nie odbierało mimo różnych przeciwności i przykrości. I żebyście nie czuli się tak opuszczeni, jak opuszczony był Jezus, ale by zawsze przy was znalazł się ktoś z dobrym słowem i pocieszeniem – dodał.

Następnie Zespół Śpiewaczy „Lubrzanka” wykonał kilka pieśni wielkopostnych, a potem ksiądz biskup poświęcił pokarmy.

- Cieszę się, że tak bardzo chcemy wracać do tej dawnej tradycji, o czym świadczy liczba osób, która do Ciekot przyjechała. Warto takie zwyczaje pielęgnować – zaznaczył wójt Masłowa Tomasz Lato.

Święcenie zakończył poczęstunek w postaci żurku i babki piaskowej dla wszystkich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie