Otóż z kawy, bo tutaj na początku XX wieku powstała największa, a może nawet jedyna giełda ziaren kawowca w Brazylii, tu handlowano nimi, a następnie z miejscowego portu wywożono statkami do Stanów Zjednoczonych, Europy, Azji.
Podążając śladami piłkarskiej legendy Santosu, trafiłem do otworzonego w ostatnią niedzielę muzeum Pelego. A stamtąd - po przejściu zaledwie trzech przecznic - do budynku dawnej giełdy, w którym dzisiaj mieści się muzeum kawy.
Pierwszymi eksponatami umieszczonymi przy samym wejściu są koszulki reprezentacji "Canarinhos" pamiętające kolejne mundiale. Jedna, z mistrzostw w Hiszpanii, jest szczególna. Brazylijczycy wymyślili wtedy sposób na promocję swojego najważniejszego towaru eksportowego i na turnieju w 1982 roku w godło, które piłkarze nosili na koszulkach, wkomponowali liść kawowca. Ten sam pomysł wykorzystali cztery lata później w Meksyku, ale FIFA była już czujna. Po pierwszym meczu zakazała "Canarinhos" używania tych koszulek, bo przecież nie można reklamować czegoś, co nie przynosi profitów samej FIFIE.
Pele i na tym polu okiwał wszystkich. Cafe Pele zrobiła światową karierę, znaleziono ją nawet podczas aresztowania przy byłym dyktatorze Iraku Saddamie Husajnie. W Brazylii można ją kupić w każdym markecie, jest także w muzeum. Bynajmniej nie jako ekskluzywny produkt. Kawa, której legenda Santosu użyczyła swojego nazwiska, leżała schowana jako eksponat wśród dziesiątków innych, równie tanich opakowań.
Musiałem przemierzyć pół świata i odwiedzić Santos, by dowiedzieć się, że najlepszej kawy wcale nie serwuje się w Brazylii. Najlepszą kawę stąd się wywozi, by dobrze świadczyła o jej producentach i przynosiła im najwyższy dochód.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?