Trwa proces w sprawie gwałtu w centrum Kielc

Przypomnijmy, 26-latka która pod koniec lipca ubiegłego roku wybrała się ze znajomymi do lokalu przy ulicy Wesołej w Kielcach, została zaczepiona przez młodego mężczyznę. Wyszła z nim. Po zamknięciu klubu znajomi zaczęli szukać kobiety. Skrzywdzoną znaleźli w pobliskiej bramie. Krótko później zatrzymany został 34-latek mający około dwóch promili alkoholu w wydychanym powietrzu. Mężczyzna został oskarżony o zgwałcenie młodej kobiety i spowodowanie u niej poważnych obrażeń. Jego proces w Sądzie Rejonowym w Kielcach toczy się za zamkniętymi drzwiami.

W początkach lipca strony wygłosiły mowy końcowe. Prokurator domagał się dla mężczyzny siedmiu lat więzienia i nawiązki w wysokości czterech tysięcy złotych na cele społeczne. Oskarżycielka posiłkowa i jej pełnomocnik, przychylali się do tego i wnioskowali o 40 tysięcy złotych odszkodowania. Obrońca mężczyzny wnioskował o zmianę kwalifikacji na nieumyślne spowodowanie obrażeń ciała i warunkowe zawieszenie kary.

Sąd po wysłuchaniu mów końcowych zdecydował, że postępowanie wymaga uzupełnienia. Przesłuchał jeszcze jednego świadka i biegłego, który mówił o obrażeniach pokrzywdzonej. W piątek ten biegły długo uzupełniał swoją opinię.

- Po przesłuchaniu biegłego sąd uznał, że jest konieczność przesłuchania biegłego toksykologa - informowała w piątkowe popołudnie sędzia Agnieszka Smerdzyńska, wiceprezes Sądu Rejonowego w Kielcach.

Przypomnijmy, prokuratura przygotowując akt oskarżenia zleciła przeprowadzenie badań fizykochemicznych, które miały wykazać czy w organizmie kobiety znajdowały się jakieś składniki najczęściej pojawiające się w tzw. "pigułce gwałtu", ale - jak informowali śledczy - badanie nie wykazały, by kobiecie podano taki środek.

Kolejna rozprawa w początkach września. Sąd przedłużył 34-latkowi tymczasowy areszt.