Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uchodźcy uciekają przed piekłem przemocy. Szukają Polsce bezpieczeństwa i normalności

Dorota Klusek [email protected]
Bassam Georges, jego syn Ameen oraz żona Noar Anton przyjechali do Polski, by tu stowrzyć nowy, bezpieczny dom.
Bassam Georges, jego syn Ameen oraz żona Noar Anton przyjechali do Polski, by tu stowrzyć nowy, bezpieczny dom. Łukasz Zarzycki
Uchodźcy i imigranci tłumnie przybywają do Europy. Dlaczego opuszczają swoje domy? Między innymi o tym opowiedział nam Samer - Syryjczyk od dwóch lat mieszkający w Kielcach.

Prawie 12 tysięcy uchodźców zamieszka w Polsce?

Prawie 12 tysięcy uchodźców zamieszka w Polsce?

Szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zaapelował w środę do państw Unii Europejksiej o przejęcie 160 tysięcy uchodźców od Grecji, Włoch i Węgier, by złagodzić kryzys migracyjny.
Wiadomo już, że Komisja Europejska chce, by uchodźców rozdzielono na podstawie ustalonych z góry kwot, przypisanych do poszczególnych państw unijnych.
Na Polskę miałoby przypaść około 12 tysięcy uchodźców. Polska, a także pozostałe kraje Grupy Wyszehradzkiej (Węgry, Czechy, Słowacja) odrzucają jednak takie wiążące kwoty.

Rzesze uchodźców w Europie - ten obraz codziennie rozpoczyna niemal każdy serwis informacyjny. Króluje we wszystkich mediach na całym świecie, a szczególnie na Starym Kontynencie.

- To niedopuszczalne, że w XXI wieku dzieją się takie rzeczy. Że Europa, zachodni świat, tak bardzo doświadczone wojnami, dopuściły to takiej sytuacji na Bliskim Wschodzie, że dziś ludzie uciekają z własnych domów - mówi 25-letni Samer. W 2013 roku razem z mamą i młodszym bratem uciekł z Syrii. Wojna domowa, która ogarnęła cały kraj zbierała coraz krwawsze żniwo. Życie stawało się nie do zniesienia.

Walka z dyktaturą prezydenta

- Zauważyłem, że dzisiaj wielu komentatorów mówi, że problem z uchodźcami, to efekt działalności Państwa Muzułmańskiego (ISIS). Ale przykład Syrii pokazuje, że problemy zaczęły się dużo wcześniej - podkreśla Samer.

- Syria była państwem świeckim. Mieszkali w niej ludzie różnych religii, jedna była dominująca, ale nie miała wpływu na politykę. Natomiast problemem była dyktatura prezydenta Baszszar al-Asad. Jemu podporządkowane były wszystkie służby, które czuwały nad tym, by nikt nie sprzeciwiał się jego władzy, systemowi. To przypominało trochę czasy komunizmu w Polsce.

W 2010 roku wybuchła tak zwana wiosna arabska. Swym zasięgiem ogarnęła w końcu także Syrię.

- Ludzie zaczęli się buntować przeciwko władzy prezydenta. Poprzez manifestacje pokojowe zaczęli się domagać swoich praw. Zaczęli wychodzić na ulice. Nie spodobało się to prezydentowi, choć wtedy nikt nie chciał zmiany głowy państwa - wspomina Samer. - Wystąpienia, opór był coraz bardziej tłumiony. Ci, którzy się buntowali trafiali na tortury albo byli zabijani.

Ale nie było to w stanie zatrzymać wprawionej w ruch machiny zmian. Opozycję wzmocniło wojsko.

- Oczywiście byli to ci szeregowi żołnierze, którzy byli blisko zwykłych obywateli, bo dowódcy rekrutowali się z bardzo bliskiego otoczenia prezydenta, z jego rodziny, więc byli mu wierni - dodaje. - Teraz już siły po obu stronach były bardziej wyrównane, a to sprawiło, że krew zaczęła się lać coraz bardziej.

Jak podkreśla Samer, wtedy wsparcie ze strony Zachodu mogło mieć ogromny wpływ na sytuację Syrii.

- Opozycja prosiła, aby w Syrii albo w Turcji utworzyć teren neutralny, na którym Syryjczycy mogliby znaleźć bezpieczne schronienie. Ten teren miał być takim odpowiednikiem Szwajcarii z czasów II wojny światowej. Ale gdyby taki teren neutralny został wydzielony, tam mogłaby się zebrać opozycja i wspólnie uderzyć w prezydenta. Niestety opozycja w Syrii została bardzo podzielona. Dziś składa się z wielu grup, które często mają różne interesy, walczą z prezydentem Baszszar al-Asadem, z Państwem Islamskim, a zdarza się, że także między sobą - podkreśla.

Było źle, jest jeszcze gorzej

Dopiero niecałe dwa lata temu pojawiła się dodatkowa strona konfliktu, nazywana Państwem Islamskim (ISIS).

- Mówi się, że jest to Państwo Muzułmańskie, ale ja też jestem muzułmaninem, i nigdy, ani w szkole, ani w meczecie nie uczyłem się takich zasad, jakie oni promują - mówi Samer.

Dziś życie w Syrii staje się coraz bardziej trudne i niebezpieczne. Wielka polityka ma ogromny wpływ na każdego obywatela.

- Kiedy zaczęła się wojna w Syrii, życie zrobiło się trudniejsze. Wcześniej spod Damaszku, gdzie mieszkałem, do Damaszku, gdzie studiowałem wcześniej jechałem autobusem 40 minut. Później wydłużyła się do dwóch godzin. Co 10-15 kilometrów były punkty kontrolne. Na każdym sprawdzono nam dokumenty, między innymi książeczkę wojskową i to, czy studiuję. Gdybym nie studiował, to musiałbym iść do wojska - wspomina.

Były też problemy z załatwieniem codziennych, najprostszych spraw.

- Zdarzyło mi się iść po chleb o godzinie 9 rano, a wrócić dopiero o 17, bo było mało chleba, więc czekaliśmy w długiej kolejce, aż zostanie dowieziona mąka na niego. Brak podstawowych surowców był na porządku dziennym - zaznacza. - Cały czas był także wyłączany prąd. To, co było zdrożało. Ceny kilkakrotnie poszły w górę.

Tak było, kiedy Samer jeszcze mieszkał w kraju. Jak sam podkreśla, dziś jest o wiele gorzej. - Teraz nie ma już nic. Możesz zginąć na każdym kroku. Na ulicy może cię ktoś zastrzelić albo możesz też zginąć od bomby. Nawet w swoim domu nie możesz być bezpieczny, bo może uderzyć w niego rakieta - relacjonuje.

Rządzi bezprawie. To ono jest na porządku dziennym. - Rok temu porwali ojca mojego znajomego, dla okupu. Kto? Tego nie było wiadomo! Wszyscy mówili rebelianci, ale która grupa? Trudno to było ustalić.

Konflikt wciąż trwa

Dziś widzimy uchodźców w Europie, ale świat nie widział, kiedy ludzie w poszukiwaniu bezpieczeństwa wędrowali po Syrii.

- Wojna rozprzestrzeniała się. Najpierw niebezpiecznie było w mieście A, więc ludzie szli do miasta B. Kiedy i tu było niebezpiecznie wędrowali do miasta C. W końcu bezpiecznie było już tylko poza krajem. Ludzie uciekają z Syrii i będą uciekać dalej, jeśli nic się nie zmieni. Jeśli Zachód nic nie zrobi. Z mocarstw na razie jest tam obecna tylko Rosja, która wzmacnia siłę prezydenta al-Asada. Syria kupuje broń, a Rosja ma swoją upragnioną bramę na Bliski Wschód - podkreśla.

Samer od 2013 roku mieszka w Polsce.

- Nam było łatwiej. Moja mama jest Polką, mamy tu rodzinę, więc mieliśmy gdzie przyjechać. Ja też umiałem wcześniej język polski. Ale cały czas mamy trudności - przyznaje. Czasami w różnych urzędach jesteśmy proszeni o dokumenty, których nie mamy, bo są tam w Syrii i nie możemy ich wydostać. Zupełnie niedawno w jednym usłyszałem pytanie: to w Syrii nadal jest wojna?

Bezpieczeństwo najważniejsze

Jest. Wiedzą o tym dobrze państwo Noar Anton i Bassam Georges, którzy wraz z synem Ameenem, dwa miesiące temu przybyli do Polski wprost ze stolicy Syrii, Damaszku. Tymczasowo zamieszkali w Górach Świętokrzyskich. Dopiero tu zaczęli poznawać polski. Uczyć się pierwszych słów. Jak przyznają, to bardzo trudny język. O Polsce nie wiedzieli zbyt wiele. Ale najważniejsze było jedno: bezpieczeństwo.

Pani Noar Anton i pan Bassam Georges z wykształcenia są inżynierami. W Damaszku mieli pracę. Ameen z kolei chodził do szkoły. Zostawili swoich przyjaciół, bliskich. Swój dorobek musieli pomieścić w sześciu walizkach. Mimo to, mówią: - To nie była trudna decyzja. Bezpieczeństwo było najważniejsze.

Zostawili za sobą piekło wojny. Ich syn w języku angielskim opowiada o wybuchających bombach, przemocy. Ale słowa stają się zbędne, kiedy Bassam Georges pokazuje zdjęcie, na którym ojciec trzyma głowę dziecka, a matka jego tułów.

Wybrali nieznane. Do Polski przybyli dzięki współpracy z Fundacją Estera, która działa na rzecz ochrony życia i zdrowia kobiet, mężczyzn i dzieci dotkniętych wojennym konfliktem oraz zajmuje się wszechstronną pomocą uchodźcom. Ale tysiące ich rodaków nie mają takiego szczęścia, dlatego wyruszyli w długą i trudną drogę. Liczą, że w krajach europejskich znajdą schronienie.

- Nie jesteśmy terrorystami. Jesteśmy normalnymi ludźmi, którzy chcą żyć - podkreśla Ameen Georges.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie