Uczestnicy programu "Zmień się na zdrowie" lżejsi o kolejne kilogramy. Schudli już 36 kilogramów

Od momentu rozpoczęcia akcji Radosław Winiarski schudł 8,6 kilograma i jest to głównie tkanka tłuszczowa. Waży teraz 117 kilogramów. Początkowe BMI równe 37,2 także się zmniejszyło. Dziś wynosi 34,5, co oznacza już tylko I stopień otyłości.

Na trzecim spotkaniu z lekarzem i dietetykiem uczestnicy programu "Zmień się na zdrowie" usłyszeli, co robią dobrze, a co powinni jeszcze poprawić. Dostali też kilka cennych rad.

Pilni uczniowie

- Niemal wszyscy dobrze sobie radzą. Państwo Małgorzata i Andrzej Ososińscy chudną w podobnym tempie, a w przypadku drugiej pary - pani Karolina Rak prześcignęła nawet pana Radka Winiarskiego - mówiła z uśmiechem doktor Katarzyna Krekora-Wollny po wykonaniu wszystkich pomiarów. Podkreślała także, że oczywiście odchudzanie to nie wyścigi, ale osiągane wyniki mogą być wzajemnie motywujące.

- Paniom bardzo przysłużył się zabieg kriolipolizy, co widać zwłaszcza w obwodach. W pasie niemal zniknęły wcześniejsze oponki, skóra stała się gładsza, a ten efekt jeszcze będzie się pogłębiał - tłumaczyła lekarka. Przypomnijmy, że trzy tygodnie wcześniej panie Małgorzata Stawiak-Ososińska i Karolina Rak w kieleckim gabinecie kosmetycznym La Sante poddały się zabiegowi zamrażania tkanki tłuszczowej. Jak wyjaśniała wtedy doktor Krekora-Wollny, proces rozpadania komórek tłuszczowych jest nieodwracalny, uczestniczki pozbyły się więc tłuszczu w okolicach bioder już na zawsze.

Odchudzanie zwolni

Małgorzata Stawiak-Ososińska od ostatniego pomiaru schudła 4 kilogramy, a w sumie już 10,8 kilograma. BMI uczestniczki na początku programu wynosiło 44,6, dziś jest to 40,5. Uczestniczka zbija masę tłuszczową i zastępuje ją mięśniami, nawadnia też organizm.

Nie głodź się

Nie bez kozery osoby odchudzające się i dbające o linię, chcące to robić zdrowo, powinny zapoznać się z piramidą zdrowego żywienia (rysunek dostępny jest na przykład na stronie internetowej Instytutu Żywności i Żywienia). Widać tam, jakie produkty powinny stanowić podstawę naszego jadłospisu, a jakie powinny znajdować się w nim na marginesie. Nie wolno zapominać o produktach zbożowych, nabiale, warzywach i owocach, a po mięso sięgać okazjonalnie, choć codziennie (najlepiej na obiad, w postaci ciepłego posiłku).
Osoby aktywne fizycznie, regularnie uprawiające sport nie powinny także zaniżać dziennej dawki kalorii. Nawet będąc na diecie należy pamiętać o tym, że organizm podczas wysiłku potrzebuje pewnego zapasu energii. Do diety nie można podchodzić zbyt restrykcyjnie, bo nie będzie to przynosiło spodziewanych korzyści. Głodzony organizm zacznie odkładać "zapasy" i zamiast schudnąć - przytyjemy.
Dlatego też egzaminu nie zdają diety monoskładnikowe, na przykład dieta białkowa. Odżywiać należy się według piramidy żywienia, dostarczając organizmowi wszystkich niezbędnych składników, ale w rozsądnej ilości.

Doktor Katarzyna Krekora-Wollny i dietetyk Beata Bartosz miały też niestety gorszą wiadomość dla uczestników akcji "Zmień się na zdrowie" - teraz proces zrzucania zbędnych kilogramów może zwolnić, a nawet całkowicie się zatrzymać.

- Ci, którzy już nieco schudli powinni się spodziewać okresu stagnacji. Przez jakiś czas waga będzie wskazywać tę samą wartość, ale nie jest to powód do zaprzestania ćwiczeń i stosowania diety - przestrzegała Beata Bartosz, a doktor Krekora-Wollny tłumaczyła: - To kwestia przystosowania metabolizmu do nowych warunków. U różnych osób zdarza się to na różnych etapach, najczęściej po ubytku pięciu procent masy wyjściowej. Gdy tracimy tkankę tłuszczową, organizm "bije na alarm", stąd zastój, ale jeśli odchudzamy się mądrze, dostarczając niezbędnych składników odżywczych, nastąpi przystosowanie i dalsze gubienie kilogramów.

Uczestnicy dopytywali, jak długo może potrwać stagnacja. Niestety i tu ekspertki nie miały dla nich dobrych wiadomości. - Od kilku tygodni nawet do kilku miesięcy. Ostatnio miałam pacjenta, którego waga ani drgnęła przez osiem miesięcy. Nie zaprzestał on jednak diety i po tym okresie znów zaczął chudnąć - opowiadała dietetyk Beata Bartosz.

Doktor Katarzyna Krekora-Wollny dodała, że zastój podczas procesu odchudzania może pojawiać się kilkakrotnie. - To w dużej mierze zależy od tego, ile ktoś ma kilogramów do zrzucenia. Jeśli 10 - etap plateau wystąpi raz, ale przy 50 kilogramach może pojawić się i pięć razy - wyjaśniała specjalistka.

Profesjonalne wsparcie

Kolejne 4 kilogramy, a od początku programu niemal 11 kilogramów schudł Andrzej Ososiński. Wraz ze spadkiem wagi zmniejszyło się też BMI - z 43 do 39,4, a to oznacza, że pan Andrzej cierpi już nie na otyłość III stopnia, ale II stopnia. Wszystko idzie więc zgodnie z planem.

To między innymi dlatego planując odchudzanie warto skorzystać z pomocy eksperta. - Dietę można znaleźć w Internecie czy czasopiśmie, ale do rozmowy, motywacji, wytłumaczenia pewnych procesów potrzebny jest dietetyk - zauważyła Beata Bartosz. - Inną sprawą jest fakt, że pacjenci czasem boją się przyjść na kontrolę, traktują ją jak egzamin, nie chudną i wstydzą się tego. Tymczasem właśnie dlatego warto pojawić się w gabinecie, skonsultować się ze specjalistą, bo może coś idzie nie tak, jak trzeba - tłumaczyła dietetyczka.

- Z kolei po zakończonej terapii pacjenci martwią się, że bez stałej kontroli znowu przytyją. Żartują, że chcą mieć nad głową bat, który nie pozwoli im zaprzepaścić osiągniętych wyników. Dobrze jest wtedy umówić się na kontrolę raz na pół roku - radziła doktor Krekora-Wollny.

Niestety z udziału w programie zrezygnowała jego najmłodsza uczestniczka Martyna Znojek. Pani Martyna nie osiągała pożądanych wyników głównie ze względu na tryb życia. Praca nie pozwalała jej na uczestnictwo w treningach, uniemożliwiała też dietę.